Artykuły

Nie można być jednym i drugim jednocześnie

"Historia Jakuba" Tadeusza Słobodzianka w reż. Ondreja Spišáka w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Alicja Cembrowska w Teatrze dla Was.

Marianowi nie brakuje poczucia humoru i pogody ducha. Jest człowiekiem dobrym, wierzącym w ideały i Boga, któremu postanawia powierzyć swoje życie. Nagle uśmiech znika z jego twarzy. W momencie stabilizacji i określonego już wyboru tego, kim chce być i co będzie robił, dowiaduje się, że nie jest tym, kim wydawało mu się, że jest. "Historia Jakuba" na deskach Teatru Dramatycznego jest do bólu prawdziwa, szczera i przejmująca.

Trudne losy Romualda Jakuba Wekslera-Waszkinela stały się główną inspiracją Tadeusza Słobodzianka. Chłopiec wychowywany w wierze katolickiej, kochany i rozpieszczany przez rodziców, szukający sensu życia, ostatecznie kapłaństwo uznaje za swoje powołanie. Studiuje filozofię, spowiada, odprawia msze... To pierwsza część spektaklu. Druga jest bardziej skomplikowana. Marian (Łukasz Lewandowski) okazuje się być Jakubem. Żydowskim chłopcem oddanym do polskiej rodziny po likwidacji getta. Jedną nogą nadal jest katolickim księdzem, drugą zanurza się w judaizmie. Nie chce wyrzec się swojego dotychczasowego życia, ale czuje, że musi posmakować też i nowego. Obserwowanie zmagań bohatera jest tym okrutniejsze, że jest on typem wrażliwca, trochę histeryka, który emocjonalnie reaguje na otoczenie, wierzy w dobro i piękno, jednak co i rusz świat pokazuje mu swoją drugą, mroczniejszą stronę.

W dramacie Słobodzianka o przytłoczeniu treścią nie ma jednak mowy. Dramatyczna narracja zrównoważona została szlachetną w odbiorze formą: świetną grą aktorską (Małgorzata Rożniatowska, Izabela Dąbrowska, Magdalena Czerwińska!!!), minimalistyczną scenografią, żartobliwym językiem. W konsekwencji spektakl ogląda się jakby jednym tchem, a "Historia Jakuba" staje się kwintesencją teatru, który zwraca się bezpośrednio do ludzi, a jednocześnie porusza ważne zagadnienia, chce dyskutować, szukać najlepszej, a nie najszybszej drogi w rozwiązywaniu problemów.

Na listę sukcesów warto dopisać również symbole - elementy, które dominują w poszczególnych scenach. Takim przedmiotami są m.in. akordeon, który staje się miarą miłości rodzicielskiej, czy stół, który zajmuje centralne miejsce sceny. To przy nim zjada się szarlotkę, pije wódkę, przy nim dochodzi do kłótni, snuje się plany na przyszłość, buduje wspólnotę. Jest to jednocześnie miejsce śmierci, patologii, zepsucia, a także odprawiania obrządku religijnego. Ostatecznie to przy nim zasiada "nowa polska" i "biologiczna żydowska" rodzina. Duchy przeszłości dostają możliwość, by wyjaśnić to, na co w 1943 roku nie było czasu. Nie wykorzystują jednak danej im szansy.

Reżyser Ondrej Spišák w "Historii Jakuba" nie odnosi się jednak tylko do przerażającego okresu II wojny i zagłady Żydów. Gra na wielu strunach. Porusza problem komunikacji, trudnego procesu dekodowania historii, demaskuje stereotypy, obrazuje zakłamanie instytucji kościelnych, poszukuje odpowiedzi na pytania o moralność, przede wszystkim jednak skupia się na nie pozbawionych dramatyzmu próbach odnajdywania tożsamości. Stara się od początku do końca prześledzić drogę kształtowania się ludzkiej osobowości, a także kreowania się nowego indywiduum. Znamiennym punktem w snutej przez Mariana/Jakuba opowieści staje się przetłumaczenie na nowo przypowieści o Salomonie. Mądrość króla Izraela objawiona zostaje nie jako dowód na to, która kobieta jest prawdziwą matką dziecka, niemowlęcia, które ma zostać przecięte na pół. Salomon sprawdza, która rodzicielka kocha je bardziej. Miłość matki przestaje być utożsamiana z aspektem biologicznym: nie pozwoli przekroić dziecka ta, która je prawdziwie kocha, niekoniecznie ta, które je urodziła.

"Historia Jakuba" to opowieść o złamanej duszy, o wartościach, do których dąży i których poszukuje człowiek. Każdy przecież chce być szczęśliwy, zdrowy, mieć swoje miejsce na ziemi, wśród ludzi i być kimś. Spektakl Spišáka to przejmujące studium ludzkiego zagubienia, dowód na to, jak ważnym aspektem naszego życia jest poczucie łączności nie tylko z samym sobą i z drugim człowiekiem, ale również bycie w grupie, odnajdywanie siebie we wspólnocie. Niestety, okazuje się, że zawsze trzeba wybierać. Niełatwo jest być jednym i drugim jednocześnie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji