Artykuły

Strzał w dziesiątkę Tomka Sawyera

Wydawać by się mogło, że epicka forma powieści Marka Twaina "Przygody Tomka Sawyera " nie prze­kłada się na język scenicznej adaptacji, nie mówiąc już o próbie musicalu czy bajkowej śpiewogry. Można by przypuszczać, że historia krnąbrnego chłopca znad Missisipi, który marzył o tym, by zostać piratem, nie obcho­dzi dziś młodego widza, zachłyśniętego tanią, kolorową rozrywką. Cóż, za­nadto przeceniamy własne poglądy. "Tomek Sawyer" z Teatru Ludowego to strzał w dziesiątkę, spektakl, który zachwyci wszystkich!

Przedstawienie jest bardzo rado­sne, obdarzone niezwykłą urodą i wdziękiem. Ujmuje partiami muzycznymi, nadającymi poszczegól­nym scenom siłę wyrazu. Prosta sce­nografia (dom z desek prezentowany na tle kolorowych przeźroczy, ilustru­jących amerykańskie prerie) świetnie współgra z klimatem muzyki coun­try, jazzem czy starym fokstrotem. Reżyser Jan Szurmiej pozwolił sobie wprawdzie na dopisanie zakończeń niektórych scen, ale przeszkadzać one będą jedynie tym, którzy książkę znają na pamięć. Również oni mogą mieć za złe Małgorzacie Bielskiej, że z pobożnej cioci Polly uczyniła ohyd­nego babiszona, zaś Andrzejowi De­skurowi, że z Sidneya Sawyera uczy­nił strasznego lizusa. Te dwie kreacje nie należą na udanych. Podobnie, jak Joe Metys (Tomasz Schimscheiner), ważna postać, która na scenie wcale nie przypomina Indianina. Jego przy­należność plemienną symbolizują jedynie frędzlowate portki i wystudio­wana mina wodza. Oczywiście wiele jest w tym spektaklu sztampowych postaci. Ale kiedy pojawia się Tomek Sawyer (Krzysztof Radkowski) i jego wspaniały przyjaciel Huckelberry Finn (Jacek Wojciechowski), wszyst­ko nabiera właściwych kształtów. W niepamięć idą inne mankamenty.

No bo jakże inaczej, skoro z urwi­sem Huckiem można powłóczyć się do woli po cmentarzu i być świad­kiem zbrodni dokonanej na dr Robin­sonie. W szkole można pociągnąć za spódnicę piękną Becky Thatcher (Martę Bizoń). Później wyznając jej miłość, wylejemy przypadkowo atra­ment na dziennik, za co zbierzemy baty. Ale czy to boli, skoro za chwilę zamienimy dom na piracki okręt, a naszych przyjaciół na najodważniej­szych marynarzy pod słońcem? W końcu przecież popłyniemy na bez­ludną wyspę, by z Huckiem i Joe Harperem (Piotr Beluch) wypalić fajkę pokoju.

Całe miasteczko będzie szukać chłopców. Moment ich szczęśliwego powrotu przybierze w spektaklu kształt barwnego koncertu muzyki soul, w którym aktorzy dadzą popis wybitnych umiejętności wokalnych. W rytm wesołego "Alleluja" (świetna partia solowa Marty Bizoń) publicz­ność klaszcze, a niektórzy widzowie podrywają się nawet z krzeseł.

Niezapomnianych wrażeń dostar­czają kreacje głównych bohaterów. Dwaj przyjaciele: Tomek - roman­tyk, marzyciel, Huck - obdartus, przybłęda, znający każdą mysią dziu­rę, tworzą na scenie idealny duet na dobre i na złe. Ujmują swoim wiecz­nym buntem przeciwko ustalonemu trybowi życia. Ale przecież wszyscy marzyliśmy kiedyś o tym, by podró­żować i przeżywać nieprawdopodob­ne przygody. Każdy w głębi duszy był pomysłowym Tomkiem Sawyerem, który nie chce dorosnąć. Spektakl z Teatru Ludowego przywraca nam ten cudowny klimat dziecięcych, nie­winnych pragnień.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji