Artykuły

Śpiewać każdy może?

Lata pięćdziesiąte to okres, kiedy Urząd Bezpieczeństwa "zachęcał" naród do zaakceptowania nowego ładu społecznego. Pomóc w tym "zachęcaniu" miała tzw. pieśń masowa, treścią kierująca uwagę na sprawy odbudowy zniszczonego wojną kraju, budowy nowych miast czy kombinatów takich jak np. sztandarowa Nowa Huta. Ale dla większości ludzi lata pięćdziesiąte to przecież młodość: panowie w za dużych marynarkach, z włosami zaczesanymi do góry, z papierosem w ustach na motocyklu "junak", panie w rozkoszowanych do dołu sukienkach, fryzurach w "koński ogon" i z kokieteryjnym spojrzeniem. Wspomnienie pierwszej wódki, wina, pierwszej miłości. W tle wielkiej polityki, "budowania nowego domu", wypuszczania kolejnego "gołąbka pokoju" - zaczyna rozbrzmiewać piosenka. Piosenka romantyczna, poetycka czy satyryczna: "Brzydula i rudzielec", "Cicha woda brzegi rwie", "Klipsy", "Kochana", "Pamiętasz, była jesień" czy "Pierwszy siwy włos" - to tylko niektóre z tych wypełniające tamtejszy czas prywatek i spotkań w klubo-kawiarniach. Wychodzący z ukrycia jazz wprowadza swingujące rytmy. Większość z pewnością pamięta idoli tamtych czasów: Mirę Zimińska, Hannę Skarżankę, Sławę Przybylską, Mieczysława Fogga czy Marię Koterbską.

I właśnie w atmosferę piosenki tamtych lat próbuje wprowadzić nas kolejny spektakl tarnowskiego teatru pt. "Tacy byliśmy". Mamy więc szare domy, rusztowanie, butelki po winie "patykiem pisanym", kielnie, łopatę i nad tym wszystkim wiszące hasło przewodnie "Naprzód młodzieży świata". Aktorów ubranych w duże marynary i takież spodnie, aktorki w kloszowych sukniach i oczywiście piosenki śpiewane w ciekawych układach choreograficznych (dla większości występujących aktorów śpiew połączony z tańcem to novum, co było niestety widoczne). Nie dotyczy to Marka Kępińskiego, który nareszcie pokazał, że jest aktorem dojrzałym i właściwie cały ten spektakl "dźwiga" sam. Publiczność każdą piosenkę żegnała brawami a niektórzy nawet łzą w oku. W ogóle całość sprawiała wrażenie bardzo dobrego przedstawienia ale... amatorskiego. W zespole, którym dysponował reżyser, tylko kilka osób wie, co to znaczy śpiewać (mieć głos) i to samo dotyczy tańca. Nagłośnienie (tzw. mikrofony pojemnościowe) okazało się półśrodkiem, który nie pomógł "niektórym głosom" przebić się ze sceny do ostatnich rzędów. Może gdyby teatr dysponował lepszym, profesjonalnym nagłośnieniem (tzw. microsofty), bardziej sprawnym śpiewającym i tańczącym zespołem, może gdyby reżyser mógł zatrudnić "żywą kapelę" (podobno w Tarnowie trudno zebrać szóstkę muzyków mogących zagrać za pieniądze w spektaklach - to moglibyśmy sobie gratulować. Pytanie: po co więc dyrektor teatru raczy nas spektaklem muzycznym, skoro nie jest w stanie zapewnić reżyserowi warunków, jakie taki spektakl spełniać musi? Ambicja, czy widzi mi się a może zmęczenie?

Premiera odbyła się w przeddzień Międzynarodowego Dnia Teatru. Po spektaklu byliśmy świadkami znanego od lat happeningu pt. "Kokieteryjne wręczanie" tektur i kopert" przez władzę zasłużonym (?) ludziom teatru". Przed premierą zaś otwarcia wystawy tkaniny artystycznej absolwentów PLSP w Tarnowie, które w kwietniu tego roku obchodzi swoje 50-lecie oraz akcent muzyczny w wykonaniu uczniów Zespołu Szkół Muzycznych w Tarnowie obchodzącego również w kwietniu podobny jubileusz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji