Artykuły

Czy odwołanie Morawskiego coś zmieni?

Gdyby Krzysztof Mieszkowski został odwołany w środku sezonu z funkcji dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu i na jego miejsce, bez konkursu mianowano np. Jerzego Zelnika - pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.

A ten funkcje kierownika muzycznego powierzył Janowi Pospieszalskiemu, a konsultantem literackim byłby Marcin Wolski, telewizyjna Dwójka stała się patronem medialnym teatru, a pierwszą premierą obu współpracowników nowego dyrektora miałby być spektakl o Smoleńsku z narratorką Katarzyną Łaniewską - sprawa byłaby jasna. A tu pojawił się Cezary Morawski i to jeszcze wybrany w konkursie. Po co startował - tego nie wiem. Ale przyjęty został tak jak Dyrektor w znakomitym serialu "Artyści" duetu Strzępka - Demirski.

Ten serial rzeczywiście okazał się proroczy, bo serialowy nowo mianowany dyrektor (grany świetnie przez Marcina Czarnika) spotkał się nie tylko z nienawiścią części zespołu (jego zwolennicy siedzieli cicho), ale też stał się celem bezprzykładnego ataku pewnej lokalnej dziennikarki, która bez opamiętania pruła w niego jak wprawny strzelec kałasznikowa.

Ponieważ zauważyłem pewne podobieństwa w serialu do tego, co dzieje się we Wrocławiu, postanowiłem spotkać Cezarego Morawskiego, by wysłuchać racji drugiej strony. Efektem tego był wywiad "Sezon w piekle" w "Plusie Minusie". To, że otrzymałem po nim wiele głosów od osób negujących Morawskiego oraz tych stojących w jego obronie potwierdziło tezę, że ta rozmowa była potrzebna. Rozśmieszyły mnie opinie, że w obronie Krzysztofa Mieszkowskiego i przeciwko Cezaremu Morawskiemu podpisali się wybitni reżyserzy m.in. Peter Brook, Juliette Binoche, czy Isabelle Huppert. Z całym szacunkiem, ale gdyby to był list w obronie Krystiana Lupy czy Andrzeja Wajdy, nie miałbym wątpliwości, ale zakładając nawet ogromne zainteresowanie powyższych naszą kulturą myślę, że akurat o Mieszkowskim i Morawskim wiedzą stosunkowo mało. Kolejnym przejawem hipokryzji jest twierdzenie, że nowy dyrektor zwolnił 11 osób z zespołu. Odsyłam więc do Teatru Powszechnego w Warszawie i zapytam, ile osób zostało z dawnego zespołu po objęciu obecnej dyrekcji przez Pawła Łysaka.

W wywiadzie z Cezarym Morawskim zaznaczyłem, że linia repertuarowa poprzedniego dyrektora i jego decyzje artystyczne budzą mój szacunek. I tak pozostało. Jakie plany ma nowy dyrektor do końca nie wiem, bo na razie część zespołu zgotowała mu piekło i każda propozycja jest podważana i ośmieszana. I to jest chore. Obecny dyrektor pracując w takiej atmosferze podejmuje dziwne decyzje - choćby tę dotyczącą zastępstw w "Wycince" Krystiana Lupy. Czy decyzja o odwołaniu Cezarego Morawskiego cokolwiek zmieni? Dziś to już jest sprawa polityczna, i jeśli radni myślą, że po odwołaniu Morawskiego zapanuje spokój i błogostan - bardzo się mylą.

Czy odbuduje się dawny zespół? Wątpię. Część aktorów z Ewą Skibińską i Bartoszem Porczykiem na czele ma już swoje miejsce w teatrach Warszawy i Krakowa.

Artyści, którzy mogliby poprowadzić Teatr Polski we Wrocławiu, np. Jan Klata, czy Michał Zadara też nie są przez wszystkich do zaakceptowania i raczej nie wystartują w konkursie. Jeśli zaś zostanie ogłoszony, to każdy inny, który się do niego zgłosi będzie miał w pamięci to, co spotkało Cezarego Morawskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji