Artykuły

Kinoteatr Mumio

- Zmiksowaliśmy jedno z drugim do tego stopnia, że podobno czasami trudno się zorientować, co dzieje się na scenie, a co na ekranie. W końcu przechodzimy z jednej rzeczywistości do drugiej, poza tym będąc na scenie, dialogujemy sami z sobą na ekranie - o spektaklu "Welcome Home Boys" i o swoich teatralnych początkach, opowiadają "Gazecie Polskiej" Dariusz Basiński i Jacek Borusiński z Kinoteatru Mumio.

Większość ludzi kojarzy was z pierwszego spektaklu pt. "Kabaret Mumio" ze sceną kabaretową, choć wywodzicie się z teatru. Opowiedzcie o waszych początkach.

Dariusz Basiński, Jacek Borusiński: To prawda, graliśmy razem w teatrze, bardzo różny zresztą repertuar, niekoniecznie komiczny: od Eurypidesa czy Szekspira po Jarry'ego, Gombrowicza czy Buchnera. Kiedy postanowiliśmy zrobić coś własnego, założyliśmy Stowarzyszenie Teatr Epty-a. To był teatr niezależny, żeby móc spokojnie pracować nad spektaklem, stworzyliśmy wtedy Studio Aktorsko Reklamowe Epty-a (potem Made In Head). Jedną z pierwszych eventowych agencji w Polsce. Pracowaliśmy m.in. dla BP, Coca-Coli. Wtedy też powstawał pierwszy spektakl Teatru Epty-a pt. "Kabaret Mumio". Rzeczywiście w strukturze mozaikowy i afabularny kojarzony z kabaretem, jednak w podejściu do materii, aktorstwa, zdecydowanie teatralny. To zresztą słowa recenzentów. Spektakl ten pojawił się na festiwalach teatralnych i kabaretowych, gdzie był wielokrotnie nagradzany.

W najnowszym spektaklu "Welcome Home Boys" [na zdjęciu] sięgacie też do kina, choć mnie to przypomina trochę teatry dla dzieci w TVP z lat 90. Co was interesuje, inspiruje w kinie?

- Tak się składa, że łączy nas wszystkich w zespole bardzo podobna wrażliwość, mamy bardzo zbieżne fascynacje i nieakceptacje. Lubimy podobne kino i podobnie pewnych filmów nie znosimy. Ale to temat bardzo szeroki. Kino daje ogromną możliwość kreacji. Z jednej strony "Dogville" Larsa Von Triera, z drugiej "Ran" ("Chaos") Kurosawy i jeszcze na przykład "Sierpień w hrabstwie Osage" Johna Wellsa czy "Kobieta i mężczyzna" Leloucha. Bardzo lubimy też poetykę "Wojny domowej" Jerzego Gruzy czy Kabaretu Starszych Panów. To kompletnie różne światy, a wszystkie są fascynujące.

Wciągnęliście kino do teatru czy to kino was wciągnęło?

- Zmiksowaliśmy jedno z drugim do tego stopnia, że podobno czasami trudno się zorientować, co dzieje się na scenie, a co na ekranie. W końcu przechodzimy z jednej rzeczywistości do drugiej, poza tym będąc na scenie, dialogujemy sami z sobą na ekranie.

Czy uważacie się za teatr współczesny?

- Nie wiem, co to znaczy. Dotykamy tematów uniwersalnych. A jeśli chodzi o ikonografię, to interesujemy się na przykład w naszym nowym spektaklu baśnią, jakąś swoistą ludowością, a z drugiej strony na przykład rzeczywistością lat 70.

Po co wam sztuka?

- Po co w ogóle sztuka? Może tak by trzeba zadać to pytanie. Albo szerzej: po co piękno? Dostojewski powiedział kiedyś: "Piękno zbawi świat" - dzisiaj się o tym zapomina. Wszechogarniająca brzydota, brak estetycznej wrażliwości, pogoń za pieniądzem za wszelką cenę skutkują na przykład bezpardonowym niszczeniem krajobrazu. Od obrzydliwej w Polsce "szyldozy" po okropną architekturę czy nieprzemyślane decyzje dotyczące wycinania drzew. Trudno się dziwić, skoro lekcje z przedmiotów artystycznych traktowane są w szkole w taki sposób, jaki wszyscy znamy. A rozbudzenie wrażliwości estetycznej jest o wiele skuteczniejszą od moralistycznego przekonywania drogą do na przykład czystych, niezaśmieconych lasów.

Czy planuje Pan wydać jeszcze, po pierwszym tomie "Motor kupił Duszan"*, jakiś zbiór poezji?

- Już niebawem, mam nadzieję, skończę moją drugą książkę. Nic więcej nie zdradzę. Temat jest bardzo uniwersalny i w zaproponowanym przeze mnie ujęciu będzie chyba zaskakujący.

Czy zaśpiewacie jeszcze w jakimś projekcie Maleo?

- Jadwiga świetnie śpiewa i w ogóle jest otwarta na różne dobre propozycje muzyczne. Nasz kolejny spektakl, nad którym już pracujemy, będzie właściwie koncertem ze sporą ilością nie tylko muzycznej improwizacji.

Uchylcie rąbka tajemnicy dotyczącej waszych planów współpracy z TVP, Magdą Umer i Teatrem Ateneum.

- Za wcześnie na uchylanie. Z Magdą Umer dogadujemy się świetnie i właśnie zaczynamy wspólne próby. Połączył nas Jeremi Przybora. Teatr Ateneum w Warszawie to scena, na którą czekaliśmy. To idealne dla nas miejsce. Cudowni ludzie, wspaniała współpraca. Kolejne miejsce, w którym czujemy się jak w domu. Pierwsze to EMGOK w Strumieniu, zabytkowym miasteczku na Śląsku, gdzie powstało "Welcome Home Boys". Jest jeszcze parę innych scen w Polsce, na których dobrze się czujemy.

Dlaczego postanowiliście wziąć udział w akcji "Nie wstydzę się Chrystusa"?

- Zwrócono się do nas z takim zapytaniem. Jako że doświadczyliśmy kiedyś dużego zadziwienia, odkrywając, że chrześcijaństwo jest zupełnie czymś innym, niż nam się wcześniej wydawało i niż powszechnie się sądzi - lubimy o tym mówić. Zaczęliśmy poza tym doświadczać, że Bóg jest, że działa naprawdę! Przez pół życia myślałem, że chrześcijaństwo to pewna filozofia, doktryna moralna, ba, nawet prawo. Że Bóg to groźny, potężny Ktoś, siedzący gdzieś tam w górze i sprawdzający, czy przypadkiem się nie potknąłem, a jeśli tak, pogrozi palcem i ukarze. Że na wszystko muszę zasłużyć własnym wysiłkiem. To jakaś karykatura i potworna deformacja chrześcijaństwa. Chrystus przychodzi do słabych, do grzeszników i przebacza wszystkim za darmo, bez wyjątku. Niektórzy tego przebaczenia nie chcą wziąć, może dlatego, że nie chcą przyjąć prawdy o swojej niewystarczalności, słabości i sami się stawiają na jakimś bocznym torze. Może dlatego, że wychowani w moralistycznym duchu, nie wyobrażają sobie, że może istnieć taka miłość. Niestety, dzisiaj Chrystus często mylony jest z Barabaszem. Barabasz, który walczy politycznie, to przeciwieństwo Chrystusa, który odwołuje się bezpośrednio do serca każdego człowieka. Bowiem Chrystus za każdego oddał życie, Zmartwychwstał i posyła nam swojego Ducha, byśmy mogli żyć szczęśliwi mimo wszelkich przeciwności. Jedynie w Nim można kochać nieprzyjaciół. Miłość do wroga to skandal, a jednocześnie esencja chrześcijaństwa. Dla każdego jest nadzieja.

***

* "Motor kupił Duszan" - zbiór poezji Dariusza Basińskiego, jednego z twórców Mumio. Nieco zapomniana już publikacja wydawnictwa Znak, podobnie jak twórczość zespołu, jest pozycją absolutnie wyjątkową. Wiersze-historyjki Dariusza Basińskiego oscylują między gatunkami, które rzadko, a czasami nigdy się nie spotykają. Świat komiksu, opowieści z podwórka, słowotwórcze zabawy i absurdalne poczucie humoru Basińskiego wymieszane z wyjątkową wrażliwością to absolutny fenomen poetycki ostatnich lat.

***

SPEKTAKLE KINOTEATRU MUMIO

"WELCOME HOME BOYS"

23 kwietnia - Filharmonia Baltica, Słupsk

"KABARET MUMIO"

1 kwietnia, MDK Koszutka, Katowice

24 kwietnia, Teatr Roma, Warszawa Mumio wystąpi gościnnie podczas koncertu Magdy Umer. Współpraca Mumio z piosenkarką będzie miała swój dalszy ciąg. Artyści rozpoczęli już pracę nad wspólnym projektem, który najprawdopodobniej będziemy mogli zobaczyć na jesieni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji