Artykuły

Teatralia

Moja kumpelka z dawniejszych lat, aktorka Joasia Orzeszkowska, wywołała mnie niedawno do Teatru Dramatycznego na spektakl "Dziew­czynek" Iredyńskiego. Powód pier­wszy, dla którego poszedłem: chcia­łem zobaczyć Joasię na scenie. Na­leżała kiedyś de grupki studentek warszawskiej PWST, którą to grup­kę adorowaliśmy wespół z Andrze­jem Żuławskim i Jonaszem Koftą, potem wylądowała ambitnie u Cy­wińskiej w Kaliszu, by wrócić na stołeczny bruk (przepraszam: scenę). Powód drugi: oczywiście sama sztu­ka Iredyńskiego, który bywał ("po­etą się nie jest, poetą się bywa") dramaturgiem znakomitym. Wyłuszczam te powody z niejaką skrupu­latnością, a to dlatego, że do teatrów zaglądam rzadko, ponieważ jestem człowiekiem upośledzonym. A je­stem upośledzony, gdyż w teatrze zajmuje mnie głównie i przede wszystkim sam tekst, a więc lite­ratura, jej piękności, jej szwy, jej marności. Na sztukach klasycznych umieram z podziwu, na sztukach współczesnych myślę o tym "jak to jest literacko zrobione". W ten spo­sób nie starcza mi czasu i uwagi na smakowanie walorów samej insce­nizacji, reżyserskich pomysłów czy gry aktorskiej. Widzę to wszystko - oczywiście - ale nie mam w so­bie refleksyjno- interpretatorsko oceniającej pasji, jaka winna znamio­nować człowieka teatru. Po prostu nie rozsmakowuję się w "działaniach czysto teatralnych" - i już. Chodzę więc rzadko, bo pochlebiam sobie, że większość tekstów grywanych u nas na scenach poznałem już wcześniej, a to dlatego, iż otrzymałem niezłe wykształcenie i kiedyś na dodatek - jeszcze w szkole średniej - z czystego zresztą snobizmu - zaczą­łem czytywać "Dialog". Pismo to wertuję dla zupełnie bezinteresow­nych satysfakcji, nic robiąc notatek, konspektów, fiszek, co mi się zdarza przy każdej innej tekturze. Ale nie jestem ekstremistą. Gdy żona nalega, by spędzić kulturalnie wieczór, to ja mówię - proszę bar­dzo, kup bilety i do teatru mknę. Gdy w gazetach pieją, że pojawiło się jakieś "ważne przedstawienie" (na ogół jest to nieprawda), to ja też chcę być czasem en vogue, a la page. au courant i w ogóle - i w te pędy biegnę. Teatr - to na co dzień świątynia kultury dla pa­nienek z dobrych domów i "mło­dzianków bywających", w typie To­masza Raczka - rzadko, bo rzadko, ale jednak sporadycznie potrafi do­starczyć chwile prawdziwego wzru­szenia, uruchomić uśpione pokłady przeżyć Potrafi porazić jakimś in­nym, metafizycznym wymiarem re­lacji międzyludzkich. Niestety, naj­częściej jednak pozostaje kwintesen­cją "mieszczańskości", które to okre­ślenie pozostawiam bez wyjaśnienia, można sobie pod nie podłożyć, co kto chce. Ja wstępując do tego przybytku kultury, jakim jest teatr, zawsze przepowiadam sobie po cichu dwie myśli, co nienowe. W słynnym eseju "Pan Jowialski i jego spadkobier­cy" (1929) Jerzy Stempowski przy­tacza opinię niemieckiego pisarza, Franza Blei, dodając, iż wyraża ona "mniemanie rozpowszechnione". Otóż przed przeszło pół wiekiem ów Blei napisał, że "teatr nie odpowiada więcej naszym potrzebom kultural­nym, ponieważ ne oddaje ani prą­dów umysłowych, ani nadziei, ani interesów, ani nawet spraw erotycz­nych naszego pokolenia. Człowiek czytając Einsteina. Bergsona, Schelera, Meyersona, unika teatru jako rzeczy należącej w całości do przed­wczoraj". Inaczej ujął to w pięćdzie­siąt lat później Peter Brook: "Teatr dzisiaj egzystuje przede wszystkim jako źródło przyjemności dla tych, którzy są z nim związani". Koniec, kropka, co było do okazania.

Siedziałem więc na tym niedob­rym przedstawieniu "Dziewczynek", myśląc raczej o zamkniętej już twórczości Iredyńskiego i o charak­terystycznych właściwościach współ­czesnej dramaturgii. Cała dramatur­gia Iredyńskiego - tak przecież zręczna, niekiedy wręcz wirtuozerska - sprowadza się do kilku kon­statacji Jean-Paul Sartre'a. zawar­tych w "Krytyce rozumu dialektycz­nego". Otóż znajdujemy tam wywód iż u początków zawiązywania się wszelkich grup ludzkich leży wspól­na bojaźń; grupy te formowane są więc przez zobowiązanie się, a zo­bowiązanie się jest uzasadnione przez przemoc. Przemoc jest nerwem socjalnej grupy, czyni ze wszystkich ludzi socjalnych braci. Toteż nic tak nie spaja społecznej organizacji, jak wspólne użycie przemocy. Sartre zresztą wyciągał z tego rozumowania konsekwencje ostateczne, powiada­jąc wprost, że przemoc rodzi bra­terstwo, po prostu. Iredyński nie dochodzi do tej konkluzji - która dla wielu świadczyła o zwyrodnieniu myśli Sartre'owskiej - gdyż on zja­wisko przemocy widział jednak w moralistycznej perspektywie. Owszem, w jego sztukach przemoc stanowi spoiwo, lepiszcze, klej międzyludzkich stosunków, ale istnieją też, świadome lub podświadome, skrupuły moralne. W "Dziewczyn­kach" skrupuły moralne Justyny wyłączają ją poza nawias mikro-społeczności, ale one są rzeczywi­stością. Tak więc w sensie intelektualnym sztuki Iredyńskiego odkrywcze nie są. Ale w swych najlepszych utwo­rach pisarz ten umiał wykreować sytuacje i postaci, które byty żywe, kilkuwymiarowe, jak się to dzisiaj mówi - "znaczące". Tymczasem "Dziewczynki" są utworem rezonerskim, sytuacje są tu wypreparowane, a pomysł zbyt mechaniczny. Dialogi toczą się w języku dyskursywnym, postaci pozostają jedynie znakami. Rezygnując z indywidualnej psycho­logii osiągnął Iredyński wrażenie lo­giczności przewodu myślowego sztu­ki, ale też nic więcej. Po prostu oka­zał swą sprawność. Zastanawiam się: być może to pragnienie, które go zawsze animowało, pragnienie uzyskania wrażenia profesjonalnej biegłości, uniemożliwiło temu pisa­rzowi osiągnięcie wielkości. Co oczy­wiście jest zarzutem, ale na najwyż­szym diapazonie zarzutów.

Tak sobie pomyśliwałem podczas tego wieczoru w Dramatycznym. Więc wybacz, Joasiu, że ci nie po­wiem, czy byłaś w tym wszystkim dobra. Chyba byłaś, podobnie jak partnerujące Ci kobiety. Tak mi się po prostu zdawało. Ale też utonę­łyście - drogie panie - w papie­rowej gadaninie i nie mogło być inaczej. Tym bardziej że reżyser ro­bił co mógł, żeby Wam nie pomóc.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji