Artykuły

"Kontrabanda" rozśmiesza do łez

"Kontrabanda" Marcii Kash i Douglasa E. Hughesa w reż. Johna Weisgerbera w Teatrze Komedia w Warszawie. Pisze Wojciech Giczkowski w Teatrze dla Was.

Teatr Komedia poszedł za ciosem i po znakomicie przyjętym "Interesie życia" wprowadził na scenę napisany jedenaście lat później dramat "Too many cooks", także autorstwa Marcii Kash i Douglasa E. Hughesa. Autor tekstu, sympatyczny Kanadyjczyk, oglądał premierę i właśnie od niego dowiedziałem się, że dotąd sztuka miała dwanaście wystawień, a w Europie jest to druga inscenizacja, albowiem pierwsza odbyła się w Grecji. Perfekcyjnie przetłumaczona przez Elżbietę Woźniak, pod zmienionym tytułem "Kontrabanda", może ściągnąć na Żoliborz rzesze widzów. Douglas E. Hughes nie miał nic przeciwko zmianie tytułu i choć poznał polskie przysłowie "Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść" przyznał, że nowy tytuł lepiej oddaje sytuację z pogranicza Kanady i Stanów Zjednoczonych z początku lat trzydziestych XX wieku.

Akcja dramatu toczy się w 1932 roku, w Niagara Falls, w Kanadzie. Irving Bubbalowe zainwestował wszystkie swoje pieniądze w nową restaurację. Wraz z córką ma zamiar otworzyć swój biznes w jednej z największych atrakcji turystycznych po obu stronach granicy. Gości ma ściągnąć Francois LaPlouffe, światowej sławy operowy śpiewak i kucharz, pochodzący z dalekiej Francji. Dodać trzeba, że szuka tam pracy także inny kucharz, tyle że bezrobotny. I mamy wszystkie składniki niezbędne, by stworzyć dobrą farsę. Jednak intryga staje się jeszcze bardziej skomplikowana, gdy miejsce to odwiedzają gangsterzy i policjanci.

Marcia Kash i Douglas Hughes zaczynali swoją karierę w branży aktorskiej. Hughes ponad trzydzieści lat spędził jako aktor na scenach telewizji, radia i filmu w Kanadzie i USA. Obecnie autorzy mieszkają tylko godzinę drogi od siebie i - jak mówi Kanadyjczyk - aby napisać dobra sztukę, muszą spotkać się i pisać wspólnie, bo na odległość to się nie udaje. W tworzeniu intrygi dramatu przydaje się także ich doświadczenie aktorskie.

"Kontrabanda" zawiera wszystkie cechy znakomitej farsy. W szalonym tempie łączy sytuacyjne dowcipy, przebieranki i komedię pomyłek. Douglas Hughes powiedział mi, że sukces takiej realizacji jest możliwy tylko dzięki niezwykłemu aktorstwu i że kanadyjscy koledzy po fachu nie dorównują polskiej obsadzie. Dla niego Rafał Rutkowski to nowoczesne wcielenie Johna Cleese'a z sitcomu "Fawlty Towers", znanego polskim widzom pod tytułem "Hotel Zacisze". Choć nasza publiczność widzi w tym znakomitym aktorze Montowni, w jego tempie gry, mimice, ekspresji i dramaturgicznej prawdzie raczej następcę Jana Kobuszewskiego. W II akcie, po monologu załamanego Irvinga Bubbalowe'a, aktor otrzymał owacyjne brawa. Okazało się, że w gatunku typowo komediowym można pokazać mistrzostwo aktorstwa dramatycznego. Zresztą oklaski nie przeszkodziły Rutkowskiemu w kontynuowaniu zakręconej akcji. Co ciekawe - Łukasz Lewandowski, który zagrał LaPlouffe'a i parę innych postaci, nigdy dotąd nie grał w komedii. Trafność obsady potwierdziła się nie tylko w jego przypadku, gdy safanduła odkrywa swoją moc i zdobywa serce pięknej i inteligentnej Honey (w tej roli urocza Hanna Konarowska), lecz także w przypadku Marcina Zarzecznego, z przekonaniem kreującego rolę przechery Mickeya, który za karę stracił pamięć, ale odkrył za to swój wspaniały głos.

Odejście przez Teatr Komedia w obsadzie od aktorów serialowych na rzecz najwyższej klasy zawodowców, dało w efekcie przedstawienie pełne sytuacyjnych fajerwerków wywołujących u widzów niekontrolowane wybuchy śmiechu. To był śmiech płynący z głębi serca i do tego pojawiający się jeszcze zanim aktor zrobił coś śmiesznego. Rafał Cieszyński zagrał Hamiltona Effinga, policjanta Kanadyjskiej Policji Konnej - każde jego wejście powodowało najpierw szmer, potem śmiech, a dopiero potem radość z tego, że uczestniczymy w tak wesołym widowisku. Celowo oszpecony, w komiczny sposób oddawał skutki jazdy konnej i prześmiesznie uderzał w końskie zaloty do Veroniki Snook, inspektorki Departamentu Imigracji. Znakomicie swoje umiejętności rozśmieszania wykorzystała Sylwia Gliwa, która prostymi środkami, ale jakże powabnie, przeistaczała się z ponurej policjantki w kobietę świadomą swojej seksualności. Rafała Rutkowskiego wspierali w tworzeniu i nakręcaniu intrygi mistrzowie aktorstwa charakterystycznego, czyli Tomasz Dedek jako szef mafii i Michał Piela jako jego totumfacki. Wystarczy dodać, że gangsterzy zabijają, ale jakoś tak, żeby trupów nie było.

Rafał Rutkowski powiedział po premierze, że w trakcie prób zastanawiano się nad uwspółcześnianiem niektórych dialogów, ale na szczęście realizatorzy odeszli od tego zamiaru. Otrzymaliśmy komedię z myszką, w której każdy może jednak znaleźć odwołania do naszej rzeczywistości. John Weisgerber, reżyser przedstawienia, sam także aktor, pozwolił wykonawcom na tak szybkie tempo gry, że czasami nie nadążamy za kaskadowo następującymi gagami, niuansami i subtelnymi punktami do śmiechu.

"Kontrabanda" wysoko podniosła poprzeczkę w rywalizacji warszawskich teatrów komediowych. Farsę zagrano over-the-top z jedynym zamiarem - wywołania najszczerszego śmiechu widza. To przedstawienie jest doskonałym przykładem perfekcyjnej realizacji tego teatralnego gatunku i wspaniałym sposobem na pokazanie ośmiu aktorów, jako mistrzów w swoim rzemiośle.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji