Artykuły

Teatralny Ojciec Chrzestny

Dziś premiera "Opery za trzy grosze" w Teatrze im. Słowackiego. Komisja weryfikacyjna nie dojechała.

Najsłynniejszy gangster w dziejach teatru. Tak mówi się o Mackie Majchrze, bohaterze "Opery za trzy grosze" Bertolta Brechta i Kurta Weilla. Dziś w krakowskim Teatrze im. J. Słowackiego oficjalna premiera tej sztuki, wyreżyserowanej tym razem przez Rudolfa Zioło.

Czekanie na komisję

Wprowadzeniu "Opery..." na deski TJS towarzyszyła atmosfera pewnej sensacji. "Na mieście" mówiło się, że pierwszy spektakl przedpremierowy, 18 grudnia, zorganizowano specjalnie dla ko-misji mającej ocenić zgodność przedstawienia z oryginałem oraz intencjami autorów. Faktem jest, że taka komisja istnieje.

- Oficyna Zurkamp Verlag z Frankfurtu nad Menem, wydająca Brechta, strzeże integralności jego tekstów. Z kolei nowojorska Fundacja Kurta Weilla dba o zgodność strony muzycznej z oryginałem. Każdy, kto tekst wystawia, podpisuje specjalną umowę, zobowiązując się do przestrzegania zasad - mówi Jacek Ziemek, sekretarz literacki TJS. Jednak komisja, która czasem sprawdza, czy takowa umowa została dotrzymana, tym razem do Krakowa nie przyjechała.

Przeciw Haendlowi

"Opera za trzy grosze" to najczęściej wystawiane dzieło duetu Brecht/Weill. Światowa prapremiera odbyła się 31 sierpnia 1928 r. w Berliner Theater, stając się sensacją sezonu. Autorów w pewnej mierze zainspirowała "Opera żebracza" Johna Gaya i Johna Pepuscha, wystawiona w Londynie w 1728 r., a będąca w intencji krytyką dominującej w owym czasie opery w stylu włoskim stworzonej przez Haendla.

Rzecz toczy się w londyńskim półświatku. Mackie Majcher, bandyta i kobieciarz, zadziera z niejakim Peachumem, przywódcą żebraków, żeniąc się w tajemnicy z jego córką, Polly. Peachum postanawia pozbyć się zięcia i przekupuje zaprzyjaźnione dziwki, by wydały Majchra policji. Ale jej szef okazuje się kumplem gangstera. Mimo to Mackie trafia do mamra. Najważniejsze w "Operze..." nie są jednak perypetie bohaterów, ale towarzyszące im znakomite songi. Jeden z nich, "Mackie Majcher" w interpretacji Louisa Armstronga, stał się jazzowym klasykiem.

"Opera..." była w zamierzeniu autorów krytyką systemu kapitalistycznego. Miała pokazywać podobieństwa i analogie między światem marginesu a burżuazją. Mimo tak jednoznacznej interpretacji ideologicznej - dzięki talentowi autorów, zwłaszcza niekonwencjonalnemu wyznawcy komunizmu, jakim był Brecht - utwór w niczym nie przypomina dzieł realizmu socjalistycznego.

Na ekranie

"Operę..." wielokrotnie przenoszono na ekran. W pierwszej adaptacji, niemieckiej, z roku 1931, zagrała żona Weilla, Lotte Lenya (Jenny).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji