Oczyszczenie w Krakowie
PLUSY
- Petr Zelenka jest sprawnym i inteligentnym dramatopisarzem, więc konstruuje intrygę zręcznie i buduje interesujące postaci. Pierwsza część spektaklu rozwija się obiecująco: historia "zbrodni bez kary" opowiedziana jest w sposób nieoczywisty, zwroty akcji zaskakują, tragizm spotyka się z absurdem, poważna refleksja z komicznym banałem. Skandaliczny wątek pedofilii wcale nie jest głównym tematem.
- Krzysztof Globisz stworzył wielowymiarową, wiarygodną i poruszającą kreację głównego bohatera - sfrustrowanego pisarza Jacka, człowieka w gruncie rzeczy poczciwego, sympatycznego i naiwnego, który niespodziewanie odkrywa w sobie zbrodnicze skłonności pedofilskie - i dążąc do oczyszczenia, coraz bardziej pogrąża się w kłamstwie i złu. Globisz nie szantażuje emocjonalnie widza, pozwala mu samodzielnie ocenić zachowanie bohatera. Poruszające sceny mają także Jerzy Trela jako tracący wiarę Ksiądz i Urszula Kiebzak jako Marta - starzejąca się i niepotrafiąca przystosować do zmieniających się norm prezenterka telewizyjna.
MINUSY
- Druga część spektaklu bardzo rozczarowuje. Zamiast moralitetu otrzymujemy niewyszukany pamflet na telewizyjne talk-shows i ogólny upadek obyczajów, a zręcznie zamotana akcja prowadzi do banalnego morału o tym, że zepsucie społeczeństwa nie usprawiedliwia zatraty imperatywu moralnego przez jednostkę, dla której drogowskazem powinno być własne sumienie.
- Po przerwie w spektaklu miejsce wyrafinowanego absurdu zajmuje farsowy komizm w rodzaju scen z zataczającymi się pijanymi kobietami. Aktorzy ochoczo wchodzą w tę konwencję i zaczynają grać "od kulisy do kulisy", przesadnie, krzykliwie, byle tylko wywołać rechot widzów.
- Scenograf wydaje się nie wierzyć w wyobraźnię widzów. Jeżeli ma być werystycznie, to jest werystycznie do bólu, z użyciem kosztownego wyposażenia studia telewizyjnego i trwającymi w nieskończoność zmianami scenografii: jeżeli ma być onirycznie, otrzymujemy potężną dawkę "nastrojowego" kiczu.