Artykuły

Ku pokrzepieniu

Na narodową nutę sezon rozpoczął Teatr Wielki. Z okazji jubi­leuszu 60-lecia łódzkiej sceny operowej wrócił do pionier­skiego "Strasznego dworu".

Patriotyczna podniosłość spleciona z sytuacjami zabaw­nymi buduje barwną opowieść, która miała prapremierę ku pokrzepieniu serc po upadku powstania styczniowego. Dzie­ło Stanisława Moniuszki, z librettem Jana Chęcińskiego - o honorze, odwadze, oddaniu ojczyźnie, umiłowaniu trady­cji i młodzieńczej miłości nie do pokonania - najlepiej pre­zentuje się w tradycyjnych ra­mach.

I takie stworzyła Krystyna Janda, debiutująca jako reży­ser operowy. Dosadnie opo­wiada to, co słowem i muzyką zapisane - splatając realia XVIII-wieczne z patriotyczną podniosłością po powstaniu, towarzyszącą pierwszej reali­zacji (1865 rok). Widz może odrzucić taką, wręcz landszaftową dosłowność i historycz­ne zamieszanie albo poddać się urokowi obrazków w sta­rym stylu, zarysowanych moc­no, przystających do muzyki oraz wizerunku postaci z ka­rabelami i w kontuszach. Jest tu wszystko, co w szlachecko-ludowym przekazie zostało. Nastrój po walce, zimowy pej­zaż, dworek, obowiązkowe por­trety praprababek, upolowa­ny dzik, a nawet nadmiar - eg­zotyczna służba stryjenki.

Janda, podkreślająca, że się­ganie do tradycji to dziś w te­atrze prawdziwa awangarda, precyzyjnie poprowadziła wy­konawców. W piątkowej ob­sadzie każdy niuans uczucio­wej rozgrywki nie tylko wokal­nie, ale też aktorsko oddawa­ły Agnieszka Adamczak (Han­na) i Elżbieta Wróblewska (Ja­dwiga). Następnego dnia dziewczęcą parę z wdziękiem stworzyły Patrycja Krzeszowska i Monika Korybalska. W sobotę świetnie - ujmująca in­terpretacja arii z kurantem "Cisza dokoła" - jako Stefan zaprezentował się Dominik Sutowicz, Zbigniewem przez oba wieczory był Tomasz Konieczny, łodzianin po raz pierw­szy występujący w Wielkim. Jest artystą związanym głów­nie ze scenami niemieckimi, występującym w repertuarze z najwyższej wokalnej półki, z Wagnerem włącznie. Znako­mity głos (barwa i moc) miał do pokonania nadto skompli­kowane frazy tekstowe. Za wo­kalną klasę i podniosłość po­staci Miecznika uznanie nale­ży się Stanisławowi Kuflyukowi ("Kto z mych dziewek serce której..."). Piotr Nowacki dobrze zaznaczył się jak Skołuba ("Ten ze­gar stary"). Królową intrygi mającej zmusić Stefana i Zbi­gniewa do wycofania się z przy­sięgi o bezżennym stanie by­ła oczywiście Cześnikowa. W tym wcieleniu Małgorzata Walewska do wyśmienitego wokalnego popisu dołożyła poczucie humoru i aktorską swadę.

I tak z orkiestrą pod batutą Piotra Wajraka ilustrującą sceniczną akcję, wśród znakomicie brzmiących partii chó­ralnych (przygotowanie Wal­demar Sutryk), w dekoracjach Magdaleny Maciejewskiej, wysmakowanych szaro-czar­nych kostiumach Doroty Roqueplo, nawiązujących do ob­razów Grottgera, dochodzimy do mazura, który w tej insce­nizacji jest finałem. Emil We­sołowski stworzył pogodny choreograficzny obrazek. Ba­let precyzyjnie wiruje w naro­dowym rytmie, ale bardziej niż układ uwagę zatrzymują papuzie kolorowe stroje. Z pew­nością miały podkreślać ra­dość, być wisienką na narodo­wym torcie, a sprawiły, że stał się nazbyt słodki.

"Straszny dwór", w obsadzie którego dominują goście, do każdej partii ma po troje, a na­wet czworo wykonawców. Pod­czas wtorkowej Premiery z "Expressem" zaprezentuje się kolejna obsadowa konfigura­cja.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji