Artykuły

Kręci się

Michał Kotański bierze na warsztat "Opowieści Lasku Wiedeńskiego", sztukę napisaną na początku lat 30. XX wieku przez Ödöna von Horvátha, który bezkompromisowo krytykuje obyczajowość mieszczaństwa. Nazizm i patriarchat, które znajdują wspólny punkt w przemocy - o przedstawieniu dyplomowym w PWST pisze Piotr Raganowicz-Macina z Nowej Siły Krytycznej.

Marianna - główna bohaterka - po śmierci matki pomaga ojcu w prowadzeniu sklepu z zabawkami. Spływają zamówienia na figurki rannych żołnierzyków. W odradzającym się po wojnie społeczeństwie nowe pokolenie fascynuje się siłą i męskością. Ale jaką funkcje pełnią w nim kobiety? "Mężczyźnie nigdy nie wolno stracić autorytetu! Trzeba zawsze trzymać dystans! Patriarchat, nie matriarchat! Ave Cesar, morituri te salutant!" - mówi Czarodziej do Oskara (narzeczonego córki). Jak jest naprawdę? Sklep Czarodzieja, chyli się ku upadkowi bez kobiecego wsparcia. Erycha, młodego studenta prawa głęboko wierzącego w nazizm, sponsoruje właścicielka trafiki, Valerie. Alfred (dorobkiewicz, zależny od Matki i Babki, które na niego łożą) zakochuje się w Mariannie z wzajemnością, ale potem przestaje sobie radzić z odpowiedzialnością, pracą i z samym sobą. Marianna, wychowywana do bycia żoną, nie chce brać ślubu z rozsądku, a z miłości. Nie znajduje oparcia w Alfredzie. Zostaje sama z dzieckiem, które jest "owocem grzechu", odrzucona przez ojca i społeczeństwo, przeklęta przez Kościół i zapomniana przez Boga. Zatrudnia się w nocnym klubie. W patriarchalnym świecie to nie mężczyźni szukający tam uciechy są winni, ale kobiety sprzedające swoją cielesność. Jej decyzje skutkują kolejnymi problemami. Czy żałuje? "Nie. Przecież tak nie można" - odpowiada na spowiedzi.

Karuzela postaci. Scena - karuzela. Karuzela jak z dawnego wesołego miasteczka. Plastikowe figury kóz, owcy, osła. Kolorowe światełka na suficie. Prawie jak gwiaździste niebo. Wewnątrz karuzeli ściany, para drzwi, niby-pomieszczenia i niby-wejście do rzeźni ozdobione wtopionymi w ścianę sztucznymi prosiakami. Scenografia Barbary Hanickiej wprowadza wyjątkowy nastrój. Karuzela się obraca, a figury zwierząt tępo wpatrują się w te same punkty, daje to surrealistyczny obraz.

Kostiumy aktorów (Arek Ślesiński) luźno inspirowane przedwojenną modą, dopełniają wizji odrealnionego świata: płaszcz do krótkich spodenek Czarodzieja i kolorowe skarpetki na podwiązkach; sukienne bryczesy Erycha i współczesny plecak; Ferdynand i Valerie w skórzanych kurtkach; Rotmistrz w mundurze obwieszonym medalami, wysokich jeździeckich butach i szpiczastej czapce; rewiowe stroje dziewcząt, Konferansjer w obcisłej kamizelce; niebieski dres adidasa Mr Ameriki - kuzyna Rotmistrza, ze Stanów.

Spektakl, jak to dyplom aktorski, stawia głównie na pokazanie umiejętności studentów ostatniego roku. W linearnie ułożonych scenkach, niekiedy wręcz szkolnych, studenci krakowskiej szkoły prezentują gamę możliwości. Trudno kogoś wyróżniać, ich poziom jest podobny, choć nie każdy miał równe pole do popisu. Matka (Oliwia Nazimek) i Babka (Paulina Sobiś) sprawiają wrażenie spokojnych i dystyngowanych, pomału prowadzą grę, nie unoszą się emocjami. Głos Babki jest chłodny i monotonny, pod pozorem pobożnej dewotki skrywa się tyranka i manipulantka, która chce wszystkimi sterować. Stale rośnie między nimi napięcie, a Matka jest zbyt słaba, żeby móc się postawić. Valerie (Weronika Kowalska) gra kobietę doświadczoną i wyzwoloną. Czerwona szminka, odważne gesty i żonglowanie mężczyznami składają się na figurę emancypantki, która w głębi odczuwa pustkę. Podobna jej Baronowa (Emilia Korsak) - kobieta niezależna, materialistka, na ludzi, zwłaszcza na i ich cielesność, spogląda z góry. Marianna (Kamila Banasiak) tkwi w zawieszeniu pomiędzy tym, co czuje, a tym, co uznaje się za słuszne; tragizm postaci nie objawia się wprost, aktorka równoważy ekspresję, nie popada w kiczowaty melodramatyzm, nie oczekuje współczucia dla bohaterki. Alfred (Franciszek Szumiński) nie jest typem amanta, bardzo realnie patrzy na przyszłość, która okazuje się być jeszcze gorsza. Jest zagubiony, boi się konsekwencji swoich decyzji i strat materialnych. Erych (Maciej Grubich), pomimo wątpliwego moralnie statusu utrzymanka, jest dumny, wysoko zadziera głowę. Przez pychę i wyszczekanie popada w konflikt z Rotmistrzem (Jan Marczewski). W postaci Rotmistrza wyraża się doświadczenie, powaga i zrównoważenie. Aktor przywdziewa później sutannę i wciela się w Spowiednika, nakładającego na Mariannę ekskomunikę. Jakub Sasak prezentuje dwie zupełnie skrajne postacie: Oskara, nieco wycofanego, niepewnego siebie, zakochanego w Mariannie, w ciszy przyjmującego smutne wiadomości; i Konferansjera w scenie otwierającej drugą część spektaklu, kiedy kipi energią, skacze, robi show (ruch sceniczny Cezary Tomaszewski) w otoczeniu kobiet tańczących na rurach, przy głośnej dyskotekowej muzyce i kolorowych migających światłach (reżyseria światła Damian Pawella). Jędrzej Bigosiński tworzy trzy bardzo udane kreacje: arystokratycznego Ferdynanda, nieskomplikowanego rzeźnika Hawliczka i ekscentrycznego Mr Amerikę. Czarodziej, grany przez Jana Niemczyka, to bardzo niejednoznaczny charakter. Impulsywny i wybuchowy, lubiący się dobrze zabawić, ale i twardy, nieustępliwy.

Lubomir Grzelak wykorzystał klasyczne utwory Johanna Straussa II, kojarzące się z epoką, jak i ciężkie disco, które podkręca akcję, jest szybkie, bardziej intensywne - jak nachodzące czasy.

W "Opowieściach Lasku Wiedeńskiego" twórcy bardzo świadomie operują stylem austriackiego dramatopisarza. Sporo tu humoru, na który widownia żywiołowo reaguje, ale i dużo sielanki. Generalnie jednak mamy do czynienia z tragedią, bez patosu czy egzaltacji. Bez happy endu. Słodko-gorzko. Sztuka brzmi nawet całkiem aktualnie, jeśli popatrzymy na to, co przedstawia przez pryzmat kiepskich życiowych decyzji, albo wizerunku młodych ludzi fascynujących się nacjonalizmem, który jest tylko płytką ideologią. Niemniej nie jest to spektakl skłaniający do zastanawiania się nad sensem egzystencji, wewnętrznym "ja". To tylko jedna z opowiedzianych dawno temu historii, której nie poddaje się refleksji. Było nie było, obojętnie.

**

Ödön von Horváth

"Opowieści Lasku Wiedeńskiego"

przekład: Karolina Bikont

reżyseria: Michał Kotański

konsultacja dramaturgiczna: Radosław Paczocha

premiera: 6 marca 2017 (recenzja z premiery), Scena Klasyczna Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie, spektakl powstał w koprodukcji z Teatrem im. Stefana Żeromskiego w Kielcach

Piotr Raganowicz-Macina - student III roku teatrologii Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji