Artykuły

"Spowiedź chuligana. Jesienin", czyli Andrzej Grabowski w starciu z samym sobą sprzed lat...

"Spowiedź chuligana. Jesienin" wg wierszy Siergieja Jesienina w reż. Krzysztofa Jasińskiego, koprodukcja Teatr Polonia w Warszawie i Teatru STU w Krakowie. Pisze Włodzimierz Neubart na blogu Chochlik Kulturalny.

Najnowsza premiera Teatru Polonia to konsekwentny ukłon w stronę widzów, którzy idąc do teatru spodziewają się zobaczyć teatr. Uroczo klasyczne przedstawienie wypełnione jest wierszami Sergiusza Jesienina, określanego mianem "poety przeklętego". Teksty rosyjskiego mistrza pióra składają się w swego rodzaju spowiedź. Andrzej Grabowski - tytułowy "chuligan" opowiada nam o dojrzewaniu, o tym, jak w człowieku rodzi się mądrość i miłość.

Plan współczesny (Grabowski) przeplata się z czasem minionym (Jesienin), ale mamy tu także dodatkowy zabieg. Na ekranie wyświetlane są fragmenty wczesnych poematów Jesienina, które wypowiada znacznie młodszy Andrzej Grabowski! Duża gratka dla sympatyków aktora.

Interpretacji wierszy Jesienina przypatrujemy się z zainteresowaniem, doszukując się analogii z życiem aktora. Poetycki spektakl, nieco przewidywalny, pomyślany został jako spotkanie z dojrzałym artystą, który ma do siebie coraz więcej dystansu. Wyczytałem w recenzji Jana Bończy Szabłowskiego, że aktor ma na scenie tylko stół, na nim zaś album ze starymi fotografiami, pióro, papier, karafkę z alkoholem i gitarę. Hmm... Gdzie tam jest to pióro i papier? Jakoś nie zauważyłem. Gitara: aktor radzi sobie z nią całkiem dobrze, jednak pechowo odstawił ją nie dość uważnie, upadła z hukiem. A wtedy Andrzej Grabowski nie bardzo wiedział, co zrobić, już schylał się po nią, ale zrezygnował, podszedł szybko do statywu z mikrofonem i zaczął śpiewać. Gitarę podniósł dopiero parę minut później. Wypadło to średnio...

Spektakl ma swoje lepsze i gorsze momenty. Andrzej Grabowski męczy się dość szybko, co sprawia, że ociera chustką twarz wyjątkowo często. Zdarza mu się urwana oddechem końcówka słowa I tak go lubię, choć tylko do momentu, gdy zaczyna śpiewać. Niestety, nie zawsze trafia w dźwięk, co bywa bolesne dla ucha.

W poetyckim wieczorze jest kilka takich momentów, gdy aktor zwraca się bezpośrednio do publiczności. A na widowni - uderzająca ściana ciszy. Nie do końca rozumiem, dlaczego. Fakt jest jednak faktem. Oklaski finałowe były wszakże spore, zastanawiam się jednak, czy doceniono bardziej spotkanie z aktorem, czy samo przedstawienie...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji