Artykuły

Piękne potwory pamięci

"Puppenhaus. Kuracja" Magdy Fertacz w reż. Jędrzeja Piaskowskiego w TR Warszawa. Pisze Agnieszka Górnicka w Teatrze dla Was.

Bohaterowie spektaklu Jędrzeja Piaskowskiego wydostają się z zamkniętej i zakurzonej szafy "niepamięci", aby na scenie ponownie przeżyć traumy związane z wojną i Zagładą. Zakazane i trudne wspomnienia trzech kobiet przywdziewają kostium idylliczno-dziecięcej fantazji, która celowo deformuje rzeczywistość. Trauma przeobraża się w piękną fikcję i nierealny, absurdalny sen, aby mogła zostać opowiedziana ponownie.

Twórcy spektaklu "Puppenhaus. Kuracja" postanowili spleść na scenie losy trzech bohaterek, których historie krzyżują się na mapie XX-wiecznej historii i czasów II wojny światowej. Pierwszą z nich jest Lalka (Justyna Wasilewska) - Wilma Reiner, była obozowa prostytutka, postać zaczerpnięta z dramatu Djordje Lebovića "Lalka z łóżka nr 21". Drugą Maria Malicka (Agnieszka Żulewska), przedwojenna aktorka warszawska, dla której zbudowano scenę przy Marszałkowskiej 8, oskarżana o kolaborację z Niemcami podczas okupacji. Dla tej postaci inspiracją była również francuska aktorka kina i teatru lat trzydziestych Leonie Bathiat. Trzecią jest Hanka/Hans (Sebastian Pawlak), homoseksualista zakochany w lotniku Luftwaffe. Obok nich pojawia się postać Powstańca (Lech Łotocki), który tak jak pozostali bohaterowie czuje się uwięziony w symboliczno-pamięciowych kliszach.

Tekst autorstwa Magdy Fertacz balansuje na granicy groteskowo-komiksowego humoru i liryczno-afektywnego języka ofiar Holokaustu, który momentami ociera się o niewyszukaną i nużącą aktorską improwizację. Gejowskie, okupacyjne fantasy z Małym Powstańcem w tle? Rapujący o swojej miłości do niemieckiego lotnika Sebastian Pawlak? W crash-tekstowym i fragmentarycznym spektaklu Piaskowskiego burza reżyserskich pomysłów przyprawia o ból głowy. Brokatowe swastyki, kampowa estetyka, czarny humor, przy pomocy którego z lekkością i frywolnością mówi się o wojennej traumie, zamieniają się w niezrozumiałe elementy chaotycznego komunikatu, który może wprawiać w konsternację lub zażenowanie.

"Jak wobec wielu wariantów prawdy o tamtej rzeczywistości mają określić się ludzie, którzy urodzili się dziesiątki lat po zakończeniu II wojny światowej? (...) Co możemy zrobić z tą pamięcią, czy potrafimy mówić o niej inaczej, niż wtłaczając ją w krwawą, heroiczną narrację (...)?" Pytania zadawane przez reżysera wydają się uprawnione w perspektywie swobodnej trawestacji historii na współczesny język teatralny, jakiej dokonuje na warsztatowej scenie TR Warszawa. Idea opowiadania tragicznej historii Lalki, poprzez pryzmat jej wyobraźni, w myśl stwierdzenia, że nie mamy dostępu do obrazów zakodowanych w umysłach innych, otwiera nas na świat niezwykle kruchy, niepowtarzalny i piękny w swojej prostocie. "Opowiadam prawdę najpiękniej i najfikcyjniej jak potrafię" - powie Lalka, która pracowała w bloku numer 24, obozowym burdelu. Blok numer 24 w spektaklu staje się tytułowym "Puppenhaus" - domkiem dla lalek, a narracja bohaterki staje się narracją dziecka, które stwarza własną rzeczywistość w odpowiedzi na okrucieństwo i bestialstwo go otaczające. Obóz koncentracyjny w śnie Lalki staje się wielobarwnym polem kwiatów zapylanych przez pszczoły (więzienne pasiaki przywołują skojarzenie z pszczelimi paskami). Więźniowie odwiedzający obozowy dom publiczny, określani zostają nazwami kwiatów, z przyporządkowanymi numerami. "Pamiętasz Bławatka numer (...), a Storczyka?". Potwory pamięci zagnieżdżone w umyśle kobiety przestają straszyć i przerażać, kiedy wpiszemy je w baśniową narrację. Animalizacja więziennych oprawców to niezwykle silny i poruszający obraz.

W scenograficznym i narracyjnym centrum spektaklu, Piaskowski stawia mocny i jednoznaczny symbol pamięci historycznej, którym stają się tory kolejowe przecinające scenę, prowadzące do bram obozu koncentracyjnego. Bohaterowie w wolnym tempie przesuwają po nich wagon-trumnę ze znakiem swastyki. Teatralnie spowalniają jej ruch. Powtórzenie, jako teatralny chwyt, staje się dla aktorów formą ponownego "przeżycia" historii bohaterów spektaklu. W pewnym momencie Lalka proponuje i pyta: "Wrócicie ze mną do obozu?". Kobiety (i mężczyźni), przywdziewając sztuczne blond peruki z długimi warkoczami, poruszają się po śnie Lalki jak dzieci we mgle. Następują kolejne fazy "obozowej inicjacji", które kończą się rozstrzelaniem.

"Lalki z łóżka 21 nie pokazano w telewizji nigdy. Ani wtedy, kiedy przestał obowiązywać zapis na nazwisko aktorki. Ani wtedy, kiedy starano się na wyścigi emitować wszystko, co kiedyś zatrzymała reżimowa cenzura". Fragment powyższego komentarza dotyczy spektaklu Teatru Telewizji z 1971 roku, w którym w rolę byłej więźniarki obozu koncentracyjnego wcieliła się Halina Mikołajska. "Temat prostytucji obozowej nie był pożądany na antenie telewizyjnej". Więc spektaklu nie wyemitowano. Kiedy Lalka wypowiada swoje kwestie, w tle wyświetlone zostały fragmenty "zakazanego" Teatru Telewizji przedstawiające sceny z Mikołajską.

"W Niemczech i Austrii historyczki zbierają relacje byłych pracowniczek domów publicznych i badają ten temat od końca lat osiemdziesiątych. W Polsce wciąż lepiej go nie dotykać: mit Auschwitz jako miejsca podniosłej śmierci jest za silny."(fragment artykułu Agnieszki Weseli, badaczki oświadczeń byłych więźniów, zbieranych i przechowywanych w Archiwum Państwowego Muzeum Oświęcimskiego).

Spektakl "Puppenhaus" w założeniu twórców bada problem zdrady i kolaboracji z perspektywy alternatywnych kodów pamięci. Konfrontuje się z "plakatowymi mitami" za pomocą figur "odczepieńców", zastępując Historię fantazją na jej temat. Niestety w spektaklu "Puppenhaus" zabrakło dobrze skonstruowanej fabuły, którą zastąpiono aktorskimi etiudami luźno połączonymi wyobraźnią reżysera. Spektakl realizowany w ramach programu Debiut TR wydaje się pozostawać bardziej scenicznym eksperymentem ćwiczącym cierpliwość widza, aniżeli całościowym i zamkniętym zamysłem scenicznym. Z kalejdoskopu dziwnych obrazów kilka zapada w pamięć, reszta przesypuje się jak piasek między palcami.

W pamięci zapada ostatnia scena, kiedy wszyscy bohaterowie po śmierci stają się wielorybami pływającymi po niekończącym się oceanie spokoju i wolności. Bez podziałów, bez przemocy, bez cierpienia. Bohaterowie rozpływają się w bezkresnym świecie wyobraźni i wracają tam, skąd przybyli. Logika snu towarzyszy aktorom do końca spektaklu.

"Jakie są granice interpretacji i fantazjowania na temat historii, w którą wpisane są trauma i heroizm?". Nie ma takich granic, zdają się odpowiadać twórcy "Puppenhaus". Jestem innego zdania.

***

Agnieszka Górnicka - absolwentka kulturoznawstwa na UKSW, recenzentka portalu TeatrDlaWas, pracuje w redakcji miesięcznika "Teatr"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji