Artykuły

Tango

"Tango" Mrożka zaczyna się w Bagateli przy szatni. Już tam widz zostaje otoczony przez postacie z polskiej dramaturgii, z polskiej tradycji i czasem także - z aktualnie granych w Krakowie przedstawień. Znajdziemy więc przy szatni, a więc jeszcze właściwie na ulicy, w naszej codzienności i Konrada i Lillę Wenedę i Balladynę. Potem widz wchodzi do korytarza prowadzącego za kulisy. Tam także otacza go polska tradycja (teatralna): jest kosynier i carski policjant, jest ułan i krakus, jest powstaniec i poeta romantyczny. Zarazem znajdujemy się na scenie, gdzie siedzą osoby dramatu "Tango". Ze sceny schodzi się znów na widownię, czyli do życia, ale ta droga przez teatr, przez scenę zwłaszcza ma sprawić, że mimo iż zasiedliśmy w fotelach, mimo że od sceny odgradza nas rama sceniczna i rama estetyczna, jednak coś z tego krótkiego pobytu na scenie się do widzów ma przykleić, coś ma ze sceny na widownię zostać przeniesione. Tym czymś nie jest żadna metafizyka, tylko całkiem zwykły postulat, który brzmi, że scena jest życiem a życie sceną, czyli że - w tym przypadku - "Tango" Sławomira Mrożka dzieje się nie na scenie, ale na widowni, poza teatrem, na ulicy, w innych teatrach i w umysłach ludzi znajdujących się na ulicy Krakowa.

Jest to proceder o tyle słuszny, że istotnie już Stanisław Wyspiański zauważył i wprowadził na scenę fakt, iż Kraków to jest taka polska wielka szopka narodowa. Wystarczy przecież pójść do Katedry i zobaczymy tam widowisko pt. "Akropolis", na Skałce zobaczymy "Skałkę", a w Teatrze im. J. Słowackiego ujrzymy "Wyzwolenie". W Michaliku zobaczymy natomiast kabaret "Zielony Balonik", a w Sukiennicach oglądniemy i Wernyhorę i Stańczyka i Hołd Pruski (który dział się pod Sukiennicami); z Wawelu bije czasem dzwon Zygmunt, a w Bronowicach Małych (koło osiedla Widok) odbywa się wesele Lucjana Rydla, itd., itd., itd. W tym całym entourage'u jak mówią Francuzi istotnie nietrudno wystawić "Tango" Mrożka, które traktuje o rozpadzie tego wszystkiego.

Bo - mimo że śmieszna - jest to sztuka katastroficzna, opowiadająca jeszcze raz o tym, co zostało opisane przez Stanisława Ignacego Witkiewicza w powieści "Nienasycenie" i przez Stanisława Wyspiańskiego w "Wyzwoleniu". Obaj ci autorzy opisywali w tych utworach pewien proces historyczny polegający na tym, że jakaś epoka się skończyła a druga się zaczęła, tylko że nikt tego nie zauważył,a tymczasem ta nowa epoka udaje tylko, że jest, bo w istocie to nie epoka się skończyła, a życie się skończyło i nie druga epoka, a życie pośmiertne się zaczyna i trwa. A my w nim.

Wyspiański, Witkacy i Mrożek wołają więc do nas - publiki i do nich - artystów: Panowie! Zdajcie sobie sprawę z tego, że to, co robicie, jako sztukę i jako duchowość i jako przeżycia i doznania to jest już umarłe, tego nie ma. Istnieją oczywiście teorie (całkiem prawdopodobne), że artyści ci się pomylili w swojej diagnozie, albowiem wszystko jest jak było, ale wiadomo jak to z teoriami bywa - zawsze mogą ulec obaleniu przez nowe, też prawdopodobne.

"Tango" jest opowieścią o tym, jak to pewien młody i zdolny człowiek doszedł do wniosku, że jego rodzina, a zwłaszcza ojciec - przedwojenny artysta - kłamie żyjąc i że trzeba ich z tego szkodliwego nałogu uleczyć narzucając im jakąś prawdę. Wkrótce jednak okazuje się, że narzucić im może tylko styl a nie ideę, bo sam jej nie ma. I wtedy wkracza lokaj, Edek. Wali panicza w łeb i obejmuje władzę nad rodziną. Co więcej - stwierdza, że panicz miał rację, tylko był za słaby. Wynikałoby z tego, że sądzi on o świecie to samo, co powiedział ukatrupiony przez niego Artur. A powiedział on między innymi, że niczego już nie ma, a jak nie ma nic, to z niczego nic się nie stworzy, i że w tej sytuacji tylko władza nad życiem i śmiercią powstać może, albowiem ona potrzebuje tylko siły a nie prawa.

Wada główna przedstawienia w Bagateli polega na tym, że na skutek zabiegów reżysera i scenografa cała ta problematyka, dość przecież aktualna, odbywa się w salonie państwa Dulskich, podczas gdy my już mamy inny salon. W ten sposób najpierw Mieczysław Górkiewicz wyciągnął problematykę "Tanga" na ulice Krakowa (jak to opisano na początku), a potem całość tej problematyki wtłoczył w menzurkę byłej, dawno minionej epoki jakiegoś fin de siecle'u. W ten sposób zlikwidował to, co sam chciał zrobić. Dodajmy też, że "Tango" - jak każda alegoria - jest tak zrobione, iż można rozpoznać niektóre postaci (całkiem jak w "Weselu" Wyspiańskiego rozpoznawano znane krakowskie osobistości).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji