Artykuły

Wielki mały człowiek

Sztuka współczesnego szwajcarskiego prozaika, eseisty i dramatopisarza Ursa Widmera porusza coraz bardziej dręczącą świat Zachodu - i nas także - kwestię bezrobocia. Nie, nie tego wśród osób niewykwalifikowanych. Wręcz przeciwnie.

Wcale nierzadko zdarza się bowiem zostać z dnia na dzień bez zajęcia nawet najbardziej błyskotliwym menedżerom. Skutki zetknięcia z brukiem odczuwa się tym boleśniej, z im wyższego piętra się zleci. Co wtedy?

W sukurs przychodzi New Challenge Company. Ceremoniał powitania nowicjusza w owej Spółce Nowych Wyzwań pomaga mu odkryć zdumiewającą oczywistość - że zjawił się tu wbrew oczekiwaniom, aczkolwiek, biorąc rzecz logicznie, na własne życzenie. Dopiero co oddał pracodawcom projekt "restrukturyzacji zasobów ludzkich na odcinkach kierowniczych", skądinąd znakomicie oceniony. Najtrudniej przyjdzie mu więc pogodzić się z faktem, że uległ redukcji wskutek wdrożenia w życie tej właśnie ekspertyzy.

"Wykolegowanym" firma funduje pobyt w NCC. Delikwenci, z braku lepszych zajęć (?), oddają się tu psychodramom. Wymieniają się nawzajem rolami, grając siebie, a także swych szefów. Nie łudźmy się jednak. Ta terapia to jedynie kamuflaż. W rzeczywistości jest to przechowalnia fachowych sił, które po odpowiedniej obróbce będzie można ulokować na równie odpowiedzialnym stanowisku, choć za znacznie mniejsze pieniądze, w odległej, peryferyjnej placówce np. w Korei czy Singapurze. Życie rodzinne po zwolnieniu z pracy całkowicie legło w gruzach, więc cóż pozostaje?

Ponura to wizja. Tym straszniejsza, że tak niebezpiecznie realna. Reżyser Bartłomiej Wyszomirski umiał jej przydać właściwego scenicznego kolorytu. Niepokojąca, jazzująca muzyka Ryszarda Tymona Tymańskiego i trafnie zakomponowane przez Annę Popek wnętrze - tak połyskliwie świeże, że aż nie-przytulne - wyznacza pole działania ośmiu zdeterminowanych postaci. Każda z nich z wolna pozbywa się poprzyklejanych do twarzy profesjonalnych uśmiechów.

Obraz duchowych spustoszeń owych wiecznych entuzjastów wyścigu do kasy, najtrafniej oddał Zbigniew Olszewski. W poruszającej scenie mazgajskich i "niemęskich" zwierzeń, pokazał na moment zwyczajnie ludzką niedoskonałość. Strach, który uczłowiecza. Warto zobaczyć. Zapamiętać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji