Co zobaczymy we Współczesnym. Rozmowa "Expressu" z Erwinem Axerem
Dyrektora Teatru Współczesnego, Erwina Axera, zastaję w Teatrze Narodowym. Wprawdzie teatry Narodowy i Współczesny - złączone w ubiegłym sezonie wspólną dyrekcją i administracją - wzięły już definitywnie z sobą rozwód, ale zespół Współczesnego korzysta jeszcze z gościny w Narodowym. Użytkuje tu salę prób.
- W gmachu naszego teatru przy Mokotowskiej trwa jeszcze remont. Całkowita przeróbka instalacji świetlnej - wyjaśnia dyr. Axer. - Dlatego też sezon rozpoczniemy dopiero w połowie października wznowieniami "Giocondy" Huxleya i "Oczekiwaniem na Godota" - Becketta.
- A kiedy oficjalna inauguracja nową sztuką?
- Dopiero w listopadzie, przygotowujemy "Nasze miasto" - Thorntona Wildera.
- Kto gra?
- Wszyscy. To znaczy cały zespól. Zespół mamy niewielki, ale stworzony z ludzi, którzy od lat grają ze sobą i tworzą pewnego rodzaju trzon. A więc: Stanisława Perzanowska, Irena Horecka, Halina Kossobudzka, Antonina Gordon-Górecka, Barbara Drapińska, Zofia Mrozowska, Kalina Jędrusik, Ilona Stawińska, Barbara Wrzesińska. Dyktuję tak jak przypominam sobie nazwiska. Kazimierz Opaliński, Stanisław Baczyński, Józef Kondrat, Henryk Borowski, Janusz Jaroń, Tadeusz Fijewski, Janusz Bylczyński, Andrzej Łapicki, Tadeusz Łomnicki, Stanisław Bieliński, Marian Friedmann, Kazimierz Rudzki, Mieczysław Czechowicz l Edmund Fiedler.
- Zespół rzeczywiście niezbyt liczny, ale za to dobrany, złożony z doświadczonych aktorów...
- I ze zdolnych młodych, mających już pewien dorobek.
- To, że wszyscy ukażą się w inauguracyjnej premierze, będzie jakby rodzajem przeglądu czy prezentacji zespołu.
- Chciałbym zaznaczyć, że w naszym teatrze aktorzy o dużej marce będą nieraz występowali nawet w niedużych rolach.
- Jak w "Reducie" Osterwy, czy jej - w pewnym sensie - pierwowzorze, teatrze Stanisławskiego? No, a co zamierza pan wystawić po "Naszym mieście"?
- Następną pozycją będzie już przygotowana sztuka Montherlanta, "Mistrz z Santiago". Ukaże się gdzieś w końcu listopada. A już teraz zaczyna próby Stanisława Perzanowska, która reżyseruje "Pastorałkę" w inscenizacji Leona Schillera. Dalej pójdzie ostatnia sztuka Osborne'a - "The entertainer" (na razie nie ma polskiego tytułu). Później "Kaligula" - Camusa.
Chciałbym powiedzieć, że Teatr Współczesny stawia sobie jako zadanie realizację wybitnych pozycji repertuaru nie tyle ściśle współczesnego, ile współczesnego w sensie ostatniego półwiecza. Nie będziemy ścigali nowości, ale nie wyrzekamy się jednocześnie tych, które mogą nas zainteresować. Wyrazem tego są sztuki "Nasze miasto" czy "Kaligula", które uważam za bardzo wybitne pozycje ostatnich kilku i kilkudziesięciu lat. Teatr będzie się starał oprzeć swój wyraz na pracy aktora, będzie więc tym samym teatrem literacko-aktorskim.
- Czy to już pełny plan na obecny sezon?
- Nie. Chcę jeszcze dać jedną sztukę klasyczną. Będzie nią "Amfitrion" - Moliera w przekładzie Zabłockiego. I to już byłoby wszystko - kończy rozmowę dyr. Axer.