Artykuły

Bez łaski wiary

Po półmetku Olsztyńskich Spotkań Teatralnych o obejrzanych przedstawieniach pisze Beata Waś w Gazecie Olsztyńskiej.

Za nami półmetek Olsztyńskich Spotkań Teatralnych. Impreza w Teatrze im. S. Jaracza potrwa do niedzieli. Zobaczymy jeszcze rosyjską klaunadę, polski balet i rockmenów-poetów.

Poznański "Faust" zachwycił wysmakowaną plastycznością, "Miss HIV" poraziła mocnym sposobem przedstawienia drażliwego tematu, "Sprzedam dom" obnażył schematy naszego życia, a "Słomkowy kapelusz"przemienił farsę w egzystencjalną sztukę o śmierci. Olsztyńskie Spotkania pokazują teatr wyrazisty, dostarczający mocnych wrażeń. Nie pozwalają widzom wyjść z teatru i po prostu zapomnieć.

Golgota i HIV

"Faust" Janusza Wiśniewskiego połączył dramat Goethego o słynnym magu i filozofie, inspiracje malarstwem i sceny pasyjne. Na tle niezwykłej scenografii, gdzie zobaczyliśmy Golgotę, cyrk i alchemiczną pracownię, rozgrywa się przemiana tytułowego bohatera. Ten Faust wydaje się człowiekiem bardzo współczesnym, brakuje mu "łaski wiary". Jego przeciwieństwem jest cyniczny i przebiegły Mefistofeles - w tej roli Mirosław Kropielnicki. Rewelacyjne kreacje wzmacnia doskonała charakteryzacja i niepokojąca muzyka Jerzego Satanowskiego. Tłum dewotek, nieudaczników, karierowiczów, który towarzyszy głównym bohaterom, przypomina dzisiejszą ulicę.

Natomiast Kowalewski w spektaklu "Miss HIV" w sposób przewrotny i prowokacyjny zajął się epidemią AIDS. Towarzyszymy czterem kandydatkom w przygotowaniach do finału wyborów najpiękniejszej nosicielki wirusa. Błyskotliwy, świetnie napisany tekst nie przebierający w słowach, mocne role, tworzą spektakl niepoprawny politycznie, ale za to poruszający duszę i ciało.

Schemat i farsa

"Sprzedam dom..." [na zdjęciu] Teatru KTO miał w sobie sporo hrabalowskiego humoru lirycznego, ale i bałkańskiej werwy. W kilku obrazach piątka aktorów zamyka całe ludzkie życie: narodziny, chrzest, ślub, nieuchronny pogrzeb. Spektakl zahaczał o konwencję kabaretową, więc publiczność nie czekała z oklaskami do ostatniej chwili, biła brawo po tworzących całość sekwencjach.

Koń zjada słomkowy kapelusz. Mimo mało poważnego incydentu, który jest zaczynem historii w farsie Eugene'a Labiche'a, Piotr Cieplak podszedł do tematu z powagą. Wiersz T.S. Eliota - klamra spektaklu - to metafora śmierci. Farsa raczej do refleksji, a nie śmiechu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji