Artykuły

Warszawa. Premiera "MaMoMi" w Nowym Teatrze

- Dla mnie to naturalne, że leżę z dzieckiem na podłodze, przetaczam się, pozwalam mu się na mnie wdrapywać, ale rozumiem, że ktoś, kto pracuje w innym zawodzie, mógł tego nigdy nie spróbować. A ta cielesna więź jest bardzo ważna - mówi tancerka i choreografka Izabela Chlewińska, która w Nowym Teatrze przygotowuje instalację "MaMoMi".

Spektakle dla najmłodszych widzów często mają dwie części, pierwsza to krótkie przedstawienie, a druga - wspólna zabawa w scenografii. W instalacji "MaMoMi" nie będzie tak wyraźnego podziału, jednak ma dawać ona widzom zarówno spektakl, jak i szansę na aktywne działanie. Artyści zapraszają rodziców z dziećmi już od 6. miesiąca życia.

KOMFORTOWO DLA DZIECI I RODZICÓW

"MaMoMi" przygotowuje Izabela Chlewińska, tancerka, choreografka związana z grupą Centrum w Ruchu, a także autorka ruchu scenicznego do spektakli m.in.: Kuby Kowalskiego, Radosława Rychcika, Eweliny Marciniak. Współpracuje z nią tancerka Katarzyna Sitarz, scenograf Tomasz Bergmann i wokalistka Joanna Halszka Sokołowska.

W budynku Świetlicy Nowego Teatru artyści starali się wykreować przestrzeń, która będzie jak najbardziej komfortowa dla dzieci i rodziców. Nie będzie w niej podziału na scenę i widownię. - Tak małe dzieci nie doświadczyły jeszcze bodźców zewnętrznych wynikających z rozwoju cywilizacji, pomyślałem więc, że warto stworzyć coś, co przypomni im brzuch matki, świat, z którego się wydostali. Scenografia jest organiczna, ma kształt elipsy, znajdują się w niej rekwizyty, które nie słuchają się grawitacji, dzięki czemu ma się wrażenie, jakby wszystko wokół nas pływało. Ważną rolę odgrywają zmiany kolorów współgrające z temperaturą muzyki. Skonstruowałem też rękawy sensoryczne - poprzez dotknięcie ich dziecko odczuje różne formy, struktury, faktury - opowiada Tomasz Bergmann.

Przed wejściem do instalacji trzeba będzie zdjąć kurtkę, buty, odłożyć plecak. Gdy już znajdziemy się w środku, usłyszymy muzykę, która od pierwszej chwili ma nas zanurzyć w stan głębokiego relaksu. - Świat dzieci to świat przedjęzykowy, przedkulturowy, w którym nie ma normatywnych granic. Daje to duże pole do popisu, rozbudza wyobraźnię, bo w tym świecie jest cały kosmos, wszystko jest bezpieczne i możliwe - mówi Joanna Halszka Sokołowska. Szukając inspiracji, sprawdzała właściwości różnych dźwięków i wybierała te najprzyjemniejsze dla ludzkiego organizmu. - Będzie fragment, który można nazwać kołysanką. Zależało mi na czymś, co jest muzycznym doświadczeniem każdej rodziny - tłumaczy wokalistka.

- I to się udało - wtrąca Iza. - Kiedy pierwszy raz puściłam ją w domu, mój syn był przekonany, że to mój głos, że ja mu śpiewam.

W "MaMoMi" nie będzie odegrana żadna fabularna historia, opowieść, która ma literacką podstawę. Działania tancerek każdy będzie mógł zinterpretować sam, przez swoją wyobraźnię i wrażliwość. - Kiedy urodził się Miłosz, spojrzałam na niego i pomyślałam: pojawił się nowy człowiek, ale to nie jest biała kartka, którą mogę dowolnie zapisać, on coś ze sobą przynosi. Szybko zrozumiałam, że muszę się z tym poważnie liczyć - mówi Iza Chlewińska.

Nie chce nazywać "MaMoMi" przedstawieniem dla dzieci, raczej propozycją dla całych rodzin. - Od momentu urodzenia dziecka my, rodzice, jesteśmy traktowani przez społeczeństwo dosyć instrumentalnie. Istniejemy głównie po to, by dzieci przewijać, karmić, głodzić, dawać, nie dawać, przyprowadzać, odprowadzać. Podobnie jest z kulturą dla dzieci. Niby w niej uczestniczymy, bo chcemy wspólnie przeżyć spektakl czy koncert, ale te propozycje często nie są adresowane do nas. "MaMoMi" jest przeznaczone dla wszystkich, bo opiekunowie też potrzebują wsparcia psychofizycznego - tłumaczy choreografka.

ZAHIPNOTYZOWANI GŁOSEM HALSZKI

To, co się wydarzy w Nowym, ma być inspiracją do zabaw z dziećmi w domu. - Testowałam "MaMoMi" z mężem i synem - znajdując się w otoczeniu miękkich, lewitujących przedmiotów, zahipnotyzowani głosem Halszki, od razu się wyciszaliśmy i zauważyliśmy, że coś się z nami dzieje, przypominaliśmy sobie, że siebie nawzajem kochamy, pojawiał się uśmiech, rozluźnialiśmy się - opowiada Iza Chlewińska. - Dla mnie, ruchowca, to naturalne, że leżę z dzieckiem na podłodze, przetaczam się, pozwalam mu się na mnie wdrapywać, ale rozumiem, że ktoś, kto pracuje w innym zawodzie, mógł tego nigdy nie spróbować. A ta cielesna więź jest bardzo ważna. Mamy często czują ją organicznie, ojcowie muszą nad nią popracować. I do tego doświadczenia będziemy zachęcać.

Przyznaje, że w swojej pracy od zawsze inspirowała się dziećmi, bo taniec współczesny opiera się na naturalnej motoryce człowieka. - A dziecko dokładnie to robi: czołga się, przesuwa, pcha, wypycha, przetacza, próbuje podskoczyć, uwielbia być unoszone czy testuje upadki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji