Artykuły

Klemens Mielczarek. Pożegnanie

Nie ma już Klimka, odszedł na zawsze. Był ostatnim aktorem, który grał w przedwojennych polskich filmach. Do niedawna było ich czworo. Najpierw odeszła Mira Zimińska, potem Irena Malkiewicz i Lidia Wysocka. 2 lutego pożegnał się z tym światem ostatni Mohikanin przedwojennego filmu - Klemens Mielczarek. W roku 1996, kiedy Kinematografia Polska świętowała swój jubileusz, ówczesny prezydent m.st. Warszawy Marcin Święcicki zaprosił do siebie całą czwórkę, aby wręczyć im w ratuszu specjalne dyplomy uznania, i przypomniał, że ich nazwiska już przed wojną pięknie zapisały się w historii polskiego kina. Był to wspaniały gest.

Klimek, obok Tadzia Fijewskiego, był drugim młodocianym "gwiazdorem" filmowym rodzimej kinematografii. A stało się to przez przypadek. Jako 12-letni chłopak po lekcjach na Czerniakowskiej sprzedawał w kiosku ojca papierosy i marzył o tym, aby zagrać w filmie. Z sąsiedniego kiosku z gazetami wypożyczał za 5 gr ilustrowany tygodnik "Kino". Był na bieżąco we wszystkich sprawach dotyczących aktorów. Któregoś dnia jego starszy kolega, późniejszy znany aktor Saturnin Żórawski, który grywał już w filmach, powiedział mu, żeby poszedł do Wytwórni Filmowej "Rex", bo potrzeba ludzi do nowego filmu. Pobiegł natychmiast i oświadczył, że chce grać w filmie. Kiedy zapytano go, co umie, wyrecytował wiersz "Powrót taty". Spodobał się. I tak się zaczęło.

Pierwszy film, jaki nakręcił w 1935 r., nazywał się "Wacuś", a główną rolę grał w nim znakomity komik Adolf Dymsza. Klimek został jego partnerem. Po niezwykle udanym debiucie otrzymał kolejną rolę w filmie "Kochaj tylko mnie" z debiutującą wówczas Lidią Wysocką. Potem zagrał z Karoliną Lubieńską w filmie "Książątko", ponownie z Adolfem Dymszą w "Niedorajdzie", a ponadto we "Florianie" i w "O czym marzą kobiety". Wszystko to były role znaczące, w których się doskonale sprawdzał. Część z nich ocalała. Znał wszystkich najznakomitszych aktorów tamtych czasów, lubili go. Grał z nimi w filmach. Nie mając jeszcze uprawnień aktorskch, wystąpił w Teatrze Polskim w "Gałązce rozmarynu" i w Teatrze Nowym w "Pani Naturze" u boku wybitnych aktorów.

Potem przyszła wojna i okupacja. Rozpoczął studia aktorskie w podziemnym PIST (Państwowy Instytut Sztuki Teatralnej). Walczył w Powstaniu Warszawskim jako żołnierz Armii Krajowej. Po upadku Powstania, wywieziony jako jeniec wojenny, przebywał w obozie. W roku 1945 powrócił do kraju i zdawał egzamin eksternistyczny. Już jako zawodowiec rozpoczynał swoją powojenną karierę od Teatru Miejskiego w Częstochowie. Do Warszawy wrócił w roku 1950. Występował w: Teatrze Domu Wojska Polskiego, Teatrze Polskim, Klasycznym, Komedia i Teatrze Ziemi Mazowieckiej. Grał Żegotę w pierwszych powojennych {#re#26352}"Dziadach"{/#} Adama Mickiewicza w reżyserii Aleksandra Bardiniego na scenie Teatru Polskiego w Warszawie w roku 1955.

Dwukrotnie był żonaty. 13 lat przeżył z pierwszą żoną Teresą, znakomitą lalkarką pracującą w Teatrze Guliwer. Z tego małżeństwa urodziło się dwoje dzieci - syn Lucek oraz córka Marzenka. Z drugiego małżeństwa - z Ireną Kellner, dziennikarką i teatrologiem - urodził się syn Adam. Po 30 latach szczęśliwego pożycia małżeńskiego Irena zachorowała. Wkrótce okazało się, że nie ma dla niej ratunku. Odeszła. Klemens bardzo to przeżył. Uratował go teatr, którego nigdy nie przestał kochać.

Po przejściu na emeryturę stworzył dla dzieci własny teatr jednego aktora. Nazwał go Kuku-Ryku. Jeździł z nim po całej Polsce, odnosząc sukcesy. Dekoracje i maski woził w bagażniku. Sam był dyrektorem, aktorem, organizatorem i kierowcą. Konwencja jego teatru opierała się na maskach, które zaprojektowali Kazimierz Mikulski i Adam Kilian. Zarówno on, jak i zaproszone z widowni dzieci zakładali maski i wspólnie rozpoczynali wędrówkę w krainę bajek, ucząc się przy okazji różnego rodzaju tańców. Otrzymywał mnóstwo listów z podziękowaniami od kierownictwa szkół, a dzieciaki z utęsknieniem czekały na kolejne spotkanie z jego teatrem. Powojenne filmy, w których grał, to m.in.: "Dom na pustkowiu", "Przygoda na Mariensztacie", "Romans Teresy Hennert" oraz seriale telewizyjne: "Dom", "Zmiennicy" i "Polskie drogi". Z ról teatralnych przypomnijmy chociażby te ważniejsze, jak Krzysztofa Dugana w "Uczniu diabła" G.B. Shawa w reżyserii Dobiesława Damięckiego, Cherubina w "Weselu Figara" w reż. Stanisława Daczyńskiego, Feliksa w "Słomkowym kapeluszu" w reż. Stanisławy Perzanowskiej, Bolesława w "Jadzi wdowie" w reż. Zbigniewa Sawana, Sancho Pansy w "Don Kichocie" Bułhakowa, Caramanchela w "Zielonym Gilu" i Gajewa w "Wiśniowym sadzie". Moje przyjazne stosunki z Klimkiem datują się od bardzo dawna. Od czasów wojny i niemieckiej okupacji, kiedy byliśmy jeszcze młodzi i świat należał do nas. Nawet wojna nie zabiła w nas optymizmu. Klimek był człowiekiem ciepłym, dobrym i pogodnym. Świetnym kolegą. Przez pewien czas pracowaliśmy razem w Teatrze Klasycznym i graliśmy w kilku sztukach. Dawno go nie widziałem, ale od czasu do czasu prowadziliśmy długie rozmowy przez telefon. Nigdy się nie skarżył i nie narzekał. Był dumny ze swoich dzieci. Wiedziałem, że chorował, bo od dłuższego czasu nie spotykałem go ani w operze, ani w teatrach. Starał się nie opuścić żadnego przedstawienia. I choć to nie jest już ten teatr, na którym się wychowaliśmy, nie przestał go kochać. Żegnaj Klimku, pozostała już nas garstka. Śpij spokojnie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji