Artykuły

Każdy ma swoją Iwonę

Jak poczuć się lepiej, jak się dowartościować, ukazać swoją niezaprzeczalną wyższość? Oczywiście na tle niekompetencji i miernoty, ale można wpaść przy tej okazji w pułapkę i wykopać dołek pod sobą. W skonwencjonalizowanych zachowaniach, uprawiając populistyczną demagogię, w kontakcie z kimś gorszym może okazać się, że odkryjemy w nim ciąg dalszy samego siebie, odkryjemy własne dopełnienie. Iwonę która powie nam, że "to tak w kółko każdy zawsze, wszystko zawsze... To tak zawsze". Teraz wiadomo, dlaczego chcemy śmierci tego czegoś, co w nas, niewiadomo skąd i po co, a ponieważ jesteśmy "dojrzali w kulturze", nasz mord nie może być "niski". A jak przy tej okazji elegancko wyglądamy, kim właściwie jesteśmy? My król czujemy się uspokojeni, gdy słyszymy "Niech Bóg Najwyższy błogosławi Najjaśniejszemu Królowi i niech Najjaśniejszy Król błogosławi Najwyższemu Bogu".

Ale pojawia się taka Iwona... co to niby nic... a już tłumaczymy się, że nie jesteśmy zwierzęciem. Komu tłumaczymy?! Cała jej ułomność i malekowatość uwidacznia się w nas. To przerażające.

Mówią, że "Ona nie jest głupia, tylko jest w głupim położeniu", ale kto jej to położenie zaaranżował, a dalej, czy to znaczy, że my jesteśmy głu... To niemożliwe.

Mobilizujemy więc "wszystkie swoje blaski, wszystkie wyższości i wspaniałości", i "z wysoka" ją zabijamy. Co prawda może zjawić się ktoś z wątpliwościami - kłopoty są zawsze przez takich Filipów ("z konopi"), ale my już opracowaliśmy konwencjonalne sposoby przełamywania konwencji: rozkaz, ale usprawiedliwiony - "A racja... Trzeba uklęknąć. Prędzej! Nie możesz sam jeden stać, kiedy wszyscy klęczymy".

"Nigdy nie pisz o autorze ani o dziele - tylko o sobie w konfrontacji z dziełem albo z autorem. O sobie wolno ci pisać".

Pisząc o "Iwonie, księżniczce Burgunda", postanowiłem choć w części być w zgodzie ze słowami Gombrowicza, ale myślę, że mogę napisać nieco więcej o twórcy spektaklu w krakowskim Teatrze Ludowym, który myśli podobnie jak Gombrowicz, o twórcy, który poprzez swoje przedstawienie nakłania nas do pomyślenia - o sobie, o tych, co są naszym "Dworem" i o naszym stosunku do Iwon.

Jerzy Stuhr, bo to właśnie On jest twórcą omawianego przedstawienia wyeksponował wszystkie słabości, problemy, wątpliwości i sztuczne nadymania, jednocząc je w jednorodnym stylistycznie, dobrze wyreżyserowanym i świetnie zagranym przedstawieniu. Najważniejsze jest to, że reżyser ze swojego spektaklu wyprowadził w świat myśli, które w czasie dzisiejszych przemian powinny nie pozwolić nam zapomnieć kim jesteśmy.

Pomogli w tym zamierzenia, zresztą bardzo udanym, aktorzy i sam J. Stuhr, gościnnie grający rolę Króla Ignacego, i to jak! Nic nie jest "puszczone", ani jedna sytuacja; tekst, tekścik, mina czy minka. Na równie wysokim poziomie zaprezentowała się (także gościnnie) Małgorzata Hajewska-Krzysztofik w roli Królowej Małgorzaty, która całkowicie podbiła serca publiczności rewelacyjnie zagraną, wspaniałą sceną czytania poezji z TV aktu dramatu. Duże brawa otrzymał bardzo dystyngowanie nieporadny, lecz jakże przebiegły Szambelan - Krzysztof Górecki. W roli Księcia Filipa wystąpił Rafał Dziwisz, a tytułową Iwonę z powodzeniem grała Ziuta Zającówna. Brawa należą się zresztą całemu zespołowi - za dobrą, wyrównaną grę i dużą sprawność fizyczna, co w tym przedstawieniu nie pozostaje bez znaczenia. Scenografia Jana Polewki - konweniowała z konwencją. Tę "Iwonę..." trzeba zobaczyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji