Artykuły

Trojanki

Inaczej, niż to zwykle bywa, rozpoczyna się najnowsze przedstawienie na małej scenie Teatru Tarnowskiego - "Trojanki" Eurypidesa-Sartre'a. Widzowie wprowadzani są do kameralnej sali całkowicie teraz przystosowanej do rozgrywającej się akcji. Miejsce to ponure, byle jakie, pełno w nim szarych szmat i porozrzucanej słomy (stajnia?). U Eurypidesa znajdujemy wskazówkę, że rzecz dzieje się w obozie u Greków. Uwięziono w nim kobiety-wdowy podbitej i zrujnowanej Troi. Zakończyła się 10-letnia, krwawa wojna o piękną Helenę. Greccy najeźdźcy przygotowują się do powrotnej drogi, zapadają decyzje o losach trojańskich branek. Tutaj, w tej szopie, rozgrywa się ostatni akt ich życia w Troi, lament-płacz nad losem swoim i swoich bliskich.

Dotychczasowa praktyka teatralna nakazywała grać "Trojanki" na tzw. pełny gaz, z długimi monologami wykonywanymi przy proscenium. Rolę protagonistki dramatu - Hekuby powierzano uznanym znakomitościom aktorskim. W historii teatru polskiego upamiętniła się kreacja Zofii Małynicz w warszawskiej inscenizacji z roku 1966. Reżyser tarnowskiej inscenizacji Jacek Andrucki (debiutant, a do niedawna aktor scen krakowskich i warszawskich) zastosował jak się okazało słuszny zabieg kameralizacji i "wrzucenia" widzów w akcję. Jego tajemnicą pozostaje, na ile to pociągnięcie wynikło z niewiary w możliwości wykonawców i siłę, choć uwspółcześnionego, tekstu greckiego tragika. Ważne, że nie straciła na tym wymowa dzieła autora "Elektry", a Maria Wójcikowska (Hekuba) mogła i tak, a może właśnie dlatego, zabłysnąć swym talentem.

Eurypides pokazał swój dramat na teatrologicznym konkursie (każdy autor przedstawiał 3 tragedie i 1 dramat satyrowy) w Atenach w momencie gdy jego rodacy przygotowywali się do najeźdźczej wojny przeciw Syrakuzom. Sartre przetłumaczył "Trojanki" w okresie, gdy ludzkość nie dość zabliźniła rany II wojny światowej, znów traciła energię i życie na zbrojne konflikty (wojna w Wietnamie i Algierii). I jeden i drugi byli wielkimi pacyfistami, przeciwnikami przemocy i wyzysku. I Eurypides i Sartre, choć różnie pojmowali pojęcie tragizmu, nie różnili się w wyznawaniu pokoju jako najcenniejszego dobra. I o tym są "Trojanki" - wielkim protestem przeciwko wojnie. Eurypides pokazał jej okrucieństwo poprzez los cierpiących kobiet. W "Trojankach" swój normalny osąd przedstawia jednoznacznie. Nie znaczy to, że brakuje w dramacie autentycznego dialogu, a wszystkie postacie są jednakowo "białe" lub "czarne". Indywidualizacja osób przedstawionych, różne postawy w obliczu śmierci lub niewoli nadto dobrze się ujawniają.

Tak też czyta tekst Andrucki, indywidualizując nawet grupę (zbiorowy bohater) kobiet trojańskich, z których najciekawiej wypełnia swoje zadania Jolanta Gadaczek. Wśród imiennych bohaterek, obok wspomnianej roli Hekuby, dobrze, w sposób stonowany przez co prawdziwy, gra Andromachę (żona zabitego Hektora) Zinaida Zagner. Niestety, nie można tego powiedzieć o pięknej Helenie, tutaj paskudnie ucharakteryzowanej na ladacznicę (chyba błąd reżysera), której odtwórczynią jest skądinąd bardzo zdolna Jadwiga Grygierczyk. Helena - żona dwóch mężów - Menelaosa i Parysa, przyczyna wojny, wbrew intencjom autora i reżysera też, pozbawiona została i pozbawia się sama obrony i odmiennej, przecież konkretnej racji. Widzowie ateńscy roku 415 p.n.e doskonale znali mitologię (w przeciwieństwie do współcześnie wykształconych) i orientowali się w dalszych dziejach bohaterki (jakże dla niej pomyślnych) z uwagą słuchając jej wypowiedzi obronnych. Spektatorzy teatru w Tarnowie prawdopodobnie już etapu życia Heleny po wojnie trojańskiej nie znają. W ich oczach kobieta ta zasługuje tylko na potępienie i mieliby najgorsze zadanie o Menelaosie (Tomasz Piasecki) gdyby Helenę ocalił, wbrew pragnieniom zwycięzców i zwyciężonych.

Antyczna premiera, co było nowością na owe czasy, kończyła się barwnym (dekoracje i światła) i dynamicznym (muzyka), groźnym obrazem dokończenia zniszczenia Troi przez Greków. Inscenizacja tarnowska świateł i dekoracji nie wykorzystuje, zza sceny dobiegają tylko głosy świadczące o dziele zniszczenia (trochę to naiwne), o wiele bardziej przekonywająca jest modlitwa, lament upokorzonych kobiet. Na pustej scenie (szopie) zostaje trup królowej - Hekuby.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji