Artykuły

Bardzo dobra edycja festiwalu

XXIII Międzynarodowy Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi. Pisze Izabella Adamczewska w Gazecie Wyborczej - Łódź.

W niedzielę koncertem Piotra Roguckiego miał się zakończyć XXIII Międzynarodowy Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych. Potrwa aż do czerwca.

Na festiwal zawsze przygotowywana jest premiera gospodarza. Wkładem Powszechnego w program XXIII edycji miał być "Blackout" Marty Sokołowskiej w reżyserii Katarzyny Kalwat. Koprodukcji z Komuną/Warszawa nie będzie - aktorzy po kolei wycofywali się z projektu, nie wierząc w sukces artystyczny spektaklu. Do programu zostały włączone dwa inne przygotowywane przez zespół Powszechnego przedstawienia. Na 20 maja zaplanowano premierę "Arcydzieła na śmietniku" Stephena Sachsa w reż. Justyny Celedy (w obsadzie m.in. Milena Lisiecka z Teatru Jaracza), 24 czerwca publiczności zaprezentowany zostanie "Dryl" Wojciecha Bruszewskiego i Marty Streker. To oznacza, że na finał festiwalu i ogłoszenie wyników plebiscytu publiczności poczekamy aż do wakacji.

Frekwencja świetna

Gdyby oceniać XXIII edycję na podstawie wydarzeń, które pokazano w marcu, można uznać ją za bardzo udaną. Widzowie obejrzeli osiem spektakli. Jeden - "Garderobianego" Teatru Narodowego w Warszawie - dwukrotnie. Frekwencja jak co roku była świetna, a zainteresowanych więcej niż miejsc.

Festiwal ma co roku hasło przewodnie, które przekłada się na wydarzenia towarzyszące (panele dyskusyjne, wystawę), a niekoniecznie znajduje odzwierciedlenie w problematyce wybranych spektakli. Tak było i tym razem. Tytułem "Awangarda jako stan umysłu" Powszechny wpisał się w obchody stulecia awangardy w Polsce (inicjatorem było Muzeum Sztuki w Łodzi), ale wspólnym mianownikiem dla przedstawień była tolerancja. Widać, jak teatr żywo reaguje na nastroje ksenofobiczne i homofobiczne, jak problematyzuje kłopotliwą dla tzw. większości obecność Innego (ten wątek pojawił się również w orędziach napisanych z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru). Jeden z najlepszych spektakli tej edycji, "Eiswind/Hideg Szelek" wiedeńskiego Burgtheater ("Zimne wiatry" - dwuczłonowy tytuł, po niemiecku i węgiersku), niestety zaprezentowany w formie projekcji, pokazuje, jakie konsekwencje może spowodować eskalacja nastrojów nacjonalistycznych. W przedstawieniu Arpáda Schillinga, zdecydowanego przeciwnika Viktora Orbána, spotykają się nie tylko dwie rodziny - węgierska i austriacka - ale też Zachód ze Wschodem. Strach uwięzionych w górskiej chacie przed wilkami kojarzy się z antyimigrancką histerią. Drugi ważny temat "Eiswind" - kobieta jako Inny (nadal aktualny - vide rewelacje Korwin Mikkego) wyartykułowany został bardzo wyraźnie również w "Żonach stanu, dziwkach rewolucji, a może i uczonych białogłowach" Jolanty Janiczak i Wiktora Rubina. Punktem wyjścia jest tu Théroigne de Méricourt, feministyczna działaczka rewolucji francuskiej, punktem dojścia - hasło "Nie składamy parasolek". Spektakl Teatru Polskiego w Bydgoszczy przemienił się w manifestację - widzowie wyszli z transparentami przed Teatr Powszechny - tematyzując zagadnienie przenikania sztuki i rzeczywistości. Dlaczego to, co porusza na ulicy, wyreżyserowane ociera się o kicz i patos?

Kwestię odmienności seksualnej poruszyła Grażyna Kania w "Scenach myśliwskich z Dolnej Bawarii" Martina Sperra (Teatr Polski w Poznaniu), nie znajdując jednak atrakcyjnego pomysłu na odświeżenie tekstu z lat 60. XX wieku. Rolę edukacyjną "Matek i synów" podkreśla Krystyna Janda (Teatr Polonia). Tekst Terrence'a McNally'ego to nie scenka obyczajowa, tylko opowieść o straconym pokoleniu lat 90. XX wieku (AIDS). Dla polskiego widza to przede wszystkim nauka tolerancji.

Na przekór hejterom

Najlepszym festiwalowym spektaklem był "Triumf woli" [na zdjęciu] Strzępki i Demirskiego - ku pokrzepieniu serc, na przekór hejterom i moralistom, z wielką sympatią do nieuleczalnych optymistów i zdeterminowanych fantastów. Nawiązując do tytułu propagandowego filmu Leni Riefenstahl, opowiedzieli o woli jednostkowej, a nie zbiorowej. "Nie państwo, nie system, nie służba zdrowia" - mówią bohaterowie optymistycznych historii z życia wziętych. "Zrób coś sam", "Stań naprzeciwko jakiejś góry, przenieś ją!". Warto było pójść na Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych, żeby poczuć się członkiem pozytywnej teatralnej wspólnoty.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji