Artykuły

Teatr od kuchni: po co dramaturg w teatrze?

Wokół tej funkcji pojawia się sporo kontrowersji. Dlaczego jedni nie wyobrażają sobie bez niego pracy, inni traktują go jako uzupełnienie zespołu twórczego, a jeszcze inni nie widzą potrzeby, by z niego korzystać? W cyklu "Teatr od kuchni" opisujemy zwyczaje, mody i zagadnienia związane z teatrem, znane w środowisku, ale już niekoniecznie mniej "wtajemniczonym" widzom. W poprzednim odcinku pisaliśmy o reakcjach reżyserów na swoje spektakle, a w kolejnym sprawdzimy, ile kosztują premiery teatralne - pisze Łukasz Rudziński w portalu Trójmiasto.pl.

Dramaturg w teatrze to zawód dosyć młody, w Polsce jego początki sięgają lat 90. minionego wieku i przełomu XX i XXI wieku, kiedy funkcję dotychczasowego kierownika literackiego teatru zaczęli zastępować dramaturdzy. O wprowadzenie dramaturga do polskiego teatru postulował jednak już w czasach międzywojnia reżyser teatralny Leon Schiller. Warto zauważyć, że dramaturg to nie dramatopisarz, choć jedną z jego funkcji jest pisanie fragmentów scenariusza, całych scenariuszy lub scenicznych adaptacji innych dzieł. Sam zaś zawód wywodzi się z niemieckiej tradycji teatralnej.

Według Encyklopedii Teatru Polskiego, pierwszym dramaturgiem był ceniony niemiecki pisarz epoki oświecenia Gotthold Ephraim Lessing, który w drugiej połowie XVIII wieku miał epizod na stanowisku doradcy w sprawach doboru repertuaru i wyznaczania kierunku artystycznego Teatru Narodowego w Hamburgu. Później funkcję tę w Niemczech określił Bertolt Brecht, jednak w Polsce długo zadania te (często do dzisiaj) pełnił kierownik literacki.

W Polsce najbardziej znanym dramaturgiem teatralnym jest Piotr Gruszczyński, od lat współpracujący z Nowym Teatrem Krzysztofa Warlikowskiego i samym reżyserem. Coraz częściej też reżyserzy dobierają sobie dramaturgów, z którymi chcą współpracować. Dużą popularnością cieszą się teatralne duety, spośród których najbardziej znane to Paweł Demirski i Monika Strzępka czy Jolanta Janiczak i Wiktor Rubin. Z dramaturgami współpracują też m.in. Adam Nalepa, Grzegorz Wiśniewski czy Ewelina Marciniak, regularnie reżyserująca swoje spektakle w Trójmieście.

Coraz częściej teatry dramatyczne mają swojego etatowego dramaturga. Teatr Wybrzeże ma ich na etacie aż dwóch: Radosława Paczochę i Michała Kurkowskiego.

- Dramaturdzy pomagają reżyserom rozszerzyć swoje myślenie o spektaklu. Dwóch dramaturgów daje nam szersze spektrum podejścia do teatru. Radek należy do dojrzałego pokolenia, Michał do młodszego, co zapewnia nam świeże spojrzenie na wiele spraw bieżących i projektów, w które teatr się włącza, na przykład Teatr przy Stole / Stół przy Wybrzeżu, nad którym Michał Kurkowski sprawuje opiekę artystyczną. Obaj też piszą dla nas teksty, najnowszym tekstem Paczochy są "Urodziny, czyli ceremonie żałobne w czas radosnego święta", które wystawimy w kwietniu, zaś Kurkowski napisał sztukę poświęconą głośnej sprawie wykorzystania nieletnich dziewczyn, której premierę planujemy w sierpniu - tłumaczy Adam Orzechowski, dyrektor Teatru Wybrzeże.

Każdy reżyser i dramaturg zgodnie przyznają, że trudno jednoznacznie ustalić zakres obowiązków dramaturga w teatrze.

- Jako dramaturg Teatru Wybrzeże muszę odpowiadać na potrzeby reżyserów. Jeśli reżyser potrzebuje kogoś do współpracy, to jestem na miejscu jako osoba, która pomoże mu przygotować przedstawienie. Znając teatr, mogę podpowiedzieć, co, z kim i w jaki sposób można zrobić i jak to najlepiej zagospodarować. Gdy pracuję z reżyserem, który dobrze zna teatr, sytuacja jest inna. Wtedy próbujemy wypracować wspólny język tego, w jaki sposób chcemy opowiadać to, co chcemy opowiedzieć - mówi Michał Kurkowski, etatowy dramaturg Teatru Wybrzeże.

Podobnego zdania jest Adam Orzechowski, który od kilku lat współpracuje z Radosławem Paczochą.

- Podczas pierwszej pracy z Radkiem Paczochą zauważyłem, że podobnie myślimy o teatrze. Takie "trzecie oko" bardzo się przydaje w procesie budowania spektaklu. Są przypadki, kiedy dramaturg jest obecny podczas prób i bardzo szybko dokonuje korekt w tekście. Czasem jego obecność, poza przygotowaniem tekstu czy adaptacji, jest niekonieczna - przyznaje Adam Orzechowski.

Choć niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę, dramaturg, a nie kierownik literacki, jest obecny także w Teatrze Miejskim w Gdyni. Funkcję tę sprawuje Paweł Huelle.

- Czy tego chcemy czy nie, teatr nie karmi się arcydziełami, które mają przewrócić teatr do góry nogami. Dlatego przynajmniej jedna albo - jak w tym sezonie - dwie sztuki zamawiamy dla Teatru Miejskiego specjalnie z myślą o naszej scenie. "Cafe Luna" Anny Burzyńskiej cieszy się ogromną popularnością, podobnie jak starsza "Żółta łódź podwodna" Pawła Huelle, choć ich role są raczej służebne wobec dramaturgii współczesnej. Jako reżyser często pracuję samodzielnie. Na wydziale reżyserii Zygmunt Hübner wbijał nam do głów, że opracowanie tekstu to zadanie reżysera. Są jednak momenty, gdy się poddaję i adaptacja mnie przerasta. Tak było w przypadku "Idąc rakiem" Güntera Grassa, więc poprosiłem o pomoc Pawła Huelle. Dramaturg w teatrze jest również głosem doradczym. Paweł pomagał m.in. Andrzejowi Mańkowskiemu podczas "Być jak Krzysztof Krawczyk", a teraz współpracuje z Jackiem Bałą nad "Balladyną", której premierę będziemy mieć w marcu - mówi Krzysztof Babicki, dyrektor Teatru Miejskiego w Gdyni.

A jak sytuacja wygląda z drugiej strony?

- W przypadku przedstawienia współpraca reżysera z dramaturgiem ma na celu wypracowanie języka opowieści i opowieści samej w sobie. Chodzi o to, w jaki sposób ona powinna być opowiedziana, jaka powinna być ta historia i co poprzez nią chcemy przekazać. Każdy reżyser potrzebuje dramaturga do czegoś innego. Jeden potrzebuje dramaturga, który napisze adaptację, drugi chce kogoś, kto napisze razem z nim tekst, a trzeci potrzebuje dramaturga, który będzie siedział na próbach spektaklu, a później z nim dyskutował, żeby wspólnie poszukać rozwiązań.

Według mnie najlepsze efekty współpracy są jednak wtedy, kiedy reżyser od początku zakłada obecność dramaturga jako współtwórcy spektaklu. Chodzi nie tylko o to, żeby reżyser znalazł swój pomysł, obraz tego, co chce zrobić, ale też o to, żeby dramaturg mógł znaleźć miejsca w tym obrazie, w których zawarta zostanie pewna esencja przekazu, co ma poruszyć widza i skłonić go do refleksji - kończy Michał Kurkowski.

--

Na zdjęciu: "Broniewski" Radosława Paczochy w reż. Adama Orzechowskiego, Teatr Wybrzeże

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji