To teatr wybrał mnie
Adam Hanuszkiewicz, wybitny reżyser teatralny, obchodzi dziś 80. urodziny. Z reżyserem rozmawia Tomasz Barański.
- Osiem krzyżyków na karku to szmat życia, a pan ciągle w znakomitej formie? Jak pan to robi?
- Dawno temu zająłem się robotą i nigdy nie myślałem o zdrowiu. 16 godzin na dobę pracowałem przez trzydzieści parę lat i nie interesowałem się tym. A ta moja długowieczność to sprawa genetyczna. Korzenie lwowskie są ważne, ważne wspaniałe dzieciństwo: trzy religie, siedem obrządków, a wszystkie w zgodzie, i tolerancja, ta prawdziwa życzliwość dla ludzi. To gdzieś siedzi u narodzin moich.
- A tryb życia?
- Absolutnie szkodliwy. Robota, niedospanie. W samotności jak mnich żyję, bo jak się pracuje naprawdę, bez oszczędzania, to w każdym zawodzie jest się skazanym na samotność.
- Chciał pan zostać architektem, dyrygentem, a nawet księdzem. Został reżyserem. Nie żałuje pan?
- Reżyseria to jest i ksiądz, bo pilnowałem literatury klasycznej i korzeni polskich w PRL-u, to też architektura, bo buduje przestrzeń w teatrze, i dyrygent, bo reżyseruję. Mam wszystkie zawody w jednym. Lepiej nie mógł mnie trafić.
- Trafić? Kto?
- Jak to kto? Teatr! Bo to nie ja wybrałem teatr, on wybrał mnie.