Artykuły

Nie lubię Holokaustu

"Malowany ptak" wg Jerzego Kosińskiego w reż. Mai Kleczewskiej, koprodukcja Teatru Polskiego w Poznaniu i Teatru Żydowskiego w Warszawie. Pisze Maciej Stroiński w Przekroju.

Doktorat pisałem o Żydach i na otwarciu przewodu komisja mnie spytała, czemu nie o Holokauście. Zrobiłem pauzę, zajrzałem w głąb siebie i wyjaśniłem: "Bo nie lubię". Wryło ich, ale co miałem powiedzieć?

"Malowany ptak", i powieść, i spektakl, jest o Holokauście, czyli mało do lubienia. Ale jeśli chcecie setny raz okazać się Polakami biedakami cebulakami patrzącymi na getto, to zgadza się, tutaj. Spektakl miał być chyba guilt tripem i może byłby, gdybym nie przysypiał. Całe szczęście zrobiła go Kleczewska, więc bardziej jest ładny niż oazowy. To jej trzeba przyznać: finałowy taniec śmierci, a właściwie rzucawka, daje po gałach. Innymi słowy, estetyzacja cierpienia. Można też poczuć się jak w kościele za sprawą kadzidła.

Wymiękłem, gdy komisja siadła przed nami, widzami, jak przede mną na otwarciu, żeby w paru językach zadać "parę niewygodnych pytań". Na zasadzie "a gdzie wtedy byłeś?". Bitch, please!

Logistycznie chodzi o niezmarnowanie scenografii z "Dybuka" w tej samej reżyserii i żeby Teatr Żydowski coś gdzieś grał tymczasem, zanim wróci mu siedziba. Stąd koprodukcja z Poznaniem. Mike Urbaniak postawił tezę, że Michał Kaleta to najlepszy aktor scen poznańskich. Ja postawię tezę konkurencyjną, że najgorszy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji