Artykuły

Biopolityka po polsku

"Dryl" Wojciecha Bruszewskiego w reż. Marty Streker w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Pisze Izabella Adamczewska w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Prapremierą "Dryla" Wojciecha Bruszewskiego skończył się XXIII Międzynarodowy Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych. Napisana ponad dekadę temu sztuka jest dziś wyjątkowo aktualna, choć może drażnić dosadnością.

"Dryl" to jedyna sztuka artysty przede wszystkim wizualnego, współtwórcy awangardowego Warsztatu Formy Filmowej. Bruszewski napisał dramat w zaawansowanej chorobie nowotworowej. Do organizowanego przez Teatr Powszechny konkursu Komediopisanie zgłosiła go córka. Nie wygrał, ale został opublikowany w "Dialogu", gdzie odnalazła go Marta Streker, młoda reżyserka współpracująca m.in. z Krystianem Lupą i Michałem Zadarą. Streker uznała "Dryla" za ważny komentarz do polskiej rzeczywistości politycznej (faktycznie, choć został napisany w 2005 roku, po premierze słychać było głosy: "Bardzo aktualny!") i postanowiła się z nim zmierzyć, choć autor nie zostawił dużego pola manewru, zamieszczając w tekście szczegółowe wskazówki dotyczące realizacji scenicznej.

Głównym tematem "Dryla" jest biopolityka. Bruszewski umieścił akcję w absurdalnej klinice stomatologicznej "Hotel Dental", proponując dowcipną wariację na temat danse macabre - wszyscy jesteśmy równi wobec śmierci, choć wobec opieki dentystycznej niekoniecznie. Na zabiegi należy przychodzić z własnymi wiertłami, a pierwszeństwo mają rządowi bossowie w mafijnej obstawie. Klinika prowadzona jest przez wizjonerskiego profesora, który, przygotowując się do uczestnictwa w kongresie implantologicznym, wpada na pomysł wizerunkowego wykorzystania męczennicy Apolonii, patronki chorujących na dziąsła, której poganie powyrywali wszystkie zęby w trakcie pogromu chrześcijan w Aleksandrii. Święta, która materializuje się na scenie w postaci kopii słynnego obrazu Francisco de Zurbarána, przewodziłaby procesjom... Brzmi znajomo? A to dopiero początek, bo w "Drylu" religia zawiera koalicję z rządem. Wybielająca pasta o nadzwyczajnych właściwościach - odbiera fale radiowe - ma być wykorzystana przez rząd. Strach pomyśleć, co sojusz z okulistyką umożliwiłby TVPiS!

Ostrze satyry Bruszewskiego trafia w punkt, tekst bywa zabawny również językowo (pragnienie, by w trakcie kongresu implantologicznego pokazać, "jakie mamy korzenie"), ale zniechęca dosadnością tezy i łopatologią. Niestety nie brak w nim również mielizn. Wśród przezabawnych scen (np. wizyta kanibala, który prosi, żeby wyrwać mu wszystkie zęby) zdarzają się i takie, które widza nużą.

Aktorzy Powszechnego tworzą dopasowaną do stylistyki tekstu kreację zbiorową. Role są wymienne, najwięcej energii zabiera odtwarzanie zmechanizowanych układów choreograficznych (Katarzyna Kostrzewa). Wyróżnili się Jan Wojciech Poradowski, Barbara Szcześniak i Michał Lacheta. Przed aktorami postawiono również zadania muzyczne, bo "Dryl" pomyślany został przez Bruszewskiego jako musical. Do tekstów piosenek muzykę skomponował Sebastian Ładyżyński. Niektóre (zwłaszcza "Równaj szanse") wpadają w ucho.

Na koniec słowo o tym, dlaczego tytułowy "dryl" powinien być odmieniany według wzorca dla rzeczowników męskożywotnych. Bruszewski wykorzystał zjawisko homonimii. "Dryl" to nie tylko pruska metoda wychowawcza, również gatunek małpy, odmalowany udatnie na plakacie przez Andrzeja Pągowskiego. W kontekście stomatologicznym na myśl nasuwa się jeszcze drylowanie (i określenie wiertła). Już choćby z tego powodu zamykająca XXIII edycję przeglądu organizowanego przez Teatr Powszechny prapremiera należy do wskazanych w nazwie sztuk "nieprzyjemnych". Natrętne borowanie wykorzystane w funkcji dźwiękowego tła na długo pozostaje w głowie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji