Artykuły

Wejście diabła

Wprowadzając do planów repertuarowych "Kuszenie" Vaclava Havla, Teatr Nowy chciał wystawić sztukę czeskiego dysydenta, pisarza znanego, granego i honorowanego w świecie, lecz zakazanego i prześladowanego w kraju rodzinnym, z którego jeszcze w październiku minionego roku nie wolno mu było wyjechać po odbiór Nagrody Pokoju przyznanej przez zachodnioniemieckich księgarzy. W dniu premiery Havel był już prezydentem Czechosłowacji.

Część widowni spodziewała się więc nieomal manifestu czy bezpośredniego oskarżenia reżimu, Havel - pisarz posługuje się jednak bardziej delikatnymi środkami, z resztą "Kuszenie" powstało przed paroma laty i miało swoją prapremierę w 1986 roku w Wiedniu. Sztuka mówi nie o SYSTEMIE, lecz o małym wycinku tego systemu, jakimś tam instytucie mającym zapewne szerzyć naukowy światopogląd. Dyrektoruje mu nadęty bufon o homoseksualnych skłonnościach (ładna rola Bohdana Mikucia), któremu wciąż coś szepce na ucho tajemniczy Sekretarz, pewno ktoś ze służby bezpieczeństwa. Zastępca dyrektora jest umysłowym zerem, zastraszony personel - grupka doktorów obojga płci - żałośnie podlizuje się jednak tej dwójce, od czasu do czasu donosi też na siebie wzajemnie. Jest ponuro, aż do ogłupienia, jedynie dr Jindrzich Foustka myśli troszkę bardziej samodzielnie, może z nudów zajmując się czarną magią i ezoteryzmem. Właśnie do niego przychodzi diabeł bądź ktoś, kto spełnia rolę diabła.

Niepojęte wejście diabła i świetna rola Lecha Gwita - tajemniczego, kuszącego, przeistaczającego się nieustannie - są ozdobą tego przedstawienia, skądinąd trochę, niestety, chłodnego, nie wydobywającego wszystkich ukrytych w tekście możliwości. Obok scen osnutych mgiełką poezji, jak spotkanie dr Foustki (Jan W. Poradowski) z Marketą (Danuta Rynkiewicz) na towarzyskim wieczorku, czy burzliwa rozmowa Vilmy (Mirosława Marcheluk) z kochankiem, są też momenty prowadzone znacznie mniej ciekawie, pozbawione wewnętrznych napięć i ukrytych znaczeń.

Kim natomiast jest diabeł - lepiej nie opowiadać, aż do ostatniej sceny niech pozostanie to tajemnicą autora. W każdym razie może wiele, choć nie koniecznie to, co osiągnąć pragnie. Dzięki jego intrygom dr Foustka zostanie wprawdzie zaszczuty i pokonany, ale wykrzyczy też słowa buntu, gdy wcześniej płaszczył się i próbował przetrwać, poświęcając kolejno dwie zakochane w sobie kobiety.

Nie jest więc Foustka bohaterem, ale może - przymuszony - kiedyś nim się stanie. To by znaczyło, że diabeł nie jest nieomylny - ani jako diabeł, ani jako prowokator.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji