Artykuły

Warszawa. Trwa Festiwal Słuchowisk Eksperymentalnych

Amerykańska symfonia pistoletów, utwór oparty na statystyce katastrof lotniczych, esej radiowy poświęcony kulturowemu fenomenowi "Bitwy pod Grunwaldem". W Teatrze Studio i na placu Defilad w Warszawie trwa festiwal słuchowisk eksperymentalnych.

"Do usłyszenia na placu Defilad - festiwal słuchowisk" to trwający do końca sierpnia przegląd tzw. sound i radio artu oraz słuchowisk eksperymentalnych, których twórcy czerpią z dokonań muzyki elektroakustycznej, teatru i reportażu radiowego. W ubiegłym roku, kiedy kuratorem festiwalu był Wojtek Zrałek-Kossakowski, dramaturg Teatru Studio, prezentowano polskie słuchowiska współczesne, ale też klasyków polskiego sound artu - Eugeniusza Rudnika i Mirona Białoszewskiego.

W tym roku Michał Mendyk, szef wytwórni fonograficznej Bołt Records, zaprasza na przegląd słuchowisk Alessandra Bosettiego, Gregory'ego Whiteheada, Chantal Dumas, Diny Bird, Jeana-Philippe'a Renoult i wielu innych twórców pracujących dla zachodnich radiofonii, w których sztuka ta rozwija się od lat 20. XX wieku.

Na festiwalu zorientujemy się, na czym polega słuchowisko eksperymentalne i czym różni się od klasycznych słuchowisk fabularnych, jakie możliwości daje artystom radio, charakterystyczny dla tego medium sposób nagrywania, przetwarzania i emitowania dźwięku.

Będzie trochę publicystyki politycznej, trochę sztuki dla sztuki i trochę namysłu nad fenomenem istnienia i tajemniczą stroną świata. Słuchowiska usłyszymy w różnych formach - w znanej z zeszłego roku konwencji silent disco, na placu, w teatrze czy w wersji... kinowej.

Anna S. Dębowska: Słuchowiska były prezentowane rok temu pod Pałacem Kultury. Z czym powraca festiwal "Do usłyszenia na placu Defilad"?

Michał Mendyk: To jest zupełnie nowy program, kontekst w stosunku do tego, co działo się w zeszłym roku, bowiem chodzi o słuchowiska zagraniczne. W Polsce rośnie zainteresowanie słuchowiskiem eksperymentalnym i sound artem. Świadczy o tym "15 stron świata", esej dźwiękowy DJ-a Lenara i Zuzanny Solakiewicz o Eugeniuszu Rudniku, "Fortepian Chopina" Marcina Maseckiego i Wojtka Zrałka-Kossakowskiego czy "Jutro będzie słońce" o Jacku Kuroniu, które prezentowano w zeszłym roku.

Sęk w tym, że nie jest to nic nowego, bo na Zachodzie gatunek słuchowiska eksperymentalnego rozwijał się dynamicznie już w latach 60. XX wieku. W Niemczech, Austrii czy Australii radiofonie regularnie zamawiają tego rodzaju utwory z myślą o emisji w eterze. W publicznym radiu austriackim (ORF) kilka razy w miesiącu jest premiera nowego słuchowiska eksperymentalnego. Także w Kanadzie i Francji powstaje dużo takich słuchowisk. W tworzeniu takich form specjalizują się kompozytorzy i ludzie słowa. Spotykają się w pół drogi.

A Teatr Polskiego Radia?

- Estetyka Teatru Polskiego Radia jest mi obca i nie do końca rozumiem jej logikę. Bo niby jest to forma dźwiękowa, ale jej twórcy przejmują się najbardziej dobrą dykcją aktorów i tym, żeby czytelne było znaczenie efektów dźwiękowych. Dużo mniej interesuje ich dźwięk jako taki: akustyka, przestrzeń, barwa. Tradycja stricte dźwiękowego myślenia o słuchowisku jest u nas prawie nieobecna. Nie ma też zbyt wielu specyficznych form związanych z fenomenem transmisji - radiowej, satelitarnej czy internetowej - której geneza związana jest właśnie z radiem.

A Studio Eksperymentalne Polskiego Radia? Przecież tam powstała muzyka elektroakustyczna, to był ważny ośrodek o znaczeniu europejskim.

- Służyło ono przede wszystkim kompozytorom. Dlatego Eugeniusz Rudnik, nasz pionier radiowego sound artu, to postać w dużej mierze osamotniona. Nie rozpoczynał swojej drogi jako twórca instrumentalnej muzyki poważnej, jak Bogusław Schaeffer czy Włodzimierz Kotoński, którzy później przenosili swoje doświadczenia do muzyki elektroakustycznej.

Rudnik był inżynierem, który potrafił montować taśmę magnetofonową i przetwarzać dźwięki, dlatego jego utwory wydają się na pierwszy rzut ucha czymś pośrednim między utworem dźwiękowym, słuchowiskiem a reportażem radiowym, i to już od pionierskiej "Lekcji" z 1959 roku. To jest właśnie jedna z wielu odmian radiowego sound artu.

Innym twórcą osobnym był Miron Białoszewski rejestrujący swoje poetyckie eksperymenty na domowym magnetofonie. Radio było dla niego inspiracją jako zjawisko akustyczne.

Czym się różni słuchowisko radiowe od sound lub radio artu?

- O tym ostatnim można w skrócie powiedzieć tak: "Masz mikrofon, głośnik i teraz spróbuj coś opowiedzieć, pod warunkiem że nie będzie to reportaż, teatr, muzyka ani literatura, choć możesz czerpać z tych gatunków pełnymi garściami". Sound art czerpie z możliwości nagrywania, przetwarzania i dystrybucji dźwięku, którą daje radio.

Od początku był to odrębny gatunek?

- W zasadzie tak. Radio w naturalny sposób zaczęło generować specyficzne dla siebie formy. Przykładem jest chociażby pionierska audycja radiowa Waltera Ruttmanna zatytułowana "Weekend" (1930), złożona z nielicznych słów, muzyki, ale przede wszystkim z dźwięków otoczenia. Jest to akustyczny obraz Berlina, odpoczywającej metropolii.

Świetnym przykładem swoistości gatunku jest utwór "Time Zones" kanadyjskiej artystki Chantal Dumas. Jest to próba opisania świata w sposób właściwy dla radia. Dumas sprawdziła gęstość zaludnienia w poszczególnych strefach czasowych i poprosiła mieszkańców o to, by po swojemu wyrecytowali kilka cyfr. Nagrała to i zmontowała, w zależności od gęstości zaludnienia nakładając odpowiednią ilość dźwięku.

Odbywamy więc dźwiękową podróż dookoła planety: momentami jest tylko cisza, np. nad Pacyfikiem, potem jakieś pojedyncze liczby, ale jak "wjeżdżasz" do Chin, masz ścianę dźwięku, przez którą przebijają się pojedyncze sylaby. To znakomity przykład wykreowania specyficznego radiowego uniwersum, niekoniecznie stanowiącego proste przełożenie naszego czterowymiarowego i zdominowanego przez bodźce dźwiękowe doświadczenia rzeczywistości.

Jakie słuchowiska pojawią się na placu Defilad?

- "40° Nord - 73° West" Chantal Dumas. Są to współrzędne geograficzne Nowego Jorku, dokąd Dumas pojechała śladem ulubionych miejsc Johna Cage'a, nagrała tam dźwięki i zestawiła z preferowanymi przez niego instrumentami: głosem ludzkim, fortepianem preparowanym, gramofonem.

Bardzo polecam "African Feedback" Alessandro Bosettiego. Artysta zebrał materiał dokumentalny w zachodniej Afryce, gdzie tubylcom puszczał europejską muzykę awangardową i rejestrował ich reakcje i komentarze. Posłuchamy też jego pracy "Notebooks 2", zrealizowanej na podstawie niezwykłego materiału: osobistych zapisków kompozytora Leosza Janaczka. Twórca "Jenufy" nosił przy sobie notes, w którym za pomocą nut zapisywał melodykę rozmów z otoczenia. Bosetti odczytał te zapiski i nagrał.

Odsłuch będzie ze słuchawek bezprzewodowych czy z głośników?

- W zeszłym roku Teatr Studio postawił na bardzo chwytliwy i modny sposób słuchania zapożyczony z formuły silent disco. Chodzi o bezprzewodowe słuchawki, które budują wrażenie bardzo intymnego odbioru i pozostawiają odbiorcom dużą swobodę, a jednocześnie sprzyjają odbiorowi trudniejszych treści.

Tym razem - nie rezygnując całkowicie ze słuchawek - część prac, zwłaszcza tych wymagających koncentracji i świadomego śledzenia tekstu, przenieśliśmy do wyciemnionej sali teatralnej. Na inauguracji cyklu eksperymentowaliśmy też z mocno rozkręconymi głośnikami na placu Defilad - próba totalnego oddziaływania na słuchaczy wiązała się z tematem wieczoru, jakim była bogata, niestety, spuścizna europejskich totalitaryzmów.

Co ciekawe, ludzie wsłuchiwali się w skupieniu w nagrania przemówień Lenina czy Hitlera oraz w kolaż piosenek sławiących "humanitarny" wynalazek gilotyny, natomiast zaczęli dosłownie uciekać, gdy zabrzmiały nagrania manifestacji narodowców na zeszłorocznym Marszu Niepodległości w Warszawie.

***

W każdy wtorek o godz. 19, wstęp wolny www.placdefilad.org/wydarzenia-specjalne

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji