Artykuły

Arystofanes: "Ptaki"

Fantastyczne krainy utopii zawsze fascynowały mi­strzów pióra. Szczególnie, gdy rzeczywistość nie była na miarę pragnień. Tak też było w przypadku greckie­go komediopisarza Arystofanesa. Historia mówi o wojnie peloponeskiej, wyprawie sycylijskiej i klęsce Aten, gdy w 414 r.p.n.e. wystawiono "Ptaki".

Euelpides (Mieczysław Morański) i Pistetajros (Ja­rosław Gajewski) - obywatele ateńscy znużeni wojną, ciągłymi procesami, szaleństwem polityki idą po radę do Dudka (Krzysztof Stelmaszczyk). Docierają do jego siedziby i przedstawiają mu plan. Co by się mogło stać, gdyby ptaki zostały panami świata. Mogą to osiągnąć budując ogród w takim miejscu, by nie dopuścić do przyjęcia przez bogów dymów ofiarnych z ołtarzy. Gdy zamorzą głodem dotychczasowych władców świata wtedy ptaki będą mogły rządzić ludźmi bez problemu. Dudkowi spodobał się pomysł. Zwołuje na naradę wszystkie ptaki, by zaakceptowały pomysł Ateńczyków. Nadlatujące ptaki widząc ludzi w swoim świętym miejscu, chcą ich zadziobać za karę, ale broni ich Dudek. W końcu udaje się zaprowadzić porządek w ptasim sejmie. Pomysł ludzi zostaje zaak­ceptowany. Zaczyna się wznoszenie grobu. Jednak w budowie ciągle przeszkadzają mieszkańcy ziemi. Chciwi, pazerni, pragnący ubić własny interes w Kukułczynie, np. Wróżbita pragnący dostarczać proroc­twa. Tymczasem na dole, wśród mieszkańców ziemi, wybuchła ptasiomania. Wszyscy ludzie piszą podania o skrzydła. Argumentują je w różny sposób. I tak na przykład Donosiciel (Maciej Damięcki) mając skrzy­dła, będzie mógł lepiej wywiązać się ze swoich za­dań. Wśród różnych postaci, złych i bezdusznych, które przewijają się przez scenę, zjawia się Prome­teusz. Przynosi dobrą wiadomość, że bogowie są już bardzo wycieńczeni, że właśnie teraz można ich zmu­sić do przyjęcia wszelkich warunków, jakie się im postawi.

Przyjemna i sympatyczna komedia sprzed 2400 lat. Jej sposób czytania i przedstawienia zależy od współczesnego nam reżysera widowiska. A tu na po­czątku niemiła niespodzianka. "Ptaki" Arystofanesa słyną z pięknych i radosnych pieśni Chórów, w tej wersji praktycznie zostały ich pozbawione. Znaczne skróty tekstu przyspieszyły akcję, ale zniszczyły poe­tycką warstwę utworu. W efekcie przedstawienie składa się z obrazków, które wiążą: aktorzy wcielający się w różne postacie i... odwrócony spadochron. Ów ele­ment scenografii jest znakomicie wykorzystany. Raz pełni funkcję kłębiących się stad ptactwa, to znów jest gniazdem, by w końcu stać się miastem ptaków Kukułczynem. Z niego wychodzą - przez dziurę -wędrowcy, ptaki, emisariusze. Biała materia porząd­kująca przestrzeń teatralną.

Pewne zastrzeżenie można mieć do obsady, a do­kładniej do 44-letniego Macieja Damięckiego, który na tle młodszych od siebie o blisko dwadzieścia lat kolegów, wygląda delikatnie mówiąc, wiekowo. A gra rolę nie mającą wiele wspólnego z wiekiem. Jarosław Gajewski i Mieczysław Morański, mimo potknięć, przejęzyczeń i wpadek dykcyjnych ratują swoje role... świeżością, spontanicznością i młodością, której z różnym skutkiem Damięcki przeciwstawia rutynę. Krzysztof Stelmaszczyk był jedynym aktorem, który może się pojawić na scenie niekompletnie ubrany nie wzbudzając popłochu na widowni. W sumie nie było tak źle, chociaż były sceny, które debiutujący reżyser "odpuścił sobie" i wkradła się w nie nuda

"Ptaki" złapane przez Teatr Dramatyczny są jesz­cze zbyt słabo opierzone, by zadomowić się na dobre w teatrze z takimi tradycjami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji