Artykuły

Następca "Kumoszek"

"Zakochany Szekspir" Lee Halla w reż. Pawła Aignera - koprodukcja Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego i Teatru Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Wiktoria Formella w Teatrze dla Was.

Gdański Teatr Szekspirowski miewa zmienne szczęście do koprodukcji spektakli. Tym razem poprzeczka była wysoko zawieszona, bo najnowszy spektakl - "Zakochany Szekspir" - miał zastąpić "Wesołe kumoszki z Windsoru", zbierające dobre recenzje i cieszące się dużą popularnością. Jednak powierzenie reżyserii Pawłowi Aignerowi oraz zespołowi aktorów z Teatru Wybrzeże w Gdańsku po raz kolejny zagwarantowało sukces.

Tekst Lee Halla z 2014 roku został stworzony na podstawie scenariusza Marca Normana i Toma Stopparda do popularnego filmu "Zakochany Szekspir" z 1998 roku. Autorzy wykorzystali fakt, że historia Williama Szekspira oprócz wielu spornych kwestii (jak chociażby podawane w wątpliwość samo istnienie Stratfordczyka) posiada również luki, do których należy okres od 1585 do 1592 roku. Osadzono więc historię w latach dziewięćdziesiątych XVI wieku i swobodnie wypełniono ją losami Szekspira jako młodego dramatopisarza, poety, aktora trupy teatralnej.

Szekspir grany przez Michała Jarosa bliski jest wizerunkowi Stratfordczyka, znanemu nam z "Portretu z Chandos". To młody artysta, któremu ze słynnego obrazu brakuje jedynie kolczyka, ale zamiast niego we włosach nonszalancko nosi pióro. To pisarz, którego natchnieniem jest Afrodyta, objawiająca się nie tylko w postaciach kobiet - z rozbrajającą szczerością wyznaje, że pocałunki z płcią piękną stanowią dla niego nowość. W myśleniu o tej postaci wykorzystano również liczne hipotezy związane z różnymi płaszczyznami życia Szekspira, m.in. podające w wątpliwość autorstwo niektórych jego tekstów oraz akcentujące duży udział Marlowe'a w dorobku autora "Hamleta".

Poznajemy Williama jako dramatopisarza próbującego stworzyć tekst "Romeo i Ethel, córka piratów" na zamówienie Philipa Henslowe'a. W castingu do spektaklu bierze udział Thomas Kent - aktor wyróżniający się na tle konkurencji świetnym przygotowaniem. Sytuacja zaczyna się komplikować, gdy okazuje się, że Thomas Kent nie istnieje, w tę postać przebrała się bowiem Viola de Lesseps, czyli najnowsza miłość Williama. Na drodze do ich szczęścia stoi Lord Wessex, czyli przyszły mąż Violi, a także żona Williama, o której istnieniu autor "Makbeta" nie zdążył poinformować panny de Lesseps. Również samemu spektaklowi - ze względu na udział kobiety - grozi katastrofa.

Tłem historii miłosnej jest życie teatralne Londynu w latach dziewięćdziesiątych XVI wieku, gdy spór toczą między sobą dwa teatry: zarządzany przez Philippa Henslowe'a Teatr Róża oraz Teatr Kurtyna Richarda Burbage'a. Dzięki temu pomysłowi inscenizatorom udało się przemycić wiele informacji na temat teatru elżbietańskiego. Częściowo odbiegają one od wyobrażeń współczesnych widzów, którzy często reagują niedowierzającym śmiechem. Oprócz powszechnie znanych informacji na temat męskich obsad ówczesnych spektakli pojawiają się mniej popularne fakty o częstym zamykaniu teatrów z powodu wybuchających epidemii czy o poziomie ówczesnych widzów. Poruszono również temat początku obecności kobiet na scenie (choć w tym wątku nieco wyprzedzono realia epoki - źródła historyczne wskazują na 1610 rok), a także próby przekształcenia niezbyt poważanego, kuglarskiego zajęcia w profesjonalny zawód. Wszystko to zostało wyeksponowane w formie barwnej opowieści, a nie nudnej lekcji z historii teatru elżbietańskiego.

W spektaklu można odnaleźć również aluzje do współczesności, takie jak drobne złośliwości na temat konstrukcji Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego i filarów utrudniających widoczność, a także wobec sytuacji społeczno-politycznej. Słowa, które wypowiada Burbage, mimo że odnoszą się do epoki elżbietańskiej, brzmią niezwykle aktualnie również dziś - "My artyści musimy trzymać się razem. I wami, i nami władza gardzi jednakowo" . Premierowa widownia skwitowała je dużym aplauzem.

Okazało się, że wybór tytułu był nieprzypadkowy, gdyż dla historii przedstawiającej kulisy powstawania spektaklu w teatrze elżbietańskim trudno o lepsze miejsce do realizacji niż Gdański Teatr Szekspirowski. Po raz kolejny zafunkcjonowała więc scena o układzie elżbietańskim z trzech stron otoczona widzami. Zbudowanie scenografii w takiej strukturze stanowi wyzwanie. Magdalena Gajewska zadbała zatem o zgodność z realiami tamtejszej epoki, czyli zredukowała ją do kilku elementów - ciemnoróżowych zasłon znajdujących się na galerii, kilku ław i stołu - niezbędnych zarówno podczas próby do powstającego spektaklu, jak i w barze. Funkcjonalność sugestywnych elementów wystarczyła do wykreowania całej przestrzeni. Pomocni w przedstawieniu niektórych miejsc okazali się aktorzy, którzy imitują ruch fal - nie pozostawiają wątpliwości, że akcja toczy się nad wodą; z własnych ciał tworzą drzwi prowadzące na scenę, czy nawet wcielają się w rolę płomieni przypiekających Henslowe'a. Brak konieczności zmiany aranżacji przestrzeni wpływa na szybkość przeobrażania miejsca akcji, co pogłębia dynamikę całego spektaklu. Tempo jest wzbogacone również poprzez efektowne sceny pojedynków (poprzedzanych ostrzeżeniami o tryskającej krwi, która może pobrudzić widzów), tortur, walk na szpady czy zjazdów na linie. Zadbano również o to, aby klimat epoki został wzmocniony oprawą wykorzystującą muzykę dawną.

Spektakl ten można odczytywać jako estetyczną kontynuację "Wesołych kumoszek z Windsoru", gdyż pracuje nad nim niemal ten sam zespół realizacyjny. Ten bezpieczny wybór zagwarantował sukces, a fanom "Kumoszek" zapewniono swego rodzaju repetycję - zarówno pod względem estetyki i konwencji, jak i obsady. Wśród bezpośrednich odniesień można odnaleźć postać Piotra Tumana - granego przez Marcina Miodka - który zaskarbił sobie rzesze fanów już w pierwszej inscenizacji Aignera. W "Zakochanym Szekspirze" Piotr Tuman powraca nie tylko w formie podobizny na obrazie, lecz także jako uczestnik castingu do spektaklu, zbierając od widzów gromkie oklaski. Tym razem Miodek wykorzystał swój talent komediowy i wcielił się także w role zniewieściałego aktora, mierzącego się z rolą Julii, artysty cyrkowego czy płomienia - wywołującego największy aplauz widowni.

Spektakl ten jest udany dzięki całej obsadzie, wśród której trudno wskazać na mniej interesującą prezentację. Warto docenić, że większość aktorów musi mierzyć się z kilkoma rolami w spektaklu, a także ze specyficznym utrudnieniem pracy, czyli żywiołowymi "elementami" odwracającymi uwagę odbiorców (dziecko w roli Johna Webstera oraz pies Tuman, pojawiający się w kilku scenach). W stosunku do poprzedniej realizacji powstałej w efekcie współpracy Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego z Teatrem Wybrzeże w Gdańsku dostrzegalne jest tu przesunięcie akcentów. "Wesołe kumoszki z Windsoru" były świetną zabawą, której nie brakuje również w "Zakochanym Szekspirze", a jednak w stosunku do spektaklu z 2015 roku tym razem mocniej zaakcentowany został ton serio. Sprawia to, że trwający ponad trzy godziny spektakl jest różnobarwny, a nie jedynie widowiskowy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji