Artykuły

Wieczór trzech króli

Męski ubiór czynił zawsze dziewczynę bardziej ponętną. W "Dia­logach kurtyzan" - przypominał Jan Kott - nauczycielki za­wodu zalecały strój męski jako doskonały środek na obudzenie namiętności. Wiedzą też o tym cośkolwiek dzisiejsi widzowie. "Rene­sans upodobał sobie w przebierance miłosnej (...) Przebieranka mia­ła swoje uzasadnienie w obyczajach (...) Miała swoje uzasadnienie teatralne: stanowiła z miejsca qui pro quo. ułatwiała intrygę". Oczywiście w czasach Szekspira posiadała dodatkowy smaczek. Chłopcy grali przecież role dziewcząt, także dziewcząt przebierających się za chłopców.

Taka przebieranka, prowadząca do komedii omyłek, stanowi sche­mat "Wieczoru trzech króli" Szekspira. Oczywiście współcześni wi­dzowie nie odbierają metaforycznego dna owej przebieranki, o któ­rym tak interesująco pisał cytowany już powyżej autor szkiców o Szekspirze. Wszystko ma w tym przedstawieniu wykładnię dosłow­ną, nie metaforyczną. Dotyczy to także filozofii, którą reprezentuje błazen. Nikomu też ze współczesnych widzów nie przyjdzie do gło­wy, że owa sztuka - jak to sugerują znawcy - mogła być w epoce elżbietańskiej gorzką komedią o ówczesnej dolce vita, na którą "po­nury, czarny cień rzuca Malvolio, angielski Tartuffe".

W "Wieczorze trzech króli" patos miesza się z ironią a liryka z drwiną. W spektaklu poznańskim owa dwoistość zostaje złamana: ru­basznej naturze przeciwstawia się tylko retoryczny duch. Ową dwoistość sztuki zastąpił reżyser Józef Słotwiński jakby obrazem walki postu z karnawałem. Stąd stukot drewnianych kołatek i egzorcyzmy z użyciem trupich masek, stąd wesołe podrygi kompanii panów Chudogęby i Czkawki wokół pękatej beczki. Szukanie jakichś metafo­rycznych podtekstów byłoby jednak rzeczą zbędną.

Atutem tego komediowego przedstawienia są sceny, które oddano w pacht kompanii panów Czkawki i Chudogęby. Ten skarnawalizowany - chciałoby się powiedzieć - świat ma swoją sceniczną dosadność, dzięki dobrze obsadzonym i zagranym rolom, soczystym w barwie i wyrazistym teatralnie, wnoszącym żywioł komediowy. Zna­komita jest scena, w której wesoła kompania wpędza w sidła podstępu zawistnego Maivolia i kiedy śledzi jego usilne starania w celu odgadnięcia adresata sfabrykowanego listu miłosnego, podrzuconego mu sprytnie. Włodzimierz Kłopocki (Malvolio) gra w tej scenie wy­śmienicie, puentując ją brawurowo, Śmieszny i groźny - na prze­mian. Zaskakujący, bo zewnętrznie odmieniony nie do poznania, jest Wiesław Zwoliński jako Chudogęba, tchórzliwy, groteskowy staruch. Rodowód swej arcyzabawnej postaci wyprowadza aktor najwyraźniej z komedii dell'arte. Niewątpliwie barwną, rubaszną i żywiołową po­stać udało się stworzyć Aleksandrowi Błaszykowi.

Rzecz rozgrywa się w Ilirii, fikcyjnej krainie o włoskim kolorycie. Scenograf Liliana Jankowska trafnie oddaje ten charakter za pomo­cą dość efektownych, stylizowanych dekoracji tudzież kostiumów: wykwintnych lub jaskrawo barwnych, zabawnie deformujących po­stacie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji