Artykuły

Kraków. Teatr im. Słowackiego zabrał widzów w rejs po absurdach

Najpierw był casting, potem dwa tygodnie warsztatów, a na końcu wielka premiera. W sobotę w Teatrze im. Juliusza Słowackiego obyło się Narodowe Czytanie Rejsu, w którym udział wzięli aktorzy - amatorzy.

- "Wezmę złoto i futra sobole", to była moje wielka szkolna rola i na długie lata jedyne aktorskie doświadczenie - wspomina Krzysiek.

- Chciałam sobie zagrać w jakiejś komedii, żeby się pobawić - dodaje Iza.

- Jestem na emeryturze, szukałam pomysłu na siebie i teatr jakoś tak mnie... uzależnił - wyznaje Hanna.

- To zaszczyt współpracować z tak wspaniałymi profesjonalistami, a do tego w tak odlotowym i zacnym miejscu jak Teatr Słowackiego - dodaje Ewa.

Cała czwórka, wraz z kilkunastoma innymi miłośnikami aktorstwa, wyłonionymi w castingu, od połowy czerwca brała udział w warsztatach, w ramach których nauczyli się m.in. improwizacji, dubbingu, charakteryzacji i ruchu scenicznego. Efektem ich pracy były brawurowe, przezabawne etiudy, inspirowane scenkami z "Rejsu", które zaprezentowali w trakcie sobotniego czytania.

Amatorom towarzyszyli siedzący w rogu sceny profesjonalni aktorzy (Bożena Adamek, Marta Konarska i Tomasz Wysocki), którzy z patosem - bo w końcu to czytanie narodowe - prezentowali fragmenty scenariusza legendarnej komedii. Wszystko to, uzupełnione projekcją scen z filmu Marka Piwowskiego, tworzyło groteskowe, pełne humoru i energii widowisko, w którym nie brakowało ani latających nad głowami publiki piłek plażowych, skwierczących na grillu kiełbas, żywiołowej choreografii i błazeńskich strojów.

I chociaż licznie zgromadzona publiczność zanosiła się śmiechem, prof. Piotr Augustyniak, który przez spektaklem wygłosił "laudację Rejsu'', zwracał uwagę na drugi, o wiele mniej zabawny sens komedii. - Oto płynie po Wiśle statek - Polska - na nurtach świata, rzecz jasna nowoczesnego. Polska zajęta jak zawsze swoją groteską, beztreściowością swojej egzystencji, swoim rytuałem - mówił profesor. - Rejs nie jest filmem o naszych rodzicach, ale o nas i o naszych dzieciach, zjadających sushi, chodzących do barber shopu, jeżdżących na narty.

- Oglądajmy rejs nie jako krzywe zwierciadło, ale po prostu zwierciadło, w którym odbija się nasza rzeczywistość - dodał dyrektor teatru, Bartosz Szydłowski.

Narodowe czytanie rejsu było częścią "Święta widza", czyli pełnego absurdów zamknięcia sezonu przez Teatr im. Słowackiego, na który złożyły się też m.in. otwarcie nowej kawiarni Cafe Teatralna, "hydepark", w ramach którego publiczność wygłaszała opinie o mijającym sezonie oraz pokaz zdjęć, które przez rok, z ukrycia, robił widzom Tomasz Wiech. Trzeba przyznać, że teatr ma co świętować, bo ten sezon, pierwszy pod dyrekcją Krzysztofa Głuchowskiego i Bartosza Szydłowskiego, był pracowity. - 575 przedstawień, 110 tys. widzów, 10 premier, a licząc z dzisiejszą 11 - wyliczali dyrektorzy. - A po wakacjach, we wrześniu bijemy rekord i robimy sześć premier - zapowiadają.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji