Artykuły

Efektowny "Czarodziejski flet"

"Czarodziejski flet" w reż. Marka Weiss-Grzesińskiego w Operze Wrocławskiej. Pisze Adam Czopek w Naszym Dzienniku.

Tym razem Marek Weiss-Grzesiński odczytał mozartowskie arcydzieło jako odwieczny problem damsko-męskiej dominacji. Sporo w tej inscenizacji podtekstów, ale nie brakuje też dystansu i dobrego humoru. Przedstawienie utrzymane jest w tak modnej ostatnio manierze uniwersalizmu w odniesieniu do miejsca i czasu.

Już początek jest bardzo obiecujący. Tamino nie ucieka przed goniącym go wężem, jest wydany na pastwę koszmarnego babiszona z parasolką, z ramion którego ratują go trzy Damy. Nie pozostają one obojętne na jego urodę, na szczęście Tamino szybko budzi się z omdlenia. Ta scena wprowadza nas w świat kobiet chcących odzyskać utraconą władzę. Symbolizuje go Królowa Nocy, która wraz ze swoim dworem wyłania się ze scenicznej zapadni. Męskim światem, z którym rywalizują kobiety, rządzi dostojny Sarastro, kapłan świątyni mądrości. Oba światy, każdy w innej kolorystyce, są sobie obce i się nie przenikają. Zanim dotrzemy do finału, w którym, jak chce tego Mozart, królować będzie mądrość i czysta miłość, musimy wraz z bohaterami akcji przebrnąć przez próby groźnych żywiołów: ognia, powietrza i ziemi.

Akcja rozgrywa się w prostej funkcjonalnie i sterylnie czystej scenografii opartej na ruchomej konstrukcji dwóch białych wycinków walca, co znakomicie podkreśla przestrzeń sceny i umożliwia płynne przenoszenie akcji z miejsca na miejsce. Istotnym czynnikiem budującym klimat jest oświetlenie i projekcje świetlne. Nadaje to całej inscenizacji dramaturgicznej zwartości i wartkiego tempa. Szkoda tylko, że tym tropem nie poszedł dyrygujący premierowym przedstawieniem Tadeusz Zathey. Muzyce pod jego batutą brakowało nieco przejrzystości i mozartowskiej elegancji, a w wielu miejscach przydałaby się właśnie większa dynamika i bardziej wyraziste tempo.

A obsada? Można powiedzieć krótko: dobra i wyrównana! Trzy Damy: Jolanta Żmurko, Dorota Dudkowska i Elżbieta Kaczmarzyk-Janczak, mają wdzięk i mozartowski styl. Aleksandra Buczek z podziwu godną swobodą i precyzją pokonuje karkołomne koloraturowe pasaże Królowej Nocy. Jednak arii "Der Hölle Rache", zwanej arią zemsty, przydałaby się większa dynamika i ekspresja. Wioletta Chodowicz dopisuje do swojego krótkiego artystycznego życiorysu pięknie i stylowo zaśpiewaną partię Paminy. Podobnie zresztą jak Ewa Vesin, która rolę Papageny może zapisać po stronie swoich artystycznych osiągnięć. Pavlo Tolstoy jest stylowym Taminem o pięknym głosie, a Jacek Jaskuła świetnym, budzącym sympatię Papagenem. Radosław Żukowski zbyt dosłownie uwierzył w dostojność Sarastra, przez co wydaje się bezosobowy i zbyt posągowy.

W sumie mamy przedstawienie, które ogląda się i którego słucha się z czystą przyjemnością.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji