Artykuły

Polityczna bitwa o teatr

- Tu już nie chodzi o sztukę. To takie przepychanki jak w przedszkolnej piaskownicy. To takie stroszenie piór, walka kogutów - o sytuacji w Teatrze Polskim we Wrocławiu z Maciejem Stuhrem rozmawia Piotr Kaszuwara.

Piotr Kaszuwara: Teatr Polski we Wrocławiu ma dwóch dyrektorów: jednego, który jest właśnie przeganiany i drugiego na wygnaniu, który np. z dziennikarzami musi spotykać się na ławce w parku. Maciej Stuhr: Ta sytuacja jest już nie tylko absurdalna, bo ona była absurdalna od początku, ale staje się po prostu groteskowa. Mimo że nikomu chyba nie jest do śmiechu.

Dwóch dyrektorów, dwie pensje, ale Urząd Marszałkowski ostatecznie stwierdził, że akceptuje postanowienie wojewody, który chce sprawdzić legalność odwołania Morawskiego ze stanowiska.

- Nie sądzę, że ktokolwiek jest i był w stanie uwierzyć, że jest on w stanie poprowadzić zespół Teatru Polskiego we Wrocławiu. Nie wierzy w to chyba nikt przy zdrowych zmysłach. Jeżeli ktoś wie, na czym polega praca w teatrze, to wie, że sytuacja jest z gruntu przegrana. Może być już tylko gorzej. Lepiej moim zdaniem nie będzie.

Dlaczego?

- Po pierwsze ze względu na publiczność i atmosferę pracy w zespole i ogólny ferment. Nie da się przecież porównać wizji artystycznej Cezarego Morawskiego z wizją np. Krystiana Lupy, który wiele sztuk wystawiał właśnie we Wrocławiu i zdobywał za nie prestiżowe nagrody. Nawet pomijając gusta artystyczne, w tej sytuacji psychologicznej, w jakiej się znalazł były, czy obecny dyrektor, ja się już gubię w tym wszystkim, to jest to po prostu niemożliwe.

Wiele osób, w tym Maja Komorowska mówiła mu "Czarku odejdź, póki możesz i zachowaj twarz".

- To jest człowiek, albo lepiej powiedzieć grupa ludzi, którzy pędzą na zatracenie. Jeśli poniosą porażkę, to co dalej? Jak sobie wytłumaczyć, to co się stało. Jak sobie poradzić z tym, co o nas mówiono, co pisano? Jeśli Cezary Morawski nie będzie dyrektorem Teatru Polskiego, to należy mu chyba trochę współczuć. Bo co się z nim stanie potem? To misja samobójcza: albo to, albo nic. On po prostu nie ma już odwrotu.

Było referendum w teatrze, większość protestujących aktorów je zbojkotowała, ale między innymi obsługa techniczna oraz kilkunastu aktorów, w tym Stanisław Melski, Monika Bolly, Dominika Figurska, Dariusz Bereski czy Aldona Struzik opowiedzieli się, za Cezary Morawskim. Mówią, że to po prostu inna wizja sztuki, inna wrażliwość.

- Tu już nie chodzi o sztukę. To takie przepychanki jak w przedszkolnej piaskownicy. To takie stroszenie piór, walka kogutów. Każdy chce udowodnić, kto tu ma rację. Kto się okaże przegranym, a kto się okaże zwycięzcą. Ze sztuką to już nie ma nic wspólnego, zresztą nigdy nie miało.

Pana zdaniem chodzi o walkę urzędu z urzędem, urzędu z ministerstwem?

- Urzędu z urzędem, ale też przeciwników i zwolenników. Jest to jedna z najsmutniejszych rzeczy w rzeczywistości teatralnej, jakiej w życiu byłem świadkiem. Współczuję uczestnikom tej przepychanki z każdej strony.

Krystian Lupa zapowiedział, że jeżeli Remigiusz Lenczyk ostatecznie przejmie wodze w Teatrze Polskim, to wróci. Bo przypomnijmy, po powołaniu Cezarego Morawskiego na stanowisko dyrektora przerwał próby do "Procesu". Mimo że Morawski na przesłuchanie konkursowe w sierpniu przyszedł nawet z książką Franza Kafki. Później, co prawda zgłosił do prokuratury, że były dyrektor chciał Lupie zbyt dużo zapłacić za realizację przedstawienia, ale ta nie dopatrzyła się ostatecznie niegospodarności, a sąd przyznał, że "nie da się ocenić, ile warta jest sztuka, tym bardziej w wykonaniu tak uznanego reżyseria, jakim niewątpliwie jest Krystian Lupa".

- Teatr Nowy w Warszawie chce współfinansować to przedstawienie, razem z paryskim Odeonem między innymi więc ja mogę tylko powiedzieć z perspektywy członka zespołu Teatru Nowego: Jeśli Krystian Lupa nie pogodzi się z Wrocławiem, to wiele ramion będzie otwartych, żeby jego i "Proces" przyjąć. Sądziłem do tej pory, że każdy teatr w Polsce chciałby go mieć u siebie, ale w tej sytuacji widać, że nie każdy. Nasz na pewno (Teatr Nowy - red.). Także, jeśli pogonicie Krystiana z Wrocławia, to my go bardzo chętnie przygarniemy. Nie ma obawy.

Są ludzie, zwolennicy Cezarego Morawskiego i ci, którzy przeciwstawiają się "masturbacji na scenie", jak to mówił przewodniczący dolnośląskiej "Solidarności" Kazimierz Kimso, że "Proces" to będzie druga "Klątwa". To środowisko nie chce takiej wizji artystycznej.

- Jakie środowisko?

"Solidarności" między innymi.

- Mówi Pan o związkach zawodowych "Solidarność"?

Tak.

- Zdanie związków mnie w ogóle nie interesuje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji