Artykuły

Ideologia miłości ma zazwyczaj swoje drugie oblicze

W Teatrze Nowym premiera spektaklu podejmującego dość kontrowersyjny temat Ku Klux Klanu, organizacji, która z Biblią w ręku po cichu sieje nienawiść wobec innych ras niż biała. Premiera w sobotę 25 marca o godz. 18. Z reżyserem Maciejem Podstawnym rozmawia Marta Odziomek w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Marta Odziomek: Najpierw była książka czy myśl, aby w teatrze poruszyć temat nietolerancji?

Maciej Podstawny: Książka. Choć oczywiście problem ten obecny jest w moim myśleniu od lat. Reportaż Surmiak-Domańskiej jest - aczkolwiek pozornie - absolutnie odległy od polskich realiów. Opowiada o świecie mieszkańców środkowego USA, tzw. Pasa Biblijnego. Czyli o białych, konserwatywnych chrześcijanach. Czytając go, rozdział po rozdziale, nabywałem przekonania, że autorka zrobiła nam niezłego psikusa - opisując obywateli Ameryki, opisała precyzyjnie ideową sytuację prawicy w Polsce. Ubierając to po prostu w malowniczy kostium. A ja, szukając tekstów, które opisałyby aktualną polską katastrofę, nie natrafiłem nigdzie na tak mocną rzecz. Mam wrażenie, że polscy dramatopisarze mijają się z istotą sprawy. Zostaje więc reportaż, który jest znakomitym medium. I ma świetnych autorów.

Jak wygląda ta paralela między Polską a USA?

- To proste. Ideologia Ku Klux Klanu z grubsza zgadza się z ideologią większości mieszkańców naszego kraju i obozu rządzącego. Jest to ideologia skrywanej pod płaszczem miłosierdzia nienawiści do innego. Nic nie nadaje się tak dobrze do promowania nienawiści jak miłość: miłość do rodziny, sąsiadów, przyjaciół, tego, co oswojone. Ideologia "miłości" ma zazwyczaj swoje drugie oblicze. Jest nią niechęć czy wręcz nienawiść do obcego stylu życia. Strach przed obcym.

W jaki sposób książka Surmiak-Domańskiej jest odległa (pozornie, jak pan wspomniał) od naszej rzeczywistości?

- Jej reportaż opowiada o świecie obcym i dalekim. Jej bohaterowie to amerykańscy rasiści należący do probiałych, prochrześcijańskich stowarzyszeń, które krzewią swoją ideologię z Biblią w ręce. Są to przeważnie organizacje społeczne, rzadko kiedy mają zabarwienie militarystyczne.

Zdarzają się, owszem, i gangi, ale większość z nich to - powiedziałbym - radykalne organizacje oazowe, pielęgnujące tradycje białego Południa. Dążące do segregacji rasowej. One nie chcą unicestwić innych ras, ale separować je od rasy białej. Zahamować napływ obcych i dominację "mniejszości" w biznesie czy przemyśle rozrywkowym, co obecnie ma miejsce. Chcą, by ekonomia sprzyjała białym, co dziś nie ma miejsca.

To także opowieść o ludziach z bronią. W Polsce tego problemu nie mamy. U nas mało kto posiada broń, choć wydaje mi się, że w zamian żądamy niejako dostępu do przemocy. Widać to podczas debat, parad równości, prób cenzurowania kolejnych spektakli.

Różni nas też od Amerykanów pojmowanie rasizmu. Problemem w Polsce jest ksenofobia, ale rozumiana nie słownikowo, lecz jako niechęć do osób spoza "naszego" kręgu. Nie lubimy przede wszystkim innych Polaków, którzy nie myślą tak jak my. Dopiero potem nie lubimy Ukraińców, Niemców, Rosjan i reszty świata.

Te różnice dają nam, twórcom, pewnego rodzaju wentyl. Pozwalają zbudować na scenie alternatywną, nie-polską rzeczywistość - "rozkoszny" świat południa z cheerleaderkami, roztyłymi szeryfami, kowbojami, pastorami. To wspaniałe narzędzie dla teatru - taki kamuflaż! Tak naprawdę pokażemy przecież przypowieść. Nie o tym, że w Polsce zaistniała patologia życia społeczno-politycznego, ale o Ameryce białych ludzi, zaczytanych w Biblii.

Czy w Polsce jest możliwe istnienie takich organizacji?

- One już istnieją. Zauważyłem, że coraz więcej stowarzyszeń religijnych nawiązuje do Ku Klux Klanu. Nawet jeśli chodzi o kostiumy - osoby świeckie biorące udział w różnych manifestacjach w Polsce mają założone białe szaty, czerwone krzyże. Brakuje tylko dosłownego kapturka. Strój rycerzy Klanu wymyślono dla żartu, miał przypominać ducha lub upiora. Dopiero potem zaczęto go traktować na poważnie.

Dlaczego organizacja ta jest dziś tak popularna?

- Ku Klux Klan przeżywa renesans. Oficjalnie poparł w wyborach

prezydenckich Donalda Trumpa, a prezydent to poparcie przyjął. Ku Klux Klan wszedł do pierwszej ligi organizacji społecznych w USA. W Polsce tak stało się z ONR, który stoi za plecami Macierewicza na rozmaitych uroczystościach. Jeszcze 10 lat temu wszyscy traktowali go niepoważnie! Biała, lekceważona większość wzięła sprawy w swojej ręce. Chce rządzić niepodzielnie we wszystkich dziedzinach życia. Uważa, że obcy są winni niedostatku. Czuje się wykluczona, jeśli chodzi o kulturę czy gospodarkę. Paradoks: działaniami większości kieruje poczucie niższości. Większość jest dziś wściekła.

W swoim reportażu Surmiak-Domańska zwraca uwagę na fakt, iż biali dlatego dali się zepchnąć na margines, bo są miłosierni wobec innych.

- Tak, w ustach Klanu miłosierdzie staje się nienawiścią. Tak zresztą jest we wszystkich systemach totalitarnych. Powołując się na chrześcijańskie wartości, organizacje proaryjskie wykluczają otwartość wobec innego i w istocie miłosierdzie właśnie. Przykazanie "Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego" interpretują opacznie. Sądzą, że zostało źle przetłumaczone i tak naprawdę w miejsce "bliźni" powinno być słowo "sąsiad". I od razu zmienia się sens najpiękniejszego przykazania - mamy szanować swoich bliskich, tych, którzy mieszkają nieopodal, zatem wyznają podobne wartości. Całej reszty możemy nienawidzić.

Jak się taki wielowątkowy reportaż przenosi na scenę?

- Wykorzystaliśmy przede wszystkim wypowiedzi ludzi, których autorka reportażu cytuje. Ograniczyliśmy się do przedstawicieli Klanu z miasteczka Harrison, pomijamy drugą część książki, gdzie autorka spotyka się z mieszkańcami innych miast. Daliśmy Klanowi możliwość wytłumaczenia się. Mamy jeden wyjątek. Kontrapunktem do opowieści o rzekomo prochrześcijańskich i uśmiechniętych Amerykanach jest historia słynnego wielokrotnego zabójstwa, na podstawie którego powstał film "Missisipi w ogniu". Było to zabójstwo, którego dokonali w latach 60. biali Amerykanie na osobach niepopierających rasizmu. Tę historię opowiada duch wiceszeryfa Cecila Price'a. Ta historia to finał, chcemy bowiem przypomnieć, do czego prowadzą tego rodzaju "zabawy" - do zabójstw.

Ku Klux Klan kojarzy się nam z ludźmi odzianymi w białe kostiumy i z płonącymi pochodniami. Czy pan w warstwie wizualnej spektaklu ucieka od tej symboliki, czy ją wykorzystuje?

- Ja uważam, że reżyseruję komedię. Zatem bawimy się tą stylistyką

- nie tylko Ku Klux Klanu, ale w ogóle całą ikonografią Ameryki. Słowa są wystarczająco straszne, więc nie podkreślamy tego w warstwie wizualnej.

Kostiumy są groteskowe. Chcemy pokazać absurd tej ideologii. Jest gorące popołudnie po jednej z parad. Mała społeczność. Bohaterowie przebrani są za fastfoodowe zwierzątka, noszą maski byłych prezydentów. Są pewne typy Amerykanek, jak "dziewczyna z bronią" czy Dolly Parton. Kaptury pojawiają się na końcu, w sposób ironiczny. Będziemy też podpalać krzyż, ale w dość zabawnej wersji. Inspirujemy się serialem "South Park" i horrorami Stephena Kinga.

Był pan w USA? To już drugi pana spektakl o Ameryce w Teatrze Nowym w Zabrzu. Wcześniej przygotował pan tam produkcję "Jasiu albo polishjoke".

- Nie, nie byłem! Czuję się związany z Europą Północną, spędzam czas w Finlandii i Norwegii. Tam też istnieją problemy natury rasowej. Sarnowie, czyli Lapończycy, rdzenni mieszkańcy Północy, wyemancypowali się i bez ograniczeń wyrażają swoją tożsamość. Co bardzo nie podoba się Finom, Szwedom i Norwegom. I powoduje ogromne konflikty na tym tle.

Co do tematyki Ameryki - owszem, interesuję się nią, ponieważ żaden kraj nie ma tak bogatej literatury na temat demokracji. A nasza demokracja jest bardzo młoda i warto uczyć się na cudzych błędach. Na przykład takich, jakie popełniała Ameryka, kiedy była młodą demokracją. Do dziś USA są bardzo rozpolitykowane, w Europie o demokracji tyle się nie pisze ani nie dyskutuje. Amerykanie mają większy namysł teoretyczny. I imponującą praktykę. Choćby ich zmagania z poprawnością polityczną - to taki test dla dojrzałości społeczeństwa. Poprawność polityczna nie jest potrzebna, kiedy społeczeństwo jest dojrzałe. Jak nie jest, jakieś ramy są konieczne.

Jaki będzie ten najnowszy spektakl?

- Będzie to złośliwy, polityczny musical niezbyt serio. Na jego potrzeby napisaliśmy piosenki, które są muzycznymi felietonami. Korzystamy też z piosenek amerykańskiego Południa - z songów białych panów o niewolnikach. Są i historyczne utwory niewolników

- gospel i inne standardy.

Kolejne spektakle w niedzielę 26 marca, a potem 8 i 9 kwietnia. Bilety: 35 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji