Artykuły

Historie maniaków

"Uciekający samolot" w reż. Jarosława Tumidajskiego w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Pisze Anna R. Burzyńska w Tygodniku Powszechnym.

Współczesna dramaturgia bułgarska jest w Polsce praktycznie nieznana. Jedyny autor drukowany u nas i wystawiany to tworzący sztukę zaangażowaną Christo Bojczew, którego premierę Teatr Współczesny zapowiada na wiosnę. "Program bułgarski" rozpoczyna Współczesny inscenizacją komedii sofijskiego aktora i dramatopisarza Kamena Donewa.

To bezpretensjonalna, zwariowana sztuka o pogmatwanej konstrukcji i wielowątkowej akcji, trochę podobna do popularnych ostatnio utworów Petra Zelenki czy Miro Gavrana. Donew opowiada kilka niezależnych, przeplatających się w zaskakujących momentach "historii o zwyczajnym szaleństwie". Motorem akcji jest desperackie poszukiwanie miłości idealnej lub erotycznych uniesień, stabilizacji lub odmiany w życiu uczuciowym. Karmieni nieprzystającymi do współczesnej rzeczywistości modelami zachowań, bohaterowie usiłują powielać je w życiu, a ich desperacja i zaślepienie sprawiają, że zachowują się groteskowo: trochę tak, jak bohaterowie opowiadań Gombrowicza czy Jaworskiego.

Wątki łączy tytułowy samolot: w pierwszej historii porywacz terroryzuje załogę, wymuszając ślub z atrakcyjną stewardesą, i kieruje samolot do ciepłych krajów, gdzie ma się odbyć weselisko z udziałem pasażerów i załogi. Bohater drugiej chce wyruszyć w podróż dookoła świata, by znaleźć kobietę, która by go pokochała. Romantyczny Ramzes cierpi męki, zalecając się do wyniosłej Primadonny, i bezustannie mija się z traktującą miłość nader lekko, lecz szczerą i spontaniczną Marguerite. Bohaterką ostatniego wątku jest znerwicowana Kontrolerka, porzucająca męża-pijaka dla poznanego w tramwaju Lekarza.

Donew jednak znacznie mniej przejmuje się prawidłami sztuki dramatycznej niż Zelenka - urywane w niespodziewanych momentach wątki nie tłumaczą się nawzajem, czas płynie w różnym tempie, zanikają resztki logiki. Jest też znacznie większym pesymistą niż wyrozumiały Gavran: Ramzes zabije (naprawdę lub w marzeniu?) demoniczną kochankę, podróżnik wpadnie pod samochód i trafi pod zaborczą opiekę kobiety-bluszcza, samolot zaś rozbije się na bezludnej wyspie. Autor zawodzi oczekiwania odbiorców, oczekujących misternie skonstruowanej, szampańskiej komedii z happy-endem.

"Musi być jakieś miejsce, w którym znajdę to, czego szukam. Jest tyle dróg - jedna z nich musi prowadzić do mojego przeznaczenia" - tłumaczy swoją decyzję podróżnik. Bohaterowie Donewa wierzą w przeznaczenie, a tymczasem o dramatycznych zwrotach w ich losie decydują wyłącznie przypadki. Wierzą w niepodważalne dogmaty, sens życia zawarty w związku z drugim człowiekiem, szlachetne ideały, wszystko jednak okazuje się - jak mówi Primadonna-kłamstwem. Teatralnym kłamstwem, które sami pomnażają, goniąc za domniemaną prawdą.

Podwójność tę wydobywa konsekwentnie reżyser Jarosław Tumidajski. Pośród tęczowej, rozbrajająco - mimo pozorów nonszalanckiej nowoczesności - kiczowatej scenografii Mirka Kaczmarka toczy się opowieść demonstracyjnie teatralna i umowna. Spektakl bawi muzycznymi cytatami, projekcjami, pojawiającymi się na moment dowcipnymi rekwizytami, błyskotliwie rozwiązanymi zmianami otwartymi (techniczni współtworzą przedstawienie na równi z aktorami!). Aktorstwo jest niestety dosyć nierówne: w estetyce groteski i absurdalnego humoru najlepiej odnajduje się obsada wątku porwanego samolotu, z tępawym terrorystą (Jakub Kamieński) i ekscentrycznym kapłanem (Maciej Tomaszewski) na czele. Gdy aktorzy pozostałych wątków zaczynają szukać psychologicznej głębi, której w sztuce nie ma, traci na tym wielopoziomowa, a zarazem lekka konstrukcja spektaklu i pojawia się niepotrzebny patos, sprawiający, że nawet niebłahe kwestie brzmią banalnie.

Napięcie w tragikomicznej sztuce Donewa rodzi się ze zderzenia białego z czarnym i różowego z szarym; nie służy jej sprowadzenie do małego realizmu. Zwłaszcza że łatwo wtedy przeoczyć woltę, jaka dokonuje się w ostatnich scenach: niektóre - a może wszystkie? - wydarzenia okazują się być zainscenizowane dla telewizji. Dochodzi do zrównania pojęć "granie" i "życie". Teatr pozostaje poza groźną opozycją przeznaczenia i przypadku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji