Artykuły

W poszukiwaniu miłości, czyli niezapomniany paryski wróbelek

"Piękny nieczuły" Jeana Cocteau w reż. Edwarda Wojtaszka w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Anna Czajkowska w Teatrze dla Was.

"Piękny nieczuły", najnowszy spektakl Teatru Polonia, to "propozycja nie tylko dla miłośników zjawiskowej, legendarnej, uwielbianej na całym świecie Edith Piaf". Autorem tekstu jest Jean Cocteau - francuski pisarz, poeta, aktor, konferansjer, reżyser teatralny i filmowy, krytyk oraz malarz, zwany nieraz "genialnym dyletantem". Nieustająco zafascynowany teatrem, z upodobaniem pisał krótkie monodramy dedykowane artystom, spotykanym na paryskich bulwarach. Jednoaktówki zebrane zostały w tomiku "Theatre de poche", a wśród nich znalazł się też utwór "Le Bel Indifférent" (w Polsce znany i wystawiany jako "Mężczyzna" lub "Piękny i nieczuły"), inspirowany historią Edith Piaf, bliskiej przyjaciółki Cocteau, napisany specjalnie dla niej w 1940 roku w ciągu czterdziestu ośmiu godzin (tak głosi legenda). Piaf miała okazję wystąpić w monodramie, a partnerował jej popularny francuski aktor, Paul Meurisse.

Spektakl przypomina małą perełkę - muzyczną iskierkę połączoną z drobnym, ale pełnym emocji portretem psychologicznym paryskiego wróbelka. Piosenki Piaf, znane i kochane, dotykające pozornie banalnych zdarzeń i dramatów codziennego życia, dzięki znakomitemu wykonaniu nabierają nowych, szczególnych i głębokich barw. W rolę Piaf wcieliła się Natalia Sikora, aktorka i piosenkarka, zwyciężczyni drugiej edycji programu The Voice of Poland, obdarzona głębokim, wibrującym głosem o niezwykłym brzmieniu. W jej interpretacjach przebojów francuskiej artystki wyczuwa się ogromną pasję i siłę. Aktorka stara się zachować styl i charakter, który nadała im genialna Piaf, ale dodaje do nich własny, indywidualny rys.

"Piękny nieczuły" w reżyserii Edwarda Wojtaszka to rodzaj krótkiego przedstawienia muzycznego z monologiem w środku. Na początku zostajemy zaproszeni do paryskiego teatru na recital znanej francuskiej artystki. Przed nami na scenie Edith Piaf. Jej twarz, kostium, włosy, gesty wydają się bliskie, znane z filmów i zdjęć. Piosenki jak zawsze pozostają cudne i wzruszające. Publiczność szaleje, urzeczona melodyjnością wykonania, boskim artyzmem niezapomnianej Piaf. Jesteśmy rozkołysani jej głosem; z teatru przenosimy się do hotelu. I nagle czar pryska, mit zderza się z rzeczywistością, która wcale nie przypomina sfer niebiańskich, a bliżej jej do piekła. Uderza interesująca scenografia - wszystko w soczyście czerwonych kolorach - nieliczne meble, drzwi, nawet ramy okienne. Mocne akcenty, acz bez efektu przeładowania, podkreślają jeszcze nastrój bezsennej nocy. Artystka zmęczona występem, a jeszcze bardziej chorobą, czeka na Emila. Napięcie rośnie, samotna kobieta nasłuchuje wszelkich odgłosów - zatrzymujących się pod oknem samochodów, windy, kroków na schodach, trzaskających drzwi. Spogląda na telefon, błyskawicznie podnosi słuchawkę, gdy ten zadzwoni. Niestety, to tylko siostra ukochanego. W końcu zjawia się on, elegancki Don Juan, ukochany i uwielbiany przez Piaf. Zaczyna się smutny monolog piosenkarki, nasycony nieukojonym bólem i emocjami. Piękny i nieczuły nie powie ani słowa. Piaf grozi, błaga, szantażuje go, próbuje wszelkimi metodami zmusić kochanka do odezwania się, choćby mruknięcia, odparcia zarzutów, może wyznania miłości. Ale to na nic.

Jean Cocteau przejmująco i ostro pokazuje jeden mały fragment z życia artystki, która przez całe życie rozpaczliwie próbowała przezwyciężyć potworną samotność. Natalia Sikora z wyczuciem oraz kontrolowaną naturalnością wciela się w kobietę histerycznie poszukującą miłości. Miłości, która chociaż na moment wprowadzi jakiś ład w chaos jej życia. I która mogłaby być zadośćuczynieniem za krzywdy i rozpacz dzieciństwa. Jak wiemy z rozlicznych biografii, Edith Piaf miała tłumy wielbiących ją fanów, także w Stanach Zjednoczonych. Specjalnie dla niej pisano teksty, kochano melodyjność jej niezastąpionego głosu. Artystka nie narzekała na brak kochanków, a mimo tego przez całe lata była samotną wśród ludzi, szukała tego jednego jedynego "mężczyzny życia". Taką Piaf mamy okazję zobaczyć w przedstawieniu Wojtaszka. Niezwykły fenomen sceniczny, legendę, która pod płaszczykiem sławy i powodzenia kryje ból, uwikłanie w uczucia oraz zmaganie ze zwykłym życiem, kompleksami i osamotnieniem.

Natalii Sikorze partneruje milczący Paweł Ciołkosz. Trzeba przyznać, iż aktor znakomicie radzi sobie z niełatwym zadaniem. Tym razem scena należy do Natalii Sikory, na niej spoczywa prawie cały ciężar gry, a Paweł Ciołkosz z wyczuciem godzi się na to i ułatwia artystce zadanie. Przez cały spektakl nie wypowie ani słowa Przechadza się, spogląda, jest. Traktuje zakochaną kobietę z zimnym okrucieństwem, ignoruje jej błagania, wyznania, upokarza ją milczeniem. Rozpacz odepchniętej kochanki, skręcającej się z bólu i niemocy, jest wstrząsająca i trudno pozostać obojętnym w obliczu jej dramatu. Bohaterka nie potrafi żyć z toksycznym, okrutnym partnerem, nie potrafi też żyć bez niego. Tragiczne i smutne. Pozostają piosenki "Non, je ne regrette rien", "Johnny, tu n'es pas un ange", "Hymne l'amour", "Mon Dieu", "Padam... Padam..." - i to właśnie do nich powracamy. W połączeniu z wibrującym, pełnym emocji głosem Natalii i krągłością francuskich słów są one wyjątkowo wzruszające. Wychodzę z teatru cała nasiąknięta melancholią, muzyką i poruszona do głębi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji