Niemiecki życiorys
Brunhilde Pomsel była sekretarką Goebbelsa. Kiedy udzielała wywiadu do kręconego o niej dokumentu miała 105 lat. W opisie filmu na stronie festiwalu Millennium Docs Against Gravity napisano o niej "pomimo słabego wzroku i problemów z chodzeniem, jej umysł i pamięć wydają się odporne na działanie czasu" - pisze Dana Łukasińska.
Chłopaki z zespołu Joy Division mieli sporo problemów przez tę nazwę. Ciągle musieli się tłumaczyć, że nie są nazistami, bo przecież Joy Division to określenie burdelu w obozie koncentracyjnym. Dla Iana Curtisa przyjęcie tej nazwy oznaczało oddanie hołdu ofiarom systemu: "Zawsze uciskani, nigdy uciskający". (Zachodzę w głowę, jak można było odczytać tę nazwę jako poparcie dla narodowego socjalizmu? No jak?) Brunhilde Pomsel nie trafiła do domu publicznego w nazistowskim obozie zagłady. Ale by przeżyć w Trzeciej Rzeszy robiła gorsze rzeczy niż kupczenie ciałem za kawałek chleba. Nie sądzę jednak, by zgodziła się z moją refleksją. Kiedy Armia Czerwona zajęła Berlin, Brunhilde zostaje złapana wraz z innymi pracownikami biura propagandy. Postanawia wówczas powiedzieć "prawdę" przesłuchującym ją żołnierzom, w związku z czym zwyczajnie kłamie, pomniejszając swoją rolę u boku Goebbelsa, mówiąc, że nigdy go nie poznała, że nie była sekretarką, tylko zwyczajną stenotypistką. Zostaje skazana na 5 lat radzieckiego więzienia. Brunhilde w dokumencie nie wspomina ani słowem o okropnościach, które musiały ją w nim spotkać. Na koniec mówi tylko gorzko, że w życiu "nie ma sprawiedliwości".
W swoich wspomnieniach o Trzeciej Rzeszy Brunhilde Pomsel opowiada zarówno o swojej żydowskiej przyjaciółce, i o tym, jak stopniowo traciła z nią kontakt, "bo się wyprowadziła", jak i o zapisywaniu się do NSDAP, na które poszła ze swoją żydowską koleżanką, o tym, że stała w długiej kolejce, bo tylu było chętnych, pomimo tego, że trzeba było wybulić aż 10 marek wpisowego; opowiada o rodzeństwie Scholl, założycielach niemieckiego ruchu oporu, którzy zostali straceni, a przecież "wystarczyłoby, gdyby milczeli, a na pewno przeżyliby wojnę"; o wysokich zarobkach, których nie miała na co wydać, bo nic nie było w sklepach, o dzieciach szefa propagandy, które były zawsze takie grzeczne i miłe. Kiedy mówiła o ich śmierci w bunkrze Hitlera, niemal się wzruszyła. Oglądając ten film miałam wrażenie, że wszystko to już gdzieś słyszałam, czytałam, oglądałam. Po cholerę robić taki film? Stara kobieta opowiada swój "typowy niemiecki życiorys". Nie ma w nim nic szczególnego. To samo mówił choćby Eichmann, postaci z książek Sebalda i setki innych świadków nazizmu.
Jednak jest coś wyjątkowego w tym dokumencie. Brunhilde Pomsel była sekretarką Goebbelsa. Kiedy udzielała wywiadu do kręconego o niej dokumentu miała 105 lat. "Pomimo słabego wzroku i problemów z chodzeniem, jej umysł i pamięć wydają się odporne na działanie czasu". Sumienie niestety też. Przypomina mi się historia babci Martina Pollacka, która do śmierci nie wyrzekła się nazizmu. Łatwiej jej to poszło z wnukiem, który wbrew życzeniom rodziny nie zaprzestał szukać śladów zbrodni popełnionych przez własnego ojca - nazistę.
"Decades" Joy Division
Oto są młodzi niosący ciężar
Oto są młodzi, gdzie oni byli?
Dobijaliśmy się do drzwi najczarniejszych komnat piekła
Doprowadzeni do ostateczności wdarliśmy się do środka
Zza kulis obserwowaliśmy powtórkę przedstawienia
Zobaczyliśmy w nim siebie jak nigdy przedtem
Był to obraz urazów i degeneracji
Oraz cierpień, od których nie uwolniono nas nigdy
Przesiąknięci żalem - teraz nasze serca przepadły na zawsze
Nie potrafimy pozbyć się strachu i dreszczu zagrożenia
Te rytuały wskazały nam tylko drogę do drzwi
Otwartych i zamkniętych, a potem zatrzaśniętych nam w twarz
Gdzie oni byli, gdzie oni byli...
(tłumaczenie: Tomasz Beksiński)