Artykuły

Dobry czlowiek z Seczuanu. Plusy. Minusy

PLUSY

1. Scenografia Barbary Hanickiej - niezwykle skondensowana prze­strzeń, w której rozgrywa się historia prostytutki Szen Te, przypomina fragment podziemnego przejścia, podpartego rzędami metalowych kolumn. Rozmaite miejsca dramatu są zaznaczone prostymi środka­mi - otwór w suficie jest jednocześnie niebem, z którego pada deszcz i drzewem wybranym przez niedoszłego samobójcę. Drugie pole gry to pomost z tyłu sceny - ulica czy też dom bohaterki. Oba rozwiązania scenograficzne okazały się bardzo funkcjonalne, tym bardziej, że aktorzy mają do dyspozycji naprawdę małą przestrzeń. Poza tym całość, wraz z rekwizytami (na przykład trzy rowery) i oświetleniem, tworzy osobliwy nastrój miejsca położonego gdzieś na końcu świata.

2. Ładna scena, w której Szen Te III (eteryczna Karolina Kominek-Skuratowicz) huśta się na niebieskim szalu, a przez otwór w suficie wpa­da dzienne światło. Uderza kontrast pomiędzy masywnym, ciemnym wnętrzem a lekkością wkomponowanej w nie sceny.

3. Niebanalna i intrygująca postać Boga III w wykonaniu Wiktora Logi-Skarczewskiego. Spontaniczna i przemyślana zarazem ekspresja ak­tora sprawia, że jego bohater przykuwa uwagę, nawet jeśli w milczeniu siedzi na podłodze lub jest ledwo widoczny za kolumną w rogu sceny.

MINUSY

1. Forma przedstawienia jako uteatralizowanego eksperymentu z początku wydaje się ciekawa. Pierwsza scena to spotkanie grupki przyjaciół, którzy pragną dociec, czym jest dobro. Wang (Piotr Franasowicz) rozdaje role, w które z większym lub mniejszym zapałem wciela się reszta, wymyślając coraz to nowe scenariusze. Jednak po pewnym czasie ten model przechodzenia od sceny do sceny zaczyna być uciążliwy, staje się wręcz irytujący, gdyż widz gubi się w żonglerce sytuacji i postaci. Rezultat - tekstu Brechta po prostu nie da się słuchać, brzmi zbyt moralizatorsko i zwyczajnie nuży, a spośród dziewięcioosobowego zespołu na uznanie zasługuje tylko jeden ak­tor.

2. Scena, w której ucharakteryzowany na chińską babcię (matkę Suna) Marcin Zacharzewski zlatuje z przestworzy i, przytwierdzony łańcuchami do sufitu, peroruje skrzekliwym głosem. Scena miała być groteskowa, jednak jest tak dalece przerysowana, że wywołuje zażenowanie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji