Artykuły

Łomża. Teatr Sivina II i artyści pożegnali Mistrza Brzezińskiego

Ludzie sztuki i kultury, przedstawiciele władz Łomży i miłośnicy Czarnego Teatru towarzyszyli w ostatniej drodze Tomasza Brzezińskiego (1936 - 2017), oryginalnego pedagoga, wizjonera, aktora, reżysera, autora i scenografa spektakli animowanych w ciemności.

W kaplicy na starym cmentarzu podczas wystawienia ciała modlitwom i refleksji towarzyszyły utwory z Jego spektakli: Musorgski, Vangelis, Jarre... Podczas mszy św. ks. Marian Mieczkowski, duszpasterz ludzi kultury, nie pouczał, a obrazowo ukazał sceny z "Siódmej pieczęci" Bergmana", kiedy rycerz gra w szachy ze Śmiercią, myśląc, że wygra partię... Wieńce pięknych, świeżych kwiatów przypominały, że Mistrz "Brzezina" - jak zwano twórcę Czarnego Teatru Sivina II - zdobył uznanie wychowanków i swego środowiska.

Gdy żałobnicy powoli zbierali się w kaplicy i w półokręgu wokół niej, autobusem jechał do Łomży znaczący polski językoznawca i wspaniały wykładowca profesor Zygmunt Saloni. "Powinowaty" - jak się przedstawiał wiceprezydent Agnieszce Muzyk, której towarzyszyła Ewa Sznejder, naczelnik Centrum Współdziałania Społecznego, dyrektorowi Teatru Lalki i Aktora Jarosławowi Antoniukowi i pracownikom sceny itd. Powinowactwo polega na tym, że ciotka ś.p. Tomasza - siostra Jego ojca Jadwiga - była żoną przyrodniego brata profesora Saloniego. Obaj w dzieciństwie pasali kozy na łąkach i bawili się, jak to chłopcy. - Był dzieckiem trudnym, stwarzał problemy - wspominał prof. Saloni, nie chcąc odsłaniać tajemnic rodzinnych w rozmowie po pogrzebie w MDK - DŚT, dokąd zaprosił żałobników Michał Domitrz, wychowanek Czarnego Teatru w latach 1995 - 2001. Z żoną Anią przy pomocy pracowników domu kultury, gdzie działała ćwierć wieku Sivina II, przygotowali projekcje: wywiad Agnieszki Biedrzyckiej (TV Skorpion) z Mistrzem i spektakle Jego autorstwa. Na stołach opiekun Artysty w starości i chorobie ułożył materiały teatralne i fotografie z młodości...

"Posadziłeś mnie na małą łódź..."

Jednak na uczestników ceremonii Tomasz Brzeziński spoglądał z powagą, ale niegroźnie, ze zdjęcia zrobionego w grudniu 2008, też w MDK, przez Marka Maliszewskiego (4lomza.pl). Ś.P. Tomasz lat miał wówczas 72 i był w całkiem dobrej kondycji. Na tyle dobrej, że zamknięcie okresu współpracy z MDK nazywał zawieszeniem Siviny II, próbując powołać nowy skład, czwarty czy piąty, zależnie od metody liczenia. Jednak bez wsparcia instytucjonalnego okazało się to organizacyjnie i fizycznie niewykonalne. Artystę opuszczały siły, lecz nie chęci i pomysły, nie załamywał się i szukał coraz to nowych sojuszników. Znajdował ich wśród sprawdzonych przyjaciół: zmarłych Jerzego Marczuka i Antoniego Dudo, i aktywnych do dziś: Joanny Salwy Anucińskiej, Katarzyny Kuklińskiej, Andrzeja Skarzyńskiego, Jana Suchodoły. Osób życzliwych było więcej, jak np. autorzy prac magisterskich o Sivinie II i Twórcy, lecz nie miałem okazji poznać ich w ciągu ostatniego roku, gdy Mistrz Tomasz podupadł strasznie na zdrowiu. - "Niesfornemu Tomkowi - Rodzina" - tak miało widnieć na szarfie wieńca - na serio zażartował z wychowankami Czarnego Teatru prof. Saloni. Opowiadał, że Tomek stracił ojca mając trzy latka: rodzic zginął od odłamka w czasie bombardowania Warszawy w 1939. Z kolei mama Tomasza została zamordowana, być może, w okolicy roku 1956. Była scenografem teatralnym w Teatrze "Baj"i zdolną ilustratorką książek dziecięcych, przechowywanych jak relikwie w rodzinie w Warszawie i w jednej z waliz na kluczyk w mieszkaniu Tomasza w Łomży... Z dumą pokazywał serdeczne pamiątki, ze wzruszeniem, rozumiejąc, że nie ma ich komu pozostawić, mimo że z dwóch przynajmniej małżeństw miał przynajmniej dwoje dzieci. - Tomek na imprezie z okazji 20-lecia MDK zapytał: "Czemu ty, dziecinko, mówisz do mnie na pan? - wspominała po pogrzebie Magda Sinoff, która śpiewała na mszy "Twoją miłość" z repertuaru Szcześniaka i "Posadziłeś mnie na małą łódź i popchnąłeś na morski szlak". - Bo ja jestem dziecinką, a pan mistrzem - ośmieliła się wokalistka. Śpiewała cudownie (profesor podniósł się z klęcznika i obszedł kaplicę w poszukiwaniu źródła niebiańskiego głosu), wzruszając tym bardziej, że na gitarze akompaniował Eryk Mroczko.

Róże do grobu, inicjatywa nad grobem

Mimo że umiejących zawodowo przemawiać godzinami było na pogrzebie kilkudziesięciu, tylko 3 osoby zabrały głos. Poeta Henryk Gała, któremu Łomża zawdzięcza zaproszenie z Zielonej Góry pierwszego profesjonalisty do nowo tworzonego wówczas TLiA, czytał wiersz. Tak zrozumieliśmy słowa, niełatwe do ujęcia prozą, że życie należy wypełniać sobą, a że dla Tomka życiem był teatr, to wypełniał je muzyką i sztuką. Pierwszy dyrektor TLiA wrzucił kartkę do grobu, po czym rozwiałem domysły, że ostatni rok Mistrz spędzał w upokarzającej samotności. Tak nie było, dzięki Barbarze Słowikowskiej z MOPS, z którą się lubili i która od jesieni gotowała mu obiady, robiła sprawunki, pilnowała brania leków. Nie chciał iść do szpitala, obawiał się, że stamtąd nie wróci. Nie zawiodła go intuicja, zawiodły serce, płuca i nerki... Nie zawiedli wychowankowie, w tym wychwalany przez Tomka Brzezińskiego najwybitniejszy: Jacek Malinowski, wcześniej dyrektor w Teatrze Maska w Rzeszowie, szef Białostockiego Teatru Lalek. Zaproponował, by ufundować Mistrzowi nagrobek, o jakim marzył, podobny do marionetkarza przez teatrem w Olsztynie. Zadeklarował od siebie 1 000 zł. Pomysł spodobał się kilkunastu aktorom Siviny II, ma szansę powodzenia... Wpadały do grobu garstki piasku i karminowe róże. Po pięknym i wzruszającym spektaklu aktorzy i widzowie chcieli dać zmarłemu Mistrzowi kwiat żywy w podzięce. Kochałeś ich przecież miłością pierwszą, Tomku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji