Artykuły

O autentyczności języka

EKSPONOWANIE remanentu w TV jeszcze trwa. Po filmach telewizyjnych, które po latach doczekały się emisji, przyszła kolej na spektakl teatru TV zrealizowany przed trzema laty przez Grzegorza Królikiewicza. Autor widowisk telewizyjnych i filmów fabularnych, od jakiegoś czasu jest nieobecny na ekranach kinowych i w TV. Ostatni jego spektakl - trzyczęściowa "Idea i miecz" - emitowany był z kilkutygodniową przerwą między odcinkami, ze znacznymi skrótami, w późnych godzinach wieczornych w drugim programie. Powodów tego stanu rzeczy kierownictwo Redakcji Publicystyki Kulturalnej telewidzom nie podało. Przyszła chyba teraz pora, aby "Ideę i miecz" powtórzyć w całości. Warto wspomnieć, że w archiwum leży także ostatnie, nie znane jeszcze widowisko Królikiewicza pt. "O coś więcej niż przetrwanie".

Ostatnio obejrzeliśmy "Zakręt", sztukę Tadeusza Wieżana przeniesioną przez Królikiewicza na ekran telewizyjny w ośrodku łódzkim. Powodami, dla których spektakl dotąd nie był emitowany, nie będę się tu zajmował, nie zostały one podane do wiadomości publicznej, a snucie domysłów może okazać się czynnością jałową. Zaliczymy chyba ten fakt do zjawisk magicznych, jakich w praktyce kierownictwa TV nie brakowało. "Zakręt" świadczy o tym, że Królikiewicz w trakcie realizowania cyklu widowisk historycznych powrócił do kameralnego nurtu twórczości współczesnej, wyznaczonego filmami "Na wylot" i "Wieczne pretensje". Do tamtych pozycji, charakteryzujących się wybujałą ekspresyjnością i ostrym montażem, autor dodał zupełnie inne doświadczenie realizacyjne. Było to przedstawienie statyczne, oparte nie na ostrych zderzeniach obrazu, tak typowych dla autora, lecz na niespiesznej obserwacji bohaterów, ich twarzy, zachowań i dialogów. Tekst Wieżana jest mieszaniną produkcyjniaka i komedii satyrycznej. Naczelnik gminy na wiadomość, że miejscowy dróżnik został wezwany do komitetu wojewódzkiego zwołuje posiedzenie rady. Dyskusja tocząca się w tym gronie ma charakter dramatyczny i groteskowy na przemian. Miejscowi notable dociekają przyczyn wezwania dróżnika do komitetu, później - czekając na dygnitarza - roztrząsają bolączki gminy, jakie powinni przedstawić mu w pierwszej kolejności.

Na pewno można dopatrywać się w widowisku wpływów Gogolowskiego "Rewizora", a także współczesnych sztuk produkcyjnych. Myślę jednak, że właściwym bohaterem spektaklu w ujęciu reżysera jest język polski, jakim posługują się bohaterowie. Język ten wydaje się być mieszaniną frazesów i drętwej mowy; zamiast służyć porozumiewaniu się, stawia bariery między ludźmi, buduje absurdalne, fikcyjne pojęcia. Królikiewicz po raz pierwszy chyba w swej twórczości posłużył się tak prostym chwytem stylistycznym. Spokojną kamerą obserwuje jak bohaterowie męczą się, nie mogąc wyartykułować w urzędowej mowie tego co chcą powiedzieć, jak nie rozumieją się wzajemnie. Rejestruje wszystkie pauzy, spięcia i krzyki na przemian, obserwuje twarze w chwili mówienia i milczenia. Stosunek Królikiewicza do tekstu jest tu jak gdyby gombrowiczowski - polega na badaniu autentyczności wyrażania pojęć w ich pierwotnej postaci. Efekt takiego podejścia okazał się nader interesujący: spektakl w oryginalny sposób demaskuje nieautentyczność naszego urzędowego języka i obyczajów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji