Artykuły

Najlepsze przedstawienia polskiego offu w Tychach

- Prowokowałem, że off "umarł", że gada do siebie. Aż w końcu zacząłem sprawdzać, jak to z nim jest "po śmierci". I okazało się że doszło do odrodzenia nurtu. Przetrwały najważniejsze grupy, pojawiły się nowe, odradza się powoli sieć festiwali - z Łukaszem Drewniakiem, dyrektorem programowym Tyskich Spotkań Teatralnych TopOFFFestivalu.

W najbliższy weekend Tychy zamienią się w stolicę rodzimego teatru offowego. W dniach od 23 do 29 kwietnia odbędzie się tam TopOFFFestival 2017 - konkurs dla offowych spektakli sezonu, będący odświeżoną formułą dobrze znanych, mających kilkudziesięcioletnią tradycję Tyskich Spotkań Teatralnych, których nowym dyrektorem programowym został krytyk teatralny Łukasz Drewniak.

Marta Odziomek: Jaka jest idea nowych Tyskich Spotkań Teatralnych, które teraz nazywają się TopOFFFestival?

Łukasz Drewniak: Tyskie Spotkania Teatralne dalej są Tyskimi Spotkaniami Teatralnymi, zmienił się tylko drugi człon tej nazwy. Koncentrujemy się na szerokim ruchu teatralnym zwanym offem. Proszę się nie bać tych trzech z angielska brzmiących literek. OFF nie oznacza już bieda-teatrzyku ze scenariuszem ułożonym z cytatów i fragmentów granego na strychu przez grupę studentów na bosaka lub prochowcach. Nie jest czymś poza teatrem, obok teatru, zamiast teatru. To potężny rynek teatralny, na którym spotykają się przedstawienia, których twórcy chcą być bliżej publiczności. Szukają jej lokalnie i w objeździe. Nie odstraszają estetyką i tematami, ale próbują zdobyć widza - śmiechem, muzyką, emocją, aktualnym tematem, zaproszeniem do gry. Dzisiejszy off nie jest ruchem pokoleniowym, ale międzypokoleniowym, nie tworzą go już tylko aktorzy-amatorzy i pasjonaci. W offie mieszczą się widowiska robione przez studentów PWST i zawodowych aktorów poza macierzystą sceną, teatry autorskie, spektakle wspólnot ideowych i grup seniorskich. Tyskie Spotkania Teatralne będą się temu ruchowi uważnie przyglądać. Offowe spektakle i tak od dawna przyjeżdżały do Tychów, nazwa TopOFFFestival oznacza raczej pewien postulat. Żeby to było ważne miejsce dla twórców z tego kręgu, by tyska publiczność dostawała co roku najlepsze, czyli "topowe" przedstawienia polskiego offu.

W jakiej sytuacji znajduje się dziś polski teatr działający pozainstytucjonalnie?

- Jeszcze 5 lat temu offowe festiwale padały jak muchy lub zmieniały swój profil. Był to rezultat wcześniejszego jeszcze o dekadę kryzysu tożsamościowego i repertuarowego, jaki przechodził polski off. Bylem jednym z pierwszych krytyków i organizatorów festiwali, którzy próbowali połączyć ten ruch z poszukiwaniami młodych reżyserów działających w teatrach-instytucjach. Szukaliśmy offu poza offem, bo sam off był słaby. Zestawialiśmy spektakle alternatywy i mainstreamu. Bo młodzi twórcy nie identyfikowali się już z rym ruchem. Teraz sytuacja się zmieniła. Kryzys przyszedł albo za chwilę przyjdzie - z powodów politycznych, ekonomicznych, konfliktów na linii urzędnicy-artyści - do teatrów repertuarowych. Dzieje się to akurat w momencie, kiedy off na nowo zagospodarował swoją niszę, odnowił przymierze z publicznością, stworzył mechanizmy obronne. Jeśli załamie się system teatralny, jaki znamy, istnieje duża szansa, że off wyjdzie z tego

krachu obronną ręką, bo już wie, na czym ta choroba polega.

TopOFFFe-stival ma więc być dowodem żywotności ruchu, przeglądem spektakli, które przywracają wiarę w teatr, bo nie są przeciwko widzowi. Dlaczego teatr offowy doświadczył kryzysu wcześniej?

- Ostatnie lata offowi twórcy musieli walczyć o publiczność na śmierć i życie. Reżyserzy z pokolenia Grzegorza Jarzyny, potem Jana Klaty, Moniki Strzępki, wreszcie Eweliny Marciniak odebrali im uwagę mediów, fascynację młodych widzów, zagraniczne festiwalowe zaproszenia. Off przegrał pierwszą rundę, bo wszyscy najciekawsi poszli do mainstreamów, do wielkich firm scenicznych i potężnych budżetów. Krytyka zaczęła lekceważyć off. Dlatego ci, którzy w nim zostali, musieli nazwać, co jest ich siłą, oznaczyć swoją odrębność i nauczyć sieją promować i sprzedawać. Zbudowali więc swoje, atrakcyjne i różnorodne sposoby porozumiewania się z widzami. Cale lata po roku 2000 narzekałem na off. Miałem do tego prawo, bo z tego ruchu się wywodzę, zawsze o nim pisałem, to był mój pierwszy teatr. Prowokowałem, że off "umarł", że gada do siebie. Aż w końcu zacząłem sprawdzać, jak to z nim jest "po śmierci". I okazało się że doszło do odrodzenia nurtu. Przetrwały najważniejsze grupy, pojawiły się nowe, odradza się powoli sieć festiwali.

Jaki ten tyski, odświeżony pod względem formuły festiwal ma być?

- Chciałbym, żeby TopOFFFestival był jednym z najważniejszych miejsc na tej mapie. Interesuje nas off, który trzyma tzw. sztamę z widownią. Pokazuje, że teatr spoza głównego nurtu nie polega wyłącznie na hermetyczności i eksperymentach. To off j est dzisiaj tak zwanym teatrem środka - w pół drogi między teatrem gwiazd i teatrem krytycznym. Szukałem spektakli, których autorzy potrafią ciekawie mówić o swoich światach i jednocześnie o światach widzów. Mówiąc metaforycznie: chcemy z tego festiwalu uczynić taką górę albo piramidę, na którą wdrapią się i artyści, i widzowie. Co spektakl to inna konwencja, inny stopień prowadzący wyżej i wyżej. Wyżej nie znaczy trudniej. Po prostu ze szczytu widać dalej - może po festiwalu, po ostatnim spektaklu konkursowym będziemy wiedzieć więcej, jaka jest nasza rzeczywistość i teatr, który o niej opowiada.

Jak wygląda nadchodząca edycja pod względem programu?

- Mamy osiem spektakli konkursowych. I dwa przedstawienia - nazwijmy je kontekstowymi lub mistrzowskimi - grup i artystów ważnych dla mojego pokolenia. Teatr Biuro Podróży z Poznania pokaże spektakl "Wot takaja żyźń" [na zdjęciu] w reżyserii Pawła Szkotaka. Kolejna w ich dorobku opowieść o Rosji, próba zamknięcia mitu i rzeczywistości w pantomimicznych scenkach. Biuro Podróży kojarzone jest z wielkimi widowiskami plenerowymi, ale ich spektakle w salach, robione w mniejszej skali bywały często bardziej bolesne. Paweł Passini z lubelskiego netTheatre przywiezie do Tychów "Pudełko". Passini zawsze był artystą stojącym pomiędzy teatrem repertuarowym a offowym. Najlepiej wyrażał wahania i intuicje swojej generacji mierzącej się z mistrzami. Do dziś twórczo przetwarza teatralną myśl Kantora

1 Grotowskiego. "Pudełko" jest próbą zobaczenia "Dziadów" Mickiewicza oczami Mirona Białoszewskiego.

Co zobaczymy w konkursie?

- Teatr Scena Robocza pokaże spektakl "Nie mówi nikomu", w którym udział biorą aktorzy głuchoniemi. Reżyser spektaklu, Adam Ziajski, przez lata lider Teatru Strefa Ciszy, zaczyna tą realizacją nowe życie. Wchodzi w nieznany świat, poznaje system języka migowego, prosi swoich aktorów-przyjaciół o opowiedzenie o ich wykluczeniu. Teatr Krzyk z Maszewa Marka Kościółka zaprezentuje w "To face" pojedynek aktorski, który zmienia się w historię miłosną. A może nawet w traktat o miłości do teatru. Warszawska Kompania Teatralna Mamro, taki Monty Python polskiego offu, przywiezie rozbitą na dwa ujęcia satyrę na środowisko artystyczne. W "Teatrowcach" trafiamy na próbę nowego, bardzo nowoczesnego spektaklu, w "Epopei" na plan filmowy wojennego fresku. Kim są ludzie, którzy sterują masową wyobraźnią? Jakie kompromisy będą w stanie popełnić? Krakowski Teatr Barakah zaprezentuje adaptację sztuki Hanocha Levina - "Requiem", poetycką bajkę o śmierci, utracie i samotności wyreżyserowaną przez Macieja Gorczyńskiego, młodego współpracownika Włodzimierza Staniewskiego z Gardzienic. Na koniec festiwalu warszawski Teatr Pijana Sypialnia pokaże nieco przepisane i poprawione "Wesele" Wyspiańskiego, bagatela na 120 wykonawców! Projekt absolutnie w gigantycznej skali - z chórem, orkiestrą, grupą taneczną i aktorską. Średnia wieku aktorów to dwadzieścia lat! Pijana Sypialnia przywołuje duchy kobiet z "Wesela", rozsadza dramat żywiołem muzyki, tańca i śpiewu. To dosłownie rozumiane wesele, zawieszone między obrzędem i zabawą.

Będzie też kilka spektakli teatrów offowych działających w Tychach.

- Nie można organizować festiwalu w izolacji od miasta, w którym powstaje. Festiwal powinien być miejscem promocji dla funkcjonujących w Tychach teatrów. Tychy mają prężnie działające środowisko offowe, spektakle tyskich teatrów zdobywają nagrody na festiwalach ogólnopolskich. Założyliśmy, że każda edycja TopOFFFestival będzie opierać się na mocnej propozycji repertuarowej lokalnych grup. To gest wsparcia i poczucie dumy, że w Tychach rodzi się nowe centrum offowe. Stąd "Gnienie" teatru T.C.R., "Monsieur Charlie" teatru HoM, i "Dziób w dziób" Tyskie-go Teatru Słowa w konkursie. Oczywiście festiwal nie będzie meczem hokejowym Tychów z "resztą Polski", to ma być w założeniu wymiana doświadczeń, porównanie estetyk i programów. Tyska i szerzej śląska publiczność będzie mogła porównać, że - goszcząc u siebie czołówkę polskich scen alternatywnych - ma bardzo silne karty w ręku.

Bilety na spektakle w ramach TopOFFFestiual kosztują od 10 do 30 zł. Można je kupić w kasie Teatru Małego (tel. 32 227 20 67) oraz na www.ticketportal.pl

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji