Artykuły

"W obcasie masz ten seks"

"Kinky Boots" Harveya Fiersteina i Cyndi Lauper w reż. Eweliny Pietrowiak w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Anna Czajkowska w Teatrze dla Was.

Na początku był amerykańsko-brytyjski film pod tytułem "Kinky Boots" według scenariusza Geoffa Deane'a i Tima Firtha, których zainspirowała prawdziwa opowieść o rodzinnej fabryce obuwia w Northampton. Potem powstał musical z muzyką i słowami autorstwa Cyndi Lauper - popularnej amerykańskiej wokalistki, kompozytorki i aktorki - oraz z librettem napisanym przez Harveya Fiersteina. Musical miał swoją premierę na Broadwayu w 2013 roku, a obecnie pojawił się w repertuarze naszego stołecznego Teatru Dramatycznego. Oczywiście dyskusja, czy stolica powinna porywać się na takie przedsięwzięcie i czy polska wersja "Kinky Boots" ma szansę dorównać angielskim bądź popularnym amerykańskim produkcjom, toczy się i toczyć będzie, ale chyba nie o konkurencję z zagranicą chodzi. Ewelina Pietrowiak, która reżyseruje swoją wersję muzycznej opowieści o drag queens, naprawdę poradziła sobie znakomicie. W dodatku bez bufonady, z pomysłem i humorem.

Po śmierci ojca w mieście Northampton w East Midlands w Anglii młody i zdolny Charlie Price próbuje ocalić rodzinny biznes przed upadkiem. Dzięki podpowiedziom jednej z pracownic, uroczej Lauren, dochodzi do wniosku, że tylko sprzedaż niszowych produktów zapewni przetrwanie firmie i uchroni go przed koniecznością zwalniania ludzi od lat związanych z fabryką "Price i Syn". Podczas podróży służbowej do Londynu poznaje Lolę, szalonego, niezwykle szykownego transwestytę i popularnego piosenkarza. Dzięki jego pomocy postanawia wprowadzić dość kontrowersyjne zmiany w klasycznym profilu produkcji. Początkowe projekty spotkają się z pogardą Loli, czyli Simona, ale ostatecznie godzi się on na współpracę i zostaje konsultantem do spraw wzornictwa. Wspólnie z Charliem tworzą nowe, niespotykane dotąd, niezwykle seksowne buty dla rasowych drag queens. A przy tym jakość i trwałość zostają zachowane! Czy to pozwoli ocalić małą, tradycyjną fabryczkę przed upadkiem? Nie będzie łatwo, bo na przeszkodzie staną niektórzy z pracowników, niezadowoleni z obecności Loli, oraz narzeczona Charliego - Nicola.

Show z muzyką na żywo, porywające piosenki, mieszanka różnych gatunków muzyki - od popu, rocka, poprzez funk, soul, nową falę aż po tango - wymaga od artystów umiejętności głosowych i tanecznych, precyzyjnego przygotowania i sporego wysiłku fizycznego. Czy to wystarczy, by stworzyć interesujący, niebanalny spektakl na dobrym poziomie? Na miarę możliwości teatru i dobrze oceniany przez widzów, nawet wybrednych? A może Ewelina Pietrowiak porwała się na coś, czego w warunkach Dramatycznego dobrze zrobić nie można? Nie oszukujmy się - West End ani Broadway nam nie grozi. Powstało przedstawienie muzyczne na dobrym poziomie, wspierane przez wprawnych muzyków i bogactwo brzmienia instrumentów. Wokalne umiejętności niektórych aktorów wręcz zaskakują, o tanecznych nie wspomnę, ale nie tym mnie ujęli warszawscy artyści. "Kinky Boots" w Teatrze Dramatycznym to przede wszystkim zespołowy popis aktorski i właśnie w tym jego siła! To przyjemna komedia pełna zgrabnych, zabawnych dialogów, słownych pojedynków, przepychanek, życiowych kłopotów i miłosnych perypetii, okraszona wpadającą w ucho muzyką. Nie ma w niej nachalności ani taniego moralizatorstwa, są za to piękne teksty o wierności marzeniom, wytrwałości, a także tolerancji, przyjaźni i miłości. W dodatku poznajemy prawdziwą historię o butach z Northampton!

A skoro o znakomitym aktorstwie mowa, czas na szczegóły. Mateusz Weber, który gra głównego bohatera, bardzo dobrze oddaje jego charakter, pokazuje rozterki i zmagania młodego panicza. I świetnie śpiewa! Charlie, początkowo trochę zagubiony, nieporadny, ucieka z prowincjonalnego Northampton i rodzinnej fabryki ojca, by zacząć życie w stolicy. Namawia go do tego urocza narzeczona Nicola (Kinga Suchan). Po śmierci ojca niepokorny syn wraca i postanawia ratować upadający interes. Zmienia się i dorośleje, gdy w Londynie poznaje Lolę, wystrzałową drag queen, z którą wkrótce połączy go przyjaźń. W rodzinnym miasteczku odkrywa też, co znaczy troska o innych, odpowiedzialność i prawdziwa miłość. Charlie, subtelny, wychowany w tradycyjnym domu, a przy tym otwarty na ludzi, budzi ogromną sympatię i zrozumienie widza. To prawda, czasem irytuje i potrafi pokazać pazur, ale dzięki temu staje się jeszcze bardziej naturalny. W rolę bliskich mu kobiet wcielą się Kinga Suchan i Anna Szymańczyk . Obie pięknie śpiewają i mają w sobie dużo świeżości oraz dziewczęcego uroku. Elegancka Nicola jest poważniejsza. Zawsze zadbana, w nienagannym stroju, za wszelka cenę chce wyrwać się z małego miasteczka i zamieszkać w stolicy. Nie potrafi zrozumieć Charliego i jego problemów, za to Lauren wykazuje dużo większą empatię i stoi przy Charliem w najcięższych chwilach. A przy tym to prawdziwa iskra i energia, skryta pod skromnym ubrankiem ubogiej pracownicy fabryki obuwia. Anna Szymańczyk oddaje te cechy nie tylko grą, lecz także swym głębokim, melodyjnym głosem.

Równie ciekawe kreacje tworzą pozostali aktorzy - Łukasz Wójcik jako niepokorny, buntowniczy Don, Mariusz Drężek - prawa ręka szefa, czyli niezastąpiony i niewzruszony George, potem przesympatyczna Anna Gajewska w roli Pat oraz Marta Król jako wierna Trish i inni.

Jednak wszyscy bledną i usuwają się w cień, gdy na scenę wkracza ON, czyli Lola, a tak naprawdę Simon. Krzysztof Szczepaniak stworzył niezwykłą postać, kwintesencję seksapilu w wydaniu trans. A przy tym to jego poczucie humoru - powalające. Emanuje wdziękiem, urokiem osobistym i niezbadaną, pełną tajemniczości energią! Czaruje tonem głosu, sposobem poruszania się, gestykulacją, zachowaniem. Kobiety mdleją, a mężczyźni wściekają się bądź podziwiają. Mam wrażenie, że Szczepaniak potrafi zagrać wszystko i każdego, na przykład chłopca z zaburzeniami ze spektrum autyzmu, Arlekina w komedii dell'arte i wiele innych ról. Nie po raz pierwszy podziwiam dojrzały, starannie przemyślany sposób gry tego młodego aktora oraz jego niezwykły potencjał, który - taką mam nadzieję - po mistrzowsku wykorzysta jeszcze wielokrotnie.

Oczywiście nie byłoby Loli bez jej chórku, czyli czterech Aniołków. Jak trudno rozpoznać młodych aktorów w kabaretowych strojach i w damskim makijażu. Na scenie szaleją, lśnią i błyszczą seksownie niebieskowłosy Kamil Studnicki oraz Mirosław Woźniak, na którym wysokie obcasy nie robią żadnego wrażenia i nie przeszkadzają w najdzikszych akrobatycznych ewolucjach. Pozostałe Aniołki, Jakub Szyperski i Kamil Mróz, radzą sobie równie dobrze, zarówno na wysokich koturnach, jak i w szpilkach. Wszystko zgodnie z tym, co śpiewa Lola - "W obcasie masz ten seks!" ("The Sex is in the Heel"). Pod przywództwem Loli, która (a może który?) pod płaszczykiem odlotowej drag queen skrywa niejedną tajemnicę, bawią widza i budzą podziw - sprawnością, figurą i niepodważalnym urokiem.

Spektakl Eweliny Pietrowiak to po prostu doskonała komedia, oczywiście w muzycznej odsłonie, ale więcej w niej dojrzałych smaków z dramatycznego teatru niż z musicalu ( i w tym tkwi siła!). Inaczej mówiąc - trzy godziny dobrej zabawy, śmiechu, rozrywki na poziomie. Piękna scenografia, makijaże i kostiumy, dobre muzyczne brzmienie, interesująca choreografia i porywająca Lola oraz czerwone buty na niebotycznym obcasie!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji