Artykuły

Wesele z listy przebojów

"Wesele Figara" Wolfganga Amadeusza Mozarta w reż. Wojciecha Adamczyka w Operze Nova w Bydgoszczy na XXIV Bydgoskim Festiwalu Operowym. Pisze Ewa Czarnowska-Woźniak w Expressie Bydgoskim.

To tradycja Bydgoskich Festiwali Operowych - inaugurację przygotowuje zespół gospodarzy. W tym sezonie sięgnął po wyzwanie z najwyższej półki, legendarną operę komiczną Wolfganga Amadeusza Mozarta. Jak poradzili sobie z nim realizatorzy?

Jedna z najlepszych scen filmowego "Amadeusza" Milośa Formana: nadworny kompozytor Salieri w mękach twórczych przygotowuje dla cesarza utwór, który ten z wysiłkiem odtwarza później na klawesynie "na cześć" zaproszonego na dwór Mozarta. Tymczasem fircykowaty muzyk wpada do sali i nie tylko bez trudu odtwarza go z pamięci, ale też na poczekaniu "przearanżowuje", spod małego palca tworząc skoczną, żartobliwą "Non piu andrai", arię "motylka", jeden z późniejszych przebojów "Wesela Figara"...

Wszyscy chcą kochać

Jest "Wesele Figara" wyzwaniem z najwyższej operowej półki. Ta opera buffa (komiczna) genialnego salzburczyka jest właśnie w duchu opowieści Formana - z pozoru lekka, wibrująca, w istocie piekielnie trudna technicznie, niezwykle erudycyjna i wymagająca, zarówno od orkiestry, jak i solistów. Trzeba charakteru, by podjąć się jej wystawienia, zważywszy, że przez 231 lat od jej wiedeńskiej premiery pokazały ją największe teatry muzyczne świata w niebywałych obsadach. A jednak, zespół Opery Nova zdecydował się uświetnić nią otwarcie XXIV Bydgoskiego Festiwalu Operowego (w Bydgoszczy "Wesele" było już zresztą pokazywane w 1979 r.). Słów zatem kilka o fabule "Le nozze di Figaro", zaczerpniętej przez autora libretta, Lorenzo da Ponte, ze sztuki P. A. Beaumarchais. Pokojowi Zuzanna i Figaro przygotowują się do ślubu. Na piękną Zuzannę ma jednak chrapkę hrabia Almaviva, który co prawda zniósł w swych włościach prawo pierwszej nocy, ale dla Zuzanny gotów jest zrobić nieformalny wyjątek, przysparzając swą niewiernością cierpień nie tylko narzeczonemu pokojówki, ale i żonie. Ślub młodych zamierza też storpedować podstarzała gospodyni Marcelina, u której dług - w zamian za obietnicę małżeństwa - zaciągnął nieroztropny Figaro. Jest między nimi także kochliwy Cherubin, którego skłonność do płci przeciwnej ciągle wpędza w różne kłopoty... Jest wreszcie bezustanna komedia omyłek, klasyczne qui pro quo, które w prawdziwym życiu musiałoby doprowadzić do katastrofy, w operze komicznej niechybnie jednak przynieść musi happy end...

Bogu dzięki za wierność

Jako się rzekło, Mozart stawia wyzwania nie tylko muzykom, ale i śpiewakom. Realizacje jego oper wymagają, oprócz znakomitej wokalistyki, także talentów aktorskich. W Bydgoszczy (w obsadzie premierowej, jednej z trzech przygotowanych), z zadania tego świetnie wywiązały się panie - i to one zebrały po spektaklu najgorętsze brawa. Perfekcyjne głosowo sopranistki znakomicie odnalazły się w filmowej koncepcji reżysera, Wojciecha Adamczyka ("Historia jak z telenoweli" - skomentowała towarzysząca mi młoda osoba). Musiała się podobać fertyczna Zuzanna (w tej roli Krystyna Nowak), świetnie "podgrywająca" rolę pokojówki. Bawił/bawiła rolą Cherubina Karolina Makuła, dramatyczny ton wniosła do opowieści hrabina Rozyna w kreacji Gabrieli Kamińskiej. I wokalnie, i teatralnie dotrzymywała im także kroku drugoplanowa Marcelina (Małgorzata Grela). W pojedynku głównych ról i głosów męskich - Figara (bas Janusz Żak) i hrabiego (baryton Sławomir Kowalewski) - postawiłabym jednak na tego drugiego, swobodniej, drapieżniej "czującego" scenę, choć "Wesele" daje w tej mierze miejsce do popisu obu bohaterom.

Nie byłoby sukcesu bydgoskiego przedstawienia, gdyby nie pozostali realizatorzy. Bogu dzięki za wiernie historyczny, choć sprawiający czasem kłopot aktorkom, kostium opery (genialnie przygotowany przez Marię Balcerek), ociekającą barokowym (czy wręcz rokokowym) złotem scenografię Marceliny Początek-Kunikowskiej. I na koniec wielkie brawa dla orkiestry, prowadzonej, także w zgodzie z prawykonaniem, przez Marcina Sompolińskiego.

Kogo można spotkać?

Inauguracja festiwalu operowego to też zawsze wydarzenie towarzyskie, często z aktualnymi podtekstami, wynikającymi nie tylko ze zmieniającego się garnituru VIP-ów w pierwszych rzędach. W swym wystąpieniu dyrektor Novej Maciej Figas, nawiązując do pierwszych, partyzancko-budowlanych scenerii festiwalu, zaprosił do obejrzenia "jeszcze ciepłych" wizualizacji czwartego kręgu opery, który - z pomocą funduszy samorządowych i unijnych - ma szansę po... półwieczu się ziścić. "Wesele Figara" bydgoskiego zespołu zostało zaprezentowane publiczności także w niedzielę. Tymczasem już dziś o 19.00 usłyszymy monumentalnego "Borysa Godunowa" Modesta Musorgskiego w realizacji Teatru Wielkiego im. St. Moniuszki w Poznaniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji