Papkin skandalista
Najpierw Papkin połamał na próbie żebra, skacząc przez mur dzielący Cześnika i Rejenta i premierę odroczono. Potem datę wejścia "Zemsty" na afisz odsunęło zapalenie płuc u Podstoliny i Cześnika. Dlatego, gdy na próbie generalnej chory na zapalenie krtani Papkin niemal zaniemówił, zdecydowano, że mimo wszystko premiera się odbędzie.
Zagrano cztery przedstawienia. Już po pierwszym wybuchł skandal.
W mojej inscenizacji "Zemsty" chciałem odsłonić coś więcej niż pośladki Paplana. Ale zdaje się, że tylko na to zwrócono uwagę - mówi dyrektor tarnowskiego Teatru im. Ludwika Solskiego i reżyser przedstawienia Stanisław Świder.
W jego inscenizacji na scenie pojawia się najpierw współcześnie odziany mężczyzna, którego Cześnik z Rejentem przebierają w strój Papkina. Następnie Papkin przywdziewa niekompletną zbroję rycerską, ukazując gołe pośladki.
Nie chodzi o walory
- Eksponuje się bardzo mocno osławiony tyłek Papkina, ale to nie jest meritum - podkreśla Lesław Paciorek, radny AWS, autor wniosku do przewodniczącego rady miejskiej. - Istotna jest kwestia wydawania publicznych pieniędzy. Paciorek i jego sześciu kolegów z AWS, po obejrzeniu "Zemsty", postulują "rozważenie celowości dalszego zatrudniania dyrektora" i rozciągnięcie kontroli finansowo-programowej nad teatrem.
- Nasz wniosek zinterpretowano tylko w sferze moralno-obyczajowej - ubolewa Lesław Paciorek. - Niekompletny strój Papkina i śmiałe sceny erotyczne z udziałem Klary i Podstoliny rażą nas, niestosowne zwłaszcza wydają się w przedstawieniu dla młodzieży. "Zemsta" jest lekturą w siódmej klasie. - Ale nawet gdyby ubrać Papkina, to i tak postulowalibyśmy, żeby komisje kultury i oświaty zastanowiły się nad zasadnością zbiorowych wyjść szkolnych na "Zemstę" - twierdzi Paciorek. - Poruszona wnioskiem radnych z AWS tarnowska Unia Wolności wydała własne oświadczenie, zarzucając koalicjantowi niewiedzę na temat sztuki, chęć wprowadzenia cenzury i naruszenie swobody artystycznej wypowiedzi.
- Koledzy z AWS teraz krytykują tylko "poziom artystyczny" przedstawienia - mówi Tadeusz Zieliński, szef tarnowskiej Unii Wolności i autor oświadczenia. - Ale gdy radny Paciorek składał wniosek na sesji, nie krył oburzenia scenami gorszącymi młodzież. A radny Brożek w lokalnym radiu jasno powiedział, że chodzi o gołą pupę, nie o walory artystyczne. Takie podejście do sztuki jednych może dziwić, innych śmieszyć, jeszcze inni się z tym zgodzą, a każdemu wolno wyrazić swoją opinię. Ale krytyka przedstawienia to jedno, a domaganie się, aby radni mieli wpływ na dobór repertuaru i sposób realizacji spektakli to próba przywrócenia cenzury.
Liczy się kasa
- Żyjemy w dobie pieniądza, który rządzi wszystkim, nawet miłością - mówi dyrektor Świder. - O tym opowiada nam Fredro w "Zemście". Radni z AWS argumentują: w Tarnowie jest tylko jeden teatr i to niemal w całości finansowany przez miasto. W zeszłym roku budżet teatru wynosił około 15 miliardów starych złotych. Mniej więcej tyle, co oświetlenie ulic.
- Jeżeli nie możemy ingerować, to po co mamy za to płacić? - mówi Henryk Słomka-Narożyński, jeden z siedmiu radnych AWS, którzy podpisali wniosek. - To jest działalność jak każda inna - przekonuje Lesław Paciorek. - Miasto zamawia usługę kulturalną i wymaga określonego poziomu tej usługi. Tomasz Zieliński z Unii Wolności jest oburzony: - Teatr, sztuka w ogóle, to nie przedsiębiorstwo komunalne jak MPK. To bardzo delikatna materia.
Dyrektor teatru jest przekonany, że sprężyną całej afery wokół pupy Papkina znajduje się w samym teatrze, a ściślej mówiąc, w zespole. - Gdy objąłem stanowisko, na przełomie 1997 i 1998 roku, powiedziałem zespołowi, że nic nie zmieniam - mówi dyrektor Świder. - Uprzedziłem, że czas weryfikacji nadejdzie z następną wiosną. A w zespole jest grupa aktorów, która ma podstawy sądzić, że nie odnowię z nimi kontraktów.
- Wolność jest doskonałą sprawą, ale są też pieniądze - podsumowuje dyskusję o finansach i swobodzie artystycznej Lesław Paciorek.
Za biurkiem pani cenzor
- W urzędzie jest gorąco - mówi Stanisław Podkościelny z AWS, członek zarządu miasta zajmujący się kulturą. Otwiera okno. - Ale to wina centralnego ogrzewania, nie Papkina. Ten wniosek wyraża prywatne stanowisko kilku radnych. Klub nie ma z tym nic wspólnego.
Przyjmuje mnie w swoim gabinecie razem z szefową komisji kultury Elżbietą Klepacką, radną z UW.
- W tej sprawie mówimy z Unią jednym głosem - informuje Podkościelny.
Kontrowersji w samym AWS też nie ma i być nie może, bo sprawa w ogóle nie była w klubie dyskutowana.
Podkościelny jest zły, bo tarnowski tygodnik "Temi" podpisał zdjęcie jego i radnego Stanisława Brożka: "sygnatariusze słynnego już w Polsce oświadczenia". - A ja przecież niczego nie podpisywałem. Ja... wręcz przeciwnie! Obok drukują listę nazwisk i widać wyraźnie, że mnie tam nie ma.
Przedstawienie dosyć mu się podobało, no może w paru miejscach przerysowane. A negliż Papkina? Był przebrany za satyra, każdy wie jak satyr wygląda, oburzać się, to jak gorszyć nagością amorka.
Pomysł wprowadzenia cenzury uważa za niedopuszczalny. Nie konsultował swojej opinii z prezydentem i jego zastępcą, ale jest pewien, że takie właśnie jest stanowisko zarządu.
- W moim pokoju miała gabinet pani z Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk - mówi Podkościelny.
- Nawet z klepsydrą do niej trzeba było chodzić. Pokój ten sam, ale obowiązków nie przejmę.
Zrozumieć "Zemstę"
- Nikt nie chce stać jak cerber nad dyrektorem - zapewnia Lesław Paciorek, autor wniosku, który wzbudził tyle kontrowersji. - Ale jeżeli dzieci idą do teatru na "Zemstę", to niech zobaczą to, co mają zobaczyć, a nie dowolną wariację na temat nie wiadomo czego.
Swoboda interpretacji artystycznej powinna być - według Paciorka - zachowana, ale nie można przekraczać pewnych granic i wywracać wszystkiego do góry nogami. - Nikt by nie dyskutował, gdyby dyrektor teatru zaproponował "Zemstę" do repertuaru - mówi Henryk Słomka-Narożyński. -Tymczasem okazało się, że nawet "Zemstę" można położyć.
Siedmiu radnych z AWS wylicza mankamenty przedstawienia, podpierając się dwiema krytycznymi recenzjami z krakowskiej prasy. Z zabawnej komedii zrobiono ponury dramat. Publiczność zaśmiała się tylko raz, gdy Papkin wjechał na koniu, siedząc przodem do zadu, a tyłem do widowni i przy okazji raz jeszcze zaprezentował gołe pośladki. Aktorzy bełkotali i potykali się o rekwizyty. Wszystko razem niezrozumiałe, łącznie z kijami baseballowymi w rękach halabardników.
Tadeusz Zieliński, autor kontroświadczenia Unii Wolności, przyznaje, że wiele rzeczy było dla niego niejasnych.
- Zawsze odbierałem "Zemstę" jako komedię - mówi Zieliński. - Reżyser po przedstawieniu tłumaczył, że chodziło o pokazanie Papkina jako człowieka zagubionego, ale to chyba nie tylko dla mnie było niezrozumiałe.
Ściąga w teatrze
Wskazówki do właściwego odczytania interpretacji reżysera daje program przedstawienia. Stanisław Świder swój sposób czytania Fredry oparł na przemyśleniach Boya-Żeleńskiego, Mellera, Englerta, Horzycy i Lasockiej.
- Nie interesuje mnie przedstawienie, do którego niezbędna jest ściągawka - mówi Słomka-Narożyński. - Równie dobrze można widzom rozdać tekst sztuki.
- Reżyser ma obowiązek interpretacji - twierdzi dyrektor Świder. - Bez tego teatr byłby martwy.
Z niektórymi zastrzeżeniami się zgadza. Kwestie wypowiadane przez Papkina mogły być słabo słyszalne. Aktor był chory. Dyrektor zapewnia, że choroba Papkina nie jest "dyplomatyczna".
Nigdy nie było zastrzeżeń do jego dykcji. Ogrodnicki, odtwórca roli Papkina, grał w "Moralności Pani Dulskiej". Sztukę zakwalifikowano do finału Festiwalu Komedii w Tarnowie, jako jedną z siedmiu najlepszych komedii w kraju. Młodziutką aktorkę grającą Melę uhonorowano pierwszą nagrodą.
- Z "Zemstą" też nie było chyba tak źle - mówi dyrektor. - Po przedstawieniu dla nauczycieli publiczność zgotowała nam pięciominutową owację na stojąco.
Bilety na "Zemstę" są sprzedane do maja. - Idą do teatru, żeby zobaczyć goły tyłek - mówi Lesław Paciorek.
Na ostatnim z czterech przedstawień Papkin wystąpił przepasany szarfą. Dyrektor ustąpił, bo - jak mówi -jego intencją nie było gorszenie.
- Chciałem poruszyć widza, zmusić do myślenia. - wyjaśnia. - Papkin przebiera się w rycerską zbroję, bo chce zdobyć Klarę, ukazać jej swoje męstwo.
To, że jego ubiór jest niekompletny, ma pokazać jak żałosna jest ta postać.
- Widać ta wizja artystyczna nie była taka przemożna, skoro reżyser z niej zrezygnował - komentuje Lesław Paciorek.
Dwie polonistki ze szkół z podtarnowskich miejscowości, które ze swoimi klasami były na przedstawieniu przedpołudniowym dla młodzieży, uważają, że sceny erotyczne były trochę zbyt śmiałe. Symbolika też mało zrozumiała. I dlaczego taka ponura scenografia? Strój Papkina nie był nieprzyzwoity, ale kilku uczniów chichotało.
- Tarnów to nie miejsce na awangardowe eksperymenty - mówi Henryk Słomka-Narożyński. - Mamy tylko jeden teatr, publiczność oczekuje klasycznego przedstawienia i dobrego rzemiosła artystycznego.
Sarmackie waśnie
- Czytam Polskę sarmacką jako Polskę burd i nieustannych spięć - mówi reżyser Stanisław Świder. - I taka jest "Zemsta", o tym, kto kogo jest w stanie wykończyć. Politycy Unii i AWS zapewniają, że afera wokół "pupy Papkina" nie ma charakteru politycznego. W obozie koalicji panuje zgoda.
Prezydent miasta (z AWS) na temat "Zemsty" się nie wypowiada, bo jest za granicą. Jego rzecznik, Zbigniew Guzy, który był na premierze razem ze swoim szefem, sądzi, że "odbiór sztuki przez prezydenta był raczej pozytywny". Wiceprezydent Roman Ciepiela (z UW) nic nie może na ten temat powiedzieć, bo na szczęście przedstawienia nie widział. Lokalna prasa zdążyła już przypomnieć, że to właśnie Ciepiela, jako prezydent poprzedniej kadencji, mianował Stanisława Świdra na dyrektora tarnowskiego teatru. Reżyser - sugerowano - miał mieć poparcie biskupa Życińskiego. Świder nie zaprzecza, że zna biskupa, był jego studentem w Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Przyznał też, że radził się biskupa, czy warto ubiegać się o tarnowski teatr. Usłyszał: próbuj, ale musisz mieć dużo siły, bo to miasto jest jak zachwaszczony ogród.