Artykuły

Zniewoleni przez konwenans

27 czerwca na scenie Tarnowskiego Teatru odbędzie się premiera "Ożenku" Mikołaja Gogola. Re­żyserem przedstawienia jest 32-letni Bartłomiej Wyszomirski, który już dzisiaj może się pochwalić dość dużym dorobkiem scenicz­nym. Na czwartym roku studiów w krakowskiej PWST wyreżyserował w Teatrze Starym "Cenę " Artura Millera, graną w wy­śmienitej obsadzie aktorskiej. Z kolei w Teatrze Polskim w Szczecinie zajął się adaptacją "Pana Tadeusza" (choreografię do tego przedstawienia zrobił Ja­nusz Józefowicz). Związany jest również od lat z teatrem "Gro­teska". U Jana Polewki występował wielokrotnie najpierw jako aktor, a po latach powrócił do tego teatru jako reżyser.

Decyzję o reżyserowaniu w Tarnowie " Ożenku " podjął rok temu, między innymi na prośbę przyjaciół, zatrudnionych tu młodych aktorów. Został pan wybrany przez aktorów. Nie sądzi pan, że "Ożenek" jest dużym wyzwaniem dla pana i dla aktorów? Szeroka publiczność telewi­zyjna zna tę sztukę w wykonaniu aktorskich sław...

- To było bardzo miłe, kiedy zwrócili się do mnie. Od razu pomyślałem o sztuce, w której każdy z nich mógłby pokazać całą paletę swoich możliwości ak­torskich. Mają przecież dużo zapału i entuzjazmu, który z biegiem czasu może wygasnąć, bo przecież wiemy, jakie są realia teatru w Polsce. Robienie z nimi "Ożenku" jest śmiałym przedsięwzięciem, bo jest to sztuka przewidziana dla aktorów dużo star­szych.

Jeżeli chodzi o sam "Ożenek", to nie dokonuję tutaj żadnych odkryć inscenizacyjnych. Myślę, że na ten temat zostało już wiele powiedziane. Gogol jest jed­nym z moich mistrzów. U niego krytyka biurokracji, pewnego porządku rzeczy jest fascynująca. Opano­wał ją do perfekcji, a "Ożenek" jest jakby tego zwień­czeniem. Realizm dotyczy tu tylko sfery obyczajo­wej, natomiast relacje pomiędzy ludźmi są absolutnie absurdalne, paranoiczne i abstrakcyjne. To jest jakiś kosmos, ten "Ożenek". Jak to się czyta, to wy­daje się, że ci ludzie zachowują się wbrew zdrowemu rozsądkowi. A właśnie dlatego jest to tak bardzo ludz­kie. To jest sztuka przepełniona humanizmem.

Wygląda na to, że będzie się pan wiernie trzy­mał tekstu, że nie będzie żadnych eksperymentów, a przecież jest to temat, który się prosi, aby poeksperymentować. Na przykład postać Podkolesina - ospałego, niezdecydowanego, żyjącego kosz­tem innych. Takich ludzi spotykamy teraz wszę­dzie...

- Podkolesin to dla mnie zagadka. On nie traktuje rzeczy zewnętrznie, nie traktuje rzeczy wprost i my­śli bardzo subiektywnie... Tutaj w pomyśle scenogra­ficznym jest zawarta pewna metafora. I ona urucha­mia bardzo dużo sytuacji ciekawych scenicznie. Nie będzie to tak, że ustawimy parę mebelków i zbuduje- my salonik. Chodzi o bardzo czytelny znak: przestrzeń Podkolesina; przestrzeń Agafii. Przestrzeń kawalerska i przestrzeń panny na wydaniu, ktra jest już u kresu tego wydania. Bohaterka ma dwadzieścia sie­dem lat i akurat tak się dziwnie złożyło, że Olga Przeklasa-Wójcik, grająca tę rolę, ma 27 lat.

W "Ożenku" pewne rzeczy podniesione zostały do rytuału i ta rytualizacja na scenie musi być obecna. Trzeba pokazać, do jakiego stop­nia jesteśmy zniewoleni przez konwenans, pewne biurokratyczne zasady, do których trze­ba się tak a nie inaczej ustosunkować. I nagle to wszystko, pod wpływem Podkolesina, ulega rozprzężeniu. Bo pojawił się człowiek, który nie jest zdecydowany. I właśnie na tym polega jego paradoks, że on, nie podejmując decyzji, podejmuje decyzję.

Wspomniał pan o scenografii. Czy od razu pan wiedział, kto będzie jej autorem?

- Z Anną Popek znamy się od dawna. Robi­ła scenografie do kilku moich przedstawień. . Dwa lata temu ukończyła wydział malarstwa ASP, a od roku pracuje jako scenograf. Na co dzień zajmuje się malarstwem abstrakcyjnym. Jej scenografie są interesujące i zyskują bar­dzo pochlebne recenzje. One wciągają aktorów, pobudzają ich do działania; aktorzy nie są w stanie - pod wpływem tej scenografii - uwolnić się od rodzajowości. Ważne jest bowiem, żeby aktor wi­dział projekty scenograficzne przed rozpoczęciem, realizacji, żeby zobaczył kostiumy, żeby wiedział, w jakiej przestrzeni ma się poruszać. Zresztą projekty kostiumów spodobały się dyrekcji teatru i zo­staną umieszczone w programie.

Wynika z tego, że "Ożenek" wystawiony zo­stanie w "zgranej komitywie", a więc można się spodziewać sukcesu.

- Byłbym bardzo powściągliwy w ocenianiu przed­stawienia tuż przed jego premierą. A co do tej "ko­mitywy", to powiem panu tyle, że przed pierwszą próbą zebrałem wszystkich aktorów i powiedziałem im, że owszem, jesteśmy przyjaciółmi, ale teraz, przez te kilka tygodni, nasze relacje muszą ulec zmianie. Mimo wszystko myślę, że sztuka będzie dobrze odebrana przez tarnowian.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji