Artykuły

Zima pod stołem

Sztuka Rolanda Topora, francuskiego mistrza czarnego humoru, nie jest jakąś poważną analizą problemu emigracji i daleko jej bohaterom, emigrantom z Europy Środkowej mieszkającym pod stołem pewnej tłumaczki w Paryżu, do bohaterów Mrożka. Jest tak dlatego, że Topor, syn polskiego Żyda Abrahama Topora, patrzy na tę drugą Europę jak na krainę mityczną. To świat, w którym nawet szewc może zostać wybitnym malarzem, gdzie w ulicznym grajku drzemie talent wirtuoza. Musi on tylko wyjechać na Zachód, a na pewno zostanie odkryty. To świat, z którego dochodzą nie najciekawsze nowiny: komuś piorun spalił dom i całą rodzinę, ktoś inny narzeka na ból nóg. Pisarze toczą tam zawzięte spory o sens życia, emigrantom śni się policja, zimy są ostre, alkohole mocne, a pieśni żarliwe. Ten naiwny obraz części świata, w której zdaje się i my żyjemy, pewnie byłby nie do wytrzymania, gdyby nie liryczny humor Topora, który troskliwie wydobyła Ewa Pytka-Chylarecka w swoim zabawnym, poetyckim spektaklu. Zbigniew Zamachowski (Dragomir) nie może oczu oderwać od nóg gospodyni, które dosłownie zasłaniają mu świat. Dowcip polega na tym, że aktor przez większą część spektaklu musi grać do łydek partnerki, co czyni z wielkim wdziękiem i dyskrecją. Ten romans pod stołem dzięki świetnym rolom Zamachowskiego i Bernadetty Machały-Krzemińskiej (Florence) jest naelektryzowany seksem i nie przeszkadza mi, że kończy go bajkowy happy end. Wolę wierzyć, że, istotnie, mamy w sobie to coś, co w ojczyźnie Dragomira nazywa się trom - fantazję, bez której nie da się żyć. Skoro nie mamy szans w innych dziedzinach, może uda się podbić Europę tromem?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji