Artykuły

Czołowy krytyk Orbána między Yasminą Rezą i Zapolską

"Upadanie" w reż. Árpáda Schillinga w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

Árpád Schilling w ojczyźnie już nie tworzy - przekształcił swój niezależny teatr w organizację działającą na rzecz ratowania węgierskiej demokracji. Ale za granicą wciąż reżyseruje. W "Upadaniu", niczym XIX-wieczni klasycy, pokazuje kryzys społeczeństwa poprzez kryzys jednej mieszczańskiej rodziny.

Niech was nie zwiodą ani informacje o aktorskich improwizacjach, ani to, że postaci mają takie same imiona jak grający je aktorzy. Nie ma co się obawiać "eksperymentów" - w Powszechnym zobaczycie kawał sztuki; z początkiem, środkiem i końcem oraz osobami dramatu. Schilling (z dramaturgiem Annamárią Láng) z wyimprowizowanego materiału szyje coś na kształt współczesnego Ibsena. Jednak tragikomiczny anturaż sytuuje "Upadanie" raczej pomiędzy Yasminą Rezą (tej od "Boga mordu" zekranizowanego przez Romana Polańskiego jako "Rzeź") a starą dobrą Gabrielą Zapolską.

Oto współczesna rodzina strasznych mieszczan i jej tajemnice. Arek (Brykalski) to zadbany uniwersytecki profesor, który ukrywa przed żoną i córką kochanka studenta (Julian Świeżewski). Pani domu - Ewa (Skibińska) - też ma za sobą sprawy, o których woli milczeć.

Córka tej liberalnej pary, Anna (Ilczuk), może i wchodzi na scenę z matą do jogi, jak na dziewczynę z nowoczesnej klasy średniej przystało, ale w buncie przeciwko hipokryzji współczesnych Młodziaków idzie w religijny fanatyzm, rasizm i homofobię. Jest jeszcze brat Ewy, Michał (Jarmicki), pocieszny nieudacznik, zawsze bez pracy i z pomysłami na nieudane biznesy, żyjący z pieniędzy pożyczonych od rodziny na wieczne nieoddanie.

Wreszcie - Klara (Bielawka), córka Michała, uboga krewna. To wokół jej zajścia w ciążę toczy się główna oś dramatu - czy posłucha liberalnej ciotki i zrobi aborcję? Wygra poczucie winy czy stłumione aspiracje i skrywana niechęć do związku z Wiktorem (Logą-Skarczewskim)? Jakie konsekwencje będzie miała jej decyzja?

Pogarda ważniejsza od ekonomii

Przypisany aborcji ciężar gigantycznego grzechu - w oczach zarówno mieszczańskiej Anny, jak i jej zdeklasowanego wujka Michała - przypomina nam, że pewnie jesteśmy w Polsce. Ale Schilling, mimo rozmaitych aluzji do obecnej sytuacji politycznej w Polsce, stara się jednak pokazać swych bohaterów jako europejską średnią. A to po to, żeby przeprowadzić tezę o współodpowiedzialności szeroko pojętych elit za obecny kryzys demokracji, który w "Upadaniu" przejawia się nie jako szeroko zakrojona socjologiczno-publicystyczna analiza, lecz dramat racji moralnych. Pogarda, fałsz i resentyment są tu ważniejsze od ekonomii.

Śledzimy więc kolejne spotkania bohaterów "Upadania" - zmagających się nie tylko z przeszłością, ale i własnymi emocjami - w mniej lub bardziej niespodziewanych konstelacjach, z których wynikają nie mniej niespodziewane, śmieszno-straszne sytuacje. Ta dobrze skrojona sztuka, pod względem formy dość zachowawcza czy mieszczańska, jest jak dotąd entuzjastycznie przyjmowana przez publiczność. Świadczy to, jak się zdaje, o tęsknocie za współczesnym dramatem napisanym "po bożemu", zarazem jednak mówiącym żywym, codziennym językiem i odnoszącym się do świata za oknem.

Tyle tekst. A inscenizacja? Oszczędna, niemal bez scenografii, zmiany świateł czy muzyki. Bo to spektakl zbudowany na osobowościach aktorskich. I kolejny, po "Klątwie" Olivera Frljicia i "Chłopach" Krzysztofa Garbaczewskiego, dowód na to, że ekipa Powszechnego nie jest już zbiorem sprawdzonych (często gdzieś indziej) nazwisk, zebranych przypadkiem na warszawskiej Pradze. To zespół aktorski z prawdziwego zdarzenia i z krajowej czołówki, który potrafi się sprawdzić w bardzo różnych zadaniach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji