Artykuły

Wojna, miłość, zemsta

"Nabucco" w reż. Olgi Iwanowej w Operze na Zamku w Szczecinie w ocenie Ewy Koszur

Dyrektor Warcisław Kunc ma powody do zadowolenia - piątkowa premiera "Nabucco" na dziedzińcu zamkowym udała się w pełni. Tysiąc widzów nagrodziło wykonawców owacją na stojąco i gromkimi brawami. Nie obeszło się bez bisu - było to oczywiście słynne "Va pensiero".

Scena z chórem niewolników, którzy wyśpiewują tęskną pieśń narodu żydowskiego o potrzebie wyzwolenia spod babilońskiego okupanta, była dobrze przemyślana i efektowna. Śpiewacy, odziani w zgrzebne lniane szaty, trzymali w rękach lampiony. Część chórzystów znajdowała się za szczeblami drewnianej celi-klatki. Pieśń "Va pensiero" zabrzmiała przejmująco i pięknie. Był to jeden, ale nie jedyny z popisowych numerów opery Giuseppe Verdiego, po raz pierwszy wystawianej po wojnie na szczecińskiej operowej scenie. W zasadzie cały spektakl to pasmo pięknych arii, duetów Abigail i Nabucco, do których czasem dołączała Fenena. Wszyscy śpiewacy dali popis mistrzowskiego śpiewu. Jak głosi wieść, najtrudniej dobrać parę głównych bohaterów w "Nabucco". Jeśli Abigail staje na wysokości zadania, to Nabucco jest bez wyrazu, l odwrotnie. W przypadku premiery szczecińskiej oboje śpiewacy zaprezentowali najwyższy poziom. Abigail Barbary Kubiak była dramatyczna, zwycięska, mściwa, ale i liryczna, gdy śpiewała o swojej miłości do Izmaela (Sylwester Kostecki). Znakomity baryton Mikołaja Zala-sińskiego w pełni oddał piękno roli króla Nabucca, który niemal nie schodził ze sceny. Nie odstawała od tej dwójki Małgorzata Borowik ze swoim lirycznym głosem, znakomicie oddającym uczucia dziewczyny podobnie jak Abigail zakochanej w Izmaelu. Nie odstawali także-wykonawcy szczecińscy - Janusz Lewandowski (Zachariasz) ze swoim głębokim basem, Mirosław Kosiński (arcykapłan Baala), Piotr Zgorzelski (Abdallo) oraz Lucyna Bogu-szewska (Rachel).

Przez chwilę autorzy spektaklu, reżyserowanego przez Olgę Iwanową, przypomnieli o tym, co na dawnej ziemi judejskiej dzieje się w tej chwili. Na ekranie pojawiły się szybkie kadry z wojny w Iraku. Przypominała o tym także symboliczna scenografia autorstwa Antona Tarasowa - tarcze strzeleckie usytuowane na zamkowych ścianach. Ciekawym, efektownym pomysłem było ustawienie chóru u góry, na zamkowych krużgankach. Ale to muzyka, skomponowana przez 29 - letniego Verdiego, była tu najważniejsza. To dla niej zebrało się na zamkowym dziedzińcu w piątkowy wieczór około tysiąca wzruszonych widzów i słuchaczy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji