Artykuły

Biografia romansowa czy testament racjonalisty?

"DON JUAN" to jedna z najosobliwszych i zarazem najbardziej zagadkowych sztuk Moliera. Utwór wyraźnie wykraczający poza konwencje realizmu, komedia fantastyczna, tragifarsa, udamatyzowana powiastka filozoficzna. Jednocześnie jest to tekst niezwykle przewrotny i plastyczny w swoich sensach, można by powiedzieć, otwarty" dla różnych, wręcz przeciwstawnych interpretacji.

Nie ulega wątpliwości, że niejednoznaczność "Don Juana" tłumaczy w dużej mierze jego historyczny kontekst. Molier pisał ten utwór bezpośrednio po aferze o "Świętoszka", osaczony inwektywami sfanatyzowanej katolickiej opinii, oskarżany o to że "jest największym bezbożnikiem i libertynem, jakiego znały dzieje". Warto przy tym pamiętać, że takie sformułowanie były chwytem czysto retorycznym, oznaczały po prostu nader realne zagrożenie. Dlatego właśnie Molierowska replika na te ataki, choć pełna zajadłości i odwagi intelektualnej, zawiera też i elementy chyba świadomej asekuracji, które zresztą w niczym nie przynoszą ujmy pisarzowi. Myślę tu o wątku Komandora, o karze niebios, która spotyka Don Juana, o quasi moralizatorskim charakterze finału sztuki.

Ten swoisty kamuflaż okazał się jednak nie całkiem skuteczny, jeśli zważyć, że dzieło Moliera po kilkunastu przedstawieniach zdjęto z afisza. Stanowiło ono przecież jadowite, osadzone w konkretnych realiach XVII-wiecznej Francji studium dworskiego libertynizmu we wszystkich jego fazach - od anarchistycznego buntu do pozornego nawrócenia. I nie jest sprawą przypadku, że współczesna Molierowi krytyka szukała wzorów dla Don Juana wśród galerii autentycznych postaci królewskiego dworu. To wszystko jednak nie wyjaśnia jeszcze sekretu żywotności tej zadziwiającej sztuki. Jej pojemność poznawcza okazała się istotnie wielka. To, co było prawdą o epoce, nabrało z czasem wymowy znacznie szerszej znacznie bardziej uniwersalnej.

"Don Juan" - odczytany dzisiaj - jest przede wszystkim rozprawą o granicach ludzkiej wolności, o uwikłaniu jednostki w świecie społecznych norm i obowiązujących konwencji. Jest nie obrazem romansowych sytuacji zaprawianych metafizycznym dreszczem, ale tragikomedią dwóch różnych postaw i koncepcji życia. Zbuntowany racjonalista Don Juan przegrywa swój pojedynek ze światem. Ale to nie wszystko. Ponosi klęskę również przebiegły, trzeźwo kompromisowy, idący na wszelkie układy z rzeczywistością Sganarel. Filozoficzna wymowa utworu jest więc nieubłaganie gorzka. Molier nie grzeszy naiwnym optymizmem, nie ma złudzeń co do szans jednostki w jej sporze ze światem, sugeruje chyba tylko to, że trzeba swój los umieć przegrać z godnością. To w istocie jedyna wartość, którą Don Juan zdoła ocalić i która daje mu przewagę nad Sganarelem.

Muszę przyznać, że byłem szczególnie ciekaw, jak Jerzy Krasowski odczyta tę sztukę. Jak reżyser o tak niespekulatywnych dyspozycjach, o tak wrażliwym na konkret, ostrym temperamencie scenicznym zrealizuje to niepokojąco kapryśne, igrające konwekcjami arcydzieło Moliera. Czego w nim poszuka, jak rozłoży akcenty? Analiza sprawy Don Juana, której Krasowski dokonuje w programie, wydaje mi się ciekawa i przekonywająca. Reżyser dostrzega w tej postaci dominujący rys egocentryzmu, ale egocentryzmu szczególnego pokroju, uzbrojonego w potężne racje intelektualne i psychologiczne. Molierowski bohater najpierw po prostu ignoruje zastany porządek świata, ponieważ dostrzega całą pozorność, płynność i względność uznanych za tabu reguł gry. Jednak w momencie, kiedy uświadamia sobie, że się przelicytował, że nie wytrzyma ciśnienia otaczających go niebezpieczeństw i zupełnie nieoczekiwanych doświadczeń(Żebrak, Komandor), spróbuje brawurowo zmienić taktykę i już pod maską Świętoszka prowadzić dalej walkę ze światem - tylko skuteczniejszą i bardziej bezwzględną.

Lecz na odwrócenie klęsk jest już za późno. "Don Juan - pisze Krasowski - gra więc do końca już tylko dla uratowania w sobie istoty myślącej, bo reszty i tak uratować się nie da. Trudno jest rozstrzygnąć, czy niebo ma prawo zaliczyć sobie wynik tej walki jako zwycięstwo. Przynajmniej na scenie".

Sugestie interpretacyjne rysują się więc całkowicie jasno. Jednakże na scenie nie znalazły one pełniejszego pokrycia, zostały zawieszone w próżni. Nie ukrywam, że "Don Juan" w ujęciu Krasowskiego sprawił mi pewien zawód. Jest to oczywiście widowisko określonej marki, warsztatowo solidne, aktorsko sprawne, nawet efektowne w rozwiązaniu wielu scen, ale jednocześnie bardzo niepełne zarówno w myślowej, jak I teatralnej ekspozycji centralnego wątku tej Molierowskiej komedii. Jest to w pierwszym rzędzie przedstawienie bez Don Juana.

Andrzej Hrydzewicz kreujący postać tytułową nie był ani przez chwilę indywidualnością, która prowadzi swój filozoficzny dyskurs ze światem i wyraźnie pretekstowo traktuje swe romansowe przygody. Wierzyło się moje w temperament Don Juana, w jego duszę zalotnika, ale nie w jego zuchwały racjonalizm, programową pogardę dla wszelkich norm i dogmatów, intelektualny nonkonformizm i wynikający z niego konsekwentny styl życia. Hrydzewiczowi zabrakło przede wszystkim skali ekspresji - drwiny, sarkazmu, ironii, dezynwoltury, swoiście okrutnego wdzięku. A, niestety, bez tego wszystkiego nie ma owej Molierowskiej postaci. Hrydzewicz dopiero w piątym akcie, w kluczowej scenie metamorfozy bohatera, nieco pogłębił i wzbogacił jego portret, ale to nie uratowało całej arcytrudnej zresztą roli. Witold Pyrkosz (Sganarel) miał momenty świetne, bił na głowę Don Juana w każdej bezpośredniej replice, ale jednocześnie nie ukazał całej wieloznaczności swego stosunku do niego. Po prostu zbytnio ułatwił sobie zadanie zapominając, że Sganarel to nie tylko dowcipny błazen, ale i partner refleksyjnych dialogów. Sądzę, że Pyrkosz wydobył z tej roli nie wszystkie jej odcienie, chwilami ulegał pokusie komediowej szarży, zbyt hojnie mnożąc efekty i gagi nie zawsze wysokiej próby.

Takie rozłożenie akcentów na głównej osi przedstawienia zaciążyło nad całością. "Don Juan" nie jest utworem o budowie panoramicznej. To, co stanowi dominantę jego problematyki, wiąże się najściślej z wątkiem dwóch centralnych postaci. Wszystko inne spełnia jedynie rolę tła. Słabość Don Juana ma swoje dodatkowe konsekwencje sceniczne, oznacza w rezultacie wzmocnienie pozycji Komandora - jego sankcji i jego racji. Tak więc katastrofa tytułowego bohatera traci swój pełny dramatyczny wymiar, staje się po prostu zasłużoną karą.

Dlatego też nie jest rzeczą przypadku, że właśnie od momentu, kiedy w sztuce pojawia się motyw Komandora, przedstawienie coraz wyraźniej pęka. W "Don Juanie" istotnie występują duchy i gadające posągi. I nic na to nie można poradzić. Amputacja tych partii tekstu byłaby zabiegiem zabójczym w skutkach. Nie jestem natomiast pewien, czy trzeba je traktować z tak pedantyczną powagą, jak to miało miejsce we wrocławskiej inscenizacji. Uważam, że Krasowski nie przemyślał precyzyjnie tonacji zwłaszcza drugiej części przedstawienia. Nie chciał iść w ślady B. Korzeniewskiego - ośmieszanie duchów wydawało mu się zapewne pomysłem zbyt łatwym. Ale jednocześnie nie znalazł własnej drogi, zabrnął w dosłowność i natarczywe ilustratorstwo. Dość przypomnieć choćby przecelebrowane teatralnie sceny z posągiem Komandora (muzyka!) czy też finałowy balet duchów, który jest już swego rodzaju rewią złego smaku.

"Don Juan" w realizacji Krasowskiego sprawia na mnie wrażenie spektaklu nie dość klarownego intelektualnie, nie dość poetyckiego w stylu i klimacie. I, niestety, tych wszystkich słabości nie mogą zrównoważyć ani bardzo czysta i piękna malarsko, znakomicie organizująca przestrzeń sceniczną scenografia Władysława Hasiora, oni niektóre z wdziękiem, inwencją, lekkością poprowadzone i zagrane epizody (szczególnie zabawni byli w nich: Paweł Galia - Pionek i Ewa Kamas - Karolka). Jak zwykle imponował też kulturą aktorską Artur Młodnicki (Don Luis). Są to jednak momenty drugoplanowe, nie przesądzające o wybitnej randze artystycznej całej inscenizacji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji